Naruto na nowo. -10.
-Więc mówisz, że wykonasz misję z informacje o Akatsuki? – zapytał mężczyzna. Przed Lisem siedział starszy, gruby Lord Feudalny. Miał czarne długie włosy, zielone oczy, na każdym palcu miał złoty pierścień. Ubrany był w fioletowe szaty zdobione mnóstwem drogocennych ozdób.
-Tak.
-Więc dobrze, zaprowadzisz więźnia do Konohy, a następnie poczekasz na jego egzekucje i przyniesiesz mojemu dowódcy Straży jego głowę.
-Hai, mogę wyruszać od razu.
-Dobrze, Straże – w gabinecie od razu pojawił się strażnik – przyprowadź więźnia!
-Hai – strażnik zniknął za drzwiami.
-Zanim wyruszysz chcę wiedzieć z kim mam do czynienia – Naruto zaczął się pocić. – Już zdejmuj maskę! – rozkazał Lord.
-Hai Daimyo-sama.
Uzumaki zdjął posłusznie maskę, a Lord zaczął mus się przyglądać.
-Jak nic jesteś Namikaze – skomentował. –Niech no zgadnę, syn Minato Namikaze, jesteś bardzo podobny do ojca.
-Mogę o coś prosić.
-Mów.
-Chciałbym, aby Daimyo-sama nie mówił nikomu kim jestem.
-Dobrze, o tym będę wiedział tylko ja. Możesz iść.
-Kto to? – zapytał Uzumaki widząc mężczyznę z niebieską skórą.
-Kasame Hoshigake (nie wiem czy jest dobrze, jak źle to napiszcie w komentarzu dop.aut) – członek Akatsuki.
-Akatsuki?
-Tak, jest nieprzytomny, próbował się zakraść do sejfu władcy wraz z partnerem. Jego miecz wysysa chakre, uważaj na niego.
Naruto rozwinął jakiś zwój i zapieczętował więźnia.
-Wolno tak robić? – zapytał zaciekawiony.
-Nie wiem, poza tym kogo to obchodzi.
-W sumie tak.
-Mogę wiedzieć jak go obezwładniliście?
-Był z nim ktoś jeszcze, w pewnym momencie, gdy ten Kisame spojrzał temu drugiemu w oczy padł nie przytomny, a tamten uciekł.
-Do widzenia – powiedział Uuzmaki i odszedł.
-„Itachi” – przeszło przez myśl chłopakowi.
Naruto szedł przez cały pałac do bramy. W między czasie podziwiał wygląd tego miejsca. Sam ogród był jak Konoha. Wszędzie były żywopłot z którego wyrastały piękne kwiaty. Ścieżka była wyłożona kamieniami. Nie daleko ścieżki były różne posągi. Mury były wysokie, a na nich nie zliczona ilość strażników. Nad ranem następnego dnia był w Konosze. Drogę przebył spokojnie, nikt go nie atakował.
-Stać! – krzyknął jeden z strażników bramy – Kim jesteś i w jakim celu ty przybywasz?
-Jestem z misją od Lorda Feudalnego, mam więźnia. Po jego egzekucji mam zanieść jego głowę do Pałacu Lorda – wyjaśnił Uzumaki.
-W takim razie zaprowadzę cię do Hokage. Zapraszam – jeden z strażników ruszył pierwszy, a Naruto poszedł za nim.
-Hokage-sama, posłaniec z więźniem od Lorda Feudalnego.
-Niech wejdzie.
Naruto wszedł do środka. Zobaczył porządek, którego tu nie było odkąd Tsunade była Hokage. Kobieta siedziała za biurkiem, widocznie coś pisała, bo przed nią leżała kartka i długopis.
-Gdzie jest więzień?
-Tutaj – dał jej zwój, w którym blondyn zapieczętował więźnia.
-Dobrze – spojrzenia Tsunade i Narto spotkały się na chwilę.
-„Puste oczy” – pomyślała Tsunade. – W liście od Lorda Feudalnego, wiem, że masz zabrać jego głowę z powrotem do Pałacu, wiec egzekucja będzie dziś wieczorem na dachu budynku administracyjnego. Potem możesz od razu ruszać.
-Dobrze, pójdę już odpocząć.
-Poczekaj wezwę kogoś, aby cię zaprowadził do Hotelu.
-Nie trzeba, pozwiedzam sobie od razu wioskę.
Naruto szedł główną ulicą. Wzbudzał szepty wśród mieszkańców, najbardziej zwracała uwagę jego maska i tajemniczość. Nie było widać nawet skrawka skóry.
-Zostałeś shinobi konohy? – usłyszał głos za sobą. Odwrócił się i zobaczył Kakashiego Hatake. Czytał swoją książeczkę.
-Nie, jestem tu z misją od Daimyo i zwiedzam wioskę w poszukiwaniu Hotelu.
-Pomóc?
-Nie trzeba. Poradzę sobie.
Blondyn ruszył szybko przed siebie. Chciał zniknąć z oczu byłego senseia. Gdy zobaczył Hotel, od razu do niego wszedł i wynajął pokój na jeden dzień. Wziął szybki prysznic i położył się do łóżka. Gdy się obudził słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Wstał, ubrał się i wyszedł na egzekucje Kisame. Wolnym spacerkiem szedł na proces. Na dach wszedł po ścianie.
-Jesteś przed czasem – powiedziała Hokage, gdy zobaczyła Ognistego Lisa.
-Nie podałaś mi godziny, na która mam się wstawić.
-Mój błąd. Ale i tak egzekucja rozpocznie się za pół godziny.
-Poczekam – wskoczył na jedną z wielkich kolumn na dachu budynku i położył się na plecach, wpatrywał się w niebo.
Pół godziny później na dachu zebrali się chyba wszyscy shinobi Konohy. Cały dach był zajęty, jedyne wolne miejsca były przy Hokage i na scenie gdzie przebywał Kisame.
-Hokage-sama możemy zaczynać?
-Jeszcze chwila – kobieta spojrzała na w miejsce gdzie przybywał Uzumaki, gdy zobaczyła, że siedzi i przysłuchuję się rozmowie pozwoliła rozpocząć.
-Wybudzić go z Genjutsu – zaraz po tym jak dwóch joninów sprawdziło, czy Kiasme nie będzie mógł się uwolnić, wybudzili go z iluzji.
-Co? Gdzie ja jestem? – pytał zaskoczony człowiek-rekin. – Itachi! – warknął, gdy przypomniał sobie czyn swojego partnera.
-Kisame Hoshigake(jeśli błąd napiszcie w komentarzu) – zaczął czytać jakiś jonin w czarnych okularach i chustce na głowię – zostałeś skazany przez Lorda Feudalnego na śmierć poprzez ścięcie głowy. Twoje oskarżenie to: morderstwo kilku strażników Daimyo oraz zranienie wielu innych, próba włamania się do skarbca władcy oraz duże zniszczenia w Pałacu.
Mężczyzna zszedł ze sceny, a jego miejsce zajął Ibiki.
-Żegnaj – powiedział Morino, gdy zamachnął się kataną. Gdy ostrze przecięło skórę, nagle pokazała się woda. –Wodny klon? – wszystkich zaskoczyło, to że zamiast prawdziwego członka Akatuski jest jego klon.
-Szukać prawdziwego!- krzyknęła Hokage. Wszyscy shinobi rozbiegli się po wiosce.
-„To nie możliwe, aby uciekł” – rozmyślał Naruto. Nagle olśniło blondyna. – „Miecz”
-Szukać go! – krzyczała Tsunade.
-Hokage-sama – zwrócił się do kobiety Lis zeskakując z kolumny. – Gdzie jest jego miecz?
-Miecz? Jaki miecz?
-Ten, który był razem z nim w zwoju.
- Zwój rozpieczętowywał Ibiki. IBIKI MORINO! – krzyknęła Hokage na całą wioskę. Po chwili wywołany jonin pojawił się w chmurce siwego dymu.
-Tak Tsunade-sama.
-Gdzie jest miecz? – wyrwał się z pytaniem syn Yondaime.
-Kazałem zanieść do skarbca.
-Prowadź – rozkazała blondynka.
Tak jak się spodziewał Naruto drzwi były wywarzone od środka, a skarbiec był obrobiony.
-Cholera. Wszystkie zwoje i tajemnice wioski. Ibiki poślij po wszystkich tropicieli.
Naruto zniknął w słupie ognia. Pojawił się na dachu budynku administracyjnego. Zaczął rozsyłać chakre po całej wiosce. Wyczuwał swoich znajomych, mieszkańców wioski, shinobi Konohy. Zatrzymał się na chwilę na położeniu Kiry, ale po sekundzie wrócił do szukania Kisame. Wyczuł nie znajomą chakrę w parku. Od razu tam ruszył. Zaczął się martwić bo w pobliżu wyczuwał część drużyny siódmej. Po minucie był w bramie do parku. Kierował się prosto nad jezioro. Gdy dotarł na miejsce zobaczył leżącą na ziemi Kirę, wokół niej było sporo krwi, Sakura leczyła ją, a Sasuke zasłaniał je, z oczu leciała mu krew. W prawej ręce trzymał katanę, a w lewej kilka shurikenów. Wszyscy nieźle sapali, w blondynie krew zaczęła się gotować. Natomiast Kisame stał naprzeciw ich. Miał miecz zarzucony na bark, a na twarzy wielki uśmiech. W jednej ręce trzymał torbę, z której wystawały zwoje, wypuścił ją na ziemię.
-Dzięki za posiłek, ale muszę spadać – powiedział członek Akatsuki. – Muszę pogadać z Itachim. Wodna Bomba! – w stronę Sasuke poleciała mała, lecz szybka kula wody.
Uchiha dostał w sam środek brzucha, padł na ziemię. Był przytomny, ale nic nie mógł zrobić. Partner zaczął się kierować w ich stronę.
-Ostatni posiłek i spadam z tej wiochy. Ty pójdziesz na pierwszy ogień – podniósł Kirę za bluzę, dziewczyna bezwładnie zwisała w dół. Prawą ręką uniósł miecz do góry. Naruto pojawił się obok niego i zablokował Samechade swoją kataną. Gdy miecze się zetknęły od razu poczuł spadek chakry.
-Ktoś ty? – zapytał członek Akatuski, gdy spojrzał na zamaskowanego wybawiciela czarnowłosej. Kisame puścił dziewczynę i odskoczył do tyłu. –Hmm, to chyba ty wybiłeś zbirów z Osady Homura. Maska Lisa, postura piętnastolatka. Jeśli panujesz nad ogniem, tak jak mówią, będę miał sporo zabawy – zaśmiał się szyderczo.
Naruto spojrzał na swoja byłą drużynę, wszyscy byli przytomni, ale nie zdolni do walki. Najdłużej wpatrywał się w Kirę.
-Wyśpiewasz mi wszystko o Akatsuki – powiedział Naruto, gdy odwrócił się w stronę mężczyzny z niebieską skórą.
-Najpierw mnie pokonaj – odparł wbijając miecz w ziemię. – Moja Samehada jest głodna – stwierdził Kisame, przyjął pozycję do ataku.
Naruto wystawił lewą nogę trochę do przodu, pochylił się lekko do przodu. Lewą rękę zgiął i trzymał ją przed piersią, prawą rękę, w której trzymał katanę dał natomiast dał do tyłu. Ostrze było skierowane na prawo od chłopaka.
-„Ta poza” – pomyślała Kira.
Uzumaki ruszył pierwszy do ataku. Gdy był metr od członka Akatsuki pokrył Katanę pomarańczowym ogniem. Przeskoczył nad Kisame, co go zaskoczyło. Gdy wylądował, kucnął i próbował podciąć przeciwnika, ale Kisame zamachnął się mieczem w dół. Naruto zablokował atak swoją kataną, ale ogień z niej od razu znikł.
-Masz sporo chakry, jak na takiego knypka.
Lis napiął wszystkie mięśnie i odrzucił przeciwnika. Oparł się jedną ręką o kolano, oddychał coraz głębiej i szybciej.
-Widzę, że nie masz już dużo chakry.
-Pamiętaj gdzie walczymy – powiedział Naruto i po sekundzie zjawiło się kilku joninów wokół nich.
-Takie płotki nic dla mnie nie znaczą.
Blondyn spojrzał na Team 7. Cała trójka siedziała pod drzewem niedaleko pola walki. Wpatrywali się w Uzumakiego, choć dla nich był to Ognisty Lis.
-Kontynuujmy – powiedział Naruto i ruszył do ataku.
-Ale prędkość – skomentował jakiś jonin.
-Musimy mu pomóc, w końcu to nasza wioska.
Naruto atakował z różnych stron, wymachiwał kataną na różne sposoby i z różnych stron, aby tylko zranić członka Akatsuki. Niestety coraz większy spadek chakry nie pozwalał mu na długą walkę, w takim tempie po pięciu minutach musiał odskoczyć i odsapnąć. W tej samej chwili za Kisame pojawił się Kakashi z aktywowanym Chidori. Biegł z ogromną prędkością i celował w serce przestępcy.
-Było blisko – powiedział Kisame, gdy zamachnął się mieczem i odrzucił Hatake do tyłu.
-Konoha Senpu! – mocne kopnięcie posłało Kisame na drzewo. Drzewo złamało się i przygniotło mężczyznę. Samehada upadła na ziemię.
-Zapłacisz mi za to – powiedział Hoshigake, gdy już stał na chwiejnych nogach.
-Zobaczysz siłę mojej młodości. Jestem Zieloną Bestią Konohy! – krzyczał Gai.
-Teraz!- krzyknął Kakashi.
Wszyscy shinobi zebrani wokół nich użyli swoich najlepszych technik. W wyniku połączenia tylu jutsu nastąpiła duża eksplozja. Gdy kurz i dym opadł wszyscy zobaczyli, że Kisame nie ma lewej ręki, a całe jego ciało jest w wodnej bańce. Naruto postanowił wykorzystać to i wybił się wysoko w powietrze.
-Katon: Ognisty Ryk Lisa! – wielki strumień złotego ognia popędził w stronę członka Akatsuki.
Ogień wypalił wszystko w zasięgu pięciu metrów. W ciszy, która zapanowała był słychać tylko krzyk mężczyzny. Wszyscy patrzyli z podziwem na technikę Lisa. Po kilkunastu sekundach wszystko było widoczne. Kisame leżał cały poparzony na ziemi, ciężko oddychał. Na nim leżał jego miecz, z którego wystawało coś podobnego do nóżek.
-Zabrać miecz! – krzyknął jakiś jonin.
Mężczyzna, który był najbliżej Hoshigakiego od razu podbiegł, aby zabrać Samehade z ciała Kisame.
-Nie ruszaj! – krzyknął Naruto, ale było za późno. Shinobi Konohy podniósł miecz, który od razu wbił w jego ciało różne szpikulce. Ciało mężczyzny zaczęło się starzeć.
-Co się dzieje?! – krzyknął inny shinobi Konohy.
-Wysysa chakre z jego ciała, jeśli połączy się z Kisame, przekaże mu chakre, a on się uzdrowi – wyjaśnił Uzumaki.
-Wiesz co robić? – zapytał Kakashi.
-Nie – odparł – musimy jakoś ich oddzielić. Ninjutsu i Genjutsu nie zadziała.
-Ale TaiJutsu tak! – krzyknął Gai i ruszył do ataku.
Gdy oni tak rozmawiali Samehada wyssała chakre z jonina i łączyła się z Kisame. Poparzenia członka Akatsuki zaczęły znikać. Naruto wyczuwał w nim coraz większe pokłady chakry.
-Szósta brama, Otwarcie – skóra Gaia zrobiła się czerwona, żyły zrobiły się bardziej widoczne, a wokół niego pojawiła się zielona poświata.
-To mistrz Taijutsu w Konosze – powiedział Kakashi do Lisa.
-Mogę o coś spytać?
-Pewnie.
-Co jest z tymi dziewczynami i tym chłopakiem, którzy tu byli.
-Odeskortowałem ich w bezpieczne miejsce, w końcu to moja drużyna.
-Rozumiem.
Gai szybko podbiegł do Kisame, który w mgnieniu oka wstał jak nowo narodzony. Choć lewej ręki nie odzyskał i ledwo stał na nogach. Gai zadał szybką serię kopnięć i na koniec silnym prawym w szczękę posłał Kisame w stronę jeziora. Mieczem zajął się Naruto, przyszpilił go do ziemi swoją kataną.
-Tygrysia Bomba! – krzyknął Gai i zanim ktokolwiek się zorientował co się dzieje, potężna fala powietrza odepchnęła wszystkich do tyłu na kilka metrów. Hoshigake nie miał nawet szans, aby zrobić cokolwiek.
Po chwili wszyscy widzieli jak Gai stoi nad Kisame, który już chyba nie żyje. Mistrz TaiJutsu upada w wodę. Szósta brama wyłączyła się. Kakashi podszedł do niego, podniósł go i ułożył na ziemi. Naruto podszedł do Kisame i wyciągnął go na brzeg.
-Wszyscy są cali? – zapytała Hokage, gdy przybyła na miejsce.
-Gai potrzebuję pomocy, a jeden jonin nie żyje – odparł Hatake. – Jak pani nas znalazła?
-Widziałam wielki słup ognia, od razu tu przybiegłam. Zabrać go do szpitala – rozkazała dwom joninom pokazując na Gaia. – Gdzie Kisame?
-Tam – wskazał Kakashi, na leżącego członka Akatsuki i stojącego nad nim Lisa. – Nie żyje.
-Lisie – zwróciła się blondynka do Uzumakiego.
-Tak?
-Możesz iść do hotelu odpocząć, wyślę do ciebie kogoś ze zwojem z jego głową.
-Samehade zabiorę ze sobą i ukryje w bezpiecznym miejscu.
Tsunade nie protestowała, Naruto zapieczętował miecz Kisame i ruszył do hotelu. Gdy przechodził obok jednego drzewa zobaczył stojący Team 7. Nagle zrobiło mu się słabo, ostatkiem sił przyczepił maskę chakrą do ciała. Ostatnie co zobaczył za nim zemdlał to wpatrującą się w niego Kire.
Naruto!! Nie mdlej mi tu przy Kire XDD
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwalka wsoaniała, Kisame w końcu zginął, Itachi ma chyba za zadanie likwidować Akatsuki od środka, czyżby Kira rozpoznała Naruto?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńta walka wspaniała, Kisame w końcu zginął, coś mi się zdaje, że Itachi ma za zadanie likwidować Akatsuki od środka... czyżby Kira rozpoznała Naruto?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia