Naruto na nowo 3. -14.
Przez całą noc nie zmrużył oka. Cały czas leżał na łóżku i myślał. Co będzie jak go ktoś wykryje? Co będzie, gdy po zdobyciu mocy nie zabije Danzo? Co będzie z jego rodziną? Czy Kira mu potem wybaczy? W dodatku po rozmowie z Mędrcem, Kurama zawalił go pytaniami co się stało, gdy on został pokonany.
Nagle ciszę panującą w całym domu przerwał dźwięk budzika. Idate zaczął szukać ręką denerwującego sprzętu, a gdy go znalazł nacisnął przycisk. Spojrzał na zegarek, była dopiero 7 rano. Ten rządzący wioską idiota nie powiedział mu, o której będą sprawdzać jego umiejętności. Wstał i poszedł do kuchni zobaczyć czy ma kawę. Gdy znalazł to co szukał szybko wstawił czajnik z wodą i poszedł się odświeżyć. Po jakiś piętnastu minutach zalewał kubek z wsypaną kawą.
Musiał się przyznać, że od dawna nie miał tak złego samopoczucia. To wszystko go przerastało, kłótnia z Kirą, odejście z wioski, walka z Danzo, cud w formie otrzymania życia i mocy od Rikodu Senina i teraz to. Zamiast coś robić on siedział przy stole i pił kawę.
Gdy kubek był opróżniony umył go szybko i przyszykował się do wyjścia. Wziął broń i wyszedł z domu. Gdy przechodził obok domu, w którym spędził sporą część życia, czyli wili Namikaze zobaczył jak ze środka wychodzi jego ojciec. Uśmiechnął się, na co były Kage zrobił to samo, choć jego wyraz twarzy był wymuszony. Starszy męzczyzna wyszedł z ogrodu i podszedł do przemienionego Naruto.
-Ohayo – powiedzieli prawie, że jednocześnie.
-Stało się coś? – spytał Idate, ruszając w dalszym kierunku.
-Nie, skąd takie pytanie? – odparł Minato.
-Widzę, że pana uśmiech jest wymuszony. Potrafię rozróżnić czyjeś uczucia.
-Rozumiem – odparł, a jego twarz od razu zrobiła się smutna, a miedzy nimi zapanowała cisza.
-Jeśli pan nie chce nich nie mówi, to nie moja sprawa.
-Nie o to chodzi. Jakiś czas temu, mój syn został zabity przez tego Danzo, chronił w tedy ważnej rzeczy w Wiosce Wiru, Danzo chciał to zdobyć i niestety to mu się udało.
-To czemu jest on teraz Hokage?
-Bo ludzie o tym nie wiedzą, a dla nich jest jak Bóg. Myślą, ze dzięki niemu Konoha stanie się najsilniejszą, już w pierwszych dwóch tygodni odkąd objął ten urząd, ludzie wiedzą, że on nie cofnie się przed niczym.
-To czemu ludzie mu się nie zbuntują?
-To nie takie łatwe, a po za tym każdy boi się o tym mówić, Danzo ma swoich szpiegów w wiosce. Po za tym, jest zbyt silny.
-Jedyne co mogę powiedzieć, że nikt nie jest niepokonany. Każdy ma słabe punkty, które można wykorzystać. Z tego co wiem w pana rodzinie jest Sharingan i Byakungan.
-Może skończmy ten temat.
-W końcu jesteśmy na polu treningowym, na którym mam być sprawdzany. Tyle, że tu nikogo nie ma – spostrzegł Naruto.
-Cóż nie do końca – powiedział Minato wyciągając kunaia.
Idate szybko zrozumiał co się zdarzy i odskoczył od mężczyzny.
-Wprawdzie powinno być już po walce, bo mogłem cię zaatakować, gdy tylko weszliśmy na polane.
-Pan nie jest taki.
-Skąd wiesz jaki jestem?
-Każdy słyszał coś o Słynnym Czwartym Hokage Konohy.
-Za to o tobie nic nie wiem, a o kimś kto ma Rinnegana powinno słychać.
-Te oczy to przekleństwo, ludzie się mnie boją, bo nie rozumieją tej mocy, tak samo jest z Jinchuriki.
-Mądre słowa, ale i tak ta walka musi się odbyć.
Minato porozrzucał swoje kunaie w kilkunastu miejscach. Idate w tym czasie stał spokojnie i obmyślał strategię.
-„Podstawowe techniki odpadają, ogniste podobnie, technik Rinnegana nie znam” – zdał sobie teraz sprawę, że jego umiejętności spadają praktycznie do 0. Zostało mu Taijutsu i kilka średnich jutsu.
Minato stworzył Rasengana i teleportował się za Idate. Brązowowłosy przewidział taki manewr, schylił się i wykonał obrót, kopiąc Minato w brodę pietą. Minato został odrzucony w bok, natomiast Naruto się wyprostował i czekał. Po chwili blondyn wstał i rozmasował sobie szczękę.
-Mocne kopnięcie – powiedział niebieskooki.
-Taijutsu mam na wysokim poziomie.
-Więc sprawdźmy to! – krzyknął podbiegająca do niego.
Idate przy każdym ciosie odsuwał się na kilka centymetrów, aby pięść albo noga przeleciała od niego dosłownie na kilka milimetrów. Gdy prawa pięść Minato nie trafiła w twarz zielonookiego, Idate chwycił jego ramię i wskoczył na nie. Stał na rękach utrzymując się na całej prawej ręce Minato. Zrobił szybki obrót i kopnął Minato w twarz. Blondyn odleciał na kilka metrów zatrzymując się na drzewie.
-Nic się nie stało? – spytał Idate, widząc ledwo zbierającego się Namikaze.
-Wszystko gra, po prostu jestem na to za stary. Przejdźmy do Ninjutsu.
Idate od razu przesłał trochę chakry do oczu, aktywując Rinnegana. Minato znowu stworzył Rasengana i przeniósł się tuż przed Naruto.
-Shinra Tensei! – krzyknął instynktownie.
Blondyn odleciał na kilkanaście metrów. Gdy wstawał, Idate stał osłupiały, nie wiedząc co się właściwie stało.
-To było mocne. Kończmy to już.
Blondyn stworzył kilka klonów. Każdy zaczął teleportować się w różne miejsca, zmylając przy tym przeciwnika. W ciągu kilku sekundach, na ciele zielonookiego było mnóstwo płytkich ran, z których sączyła się czerwona ciecz. Naruto nie wiedząc co zrobić skupił duże ilości chakry do ręki. Jego prawe ramie zaczęło świecić się na złoty kolor.
-AAAAA! – krzyknął uderzając z całej siły w ziemię.
Jego ręka wróciła do normalności, na początku nie działo się nic, ale po kilku sekundach dosłownie ziemia wybuchła, rozwalając pół polany. Klony Czwartego poznikały, a on sam musiał uciekać na drzewa. Nie mógł wyjść z zdumienia i podziwu, wprawdzie nie był tak silny jak Tsunade, ale jednym ciosem zrobił duży krater zajmujący pół największego pola treningowego.
Naruto klęczał w tym samym miejscu i ciężko oddychał, Rinnegan dawno się wyłączył. Na jego twarzy oprócz krwi, były krople spływającego potu. Usiadł i się rozejrzał, gdy to zrobił po okolicy rozszedł się jego śmiech.
-Walczymy dalej? – spytał, gdy Minato do niego podszedł.
-Nie – usłyszał odpowiedź, ale nie od ojca.
Z za drzewa wyszedł Danzo, w płaszczu i kapeluszu Hokage. Stanął i oparł się na drewnianej lasce.
-Jeśli chcesz mieszkać w tej wiosce, otrzymasz rangę chunina, a po krótkim treningu i zdanym egzaminie jonina.
-Tak jest! – odparł z ledwością wytrzymując aby nie puściły mu nerwy.
-Przyjdź do mnie o 18, dostaniesz opaskę.
-Hai!
Danzo poszedł do wioski. Naruto wtedy odetchnął, dziękował sobie, że wytrzymał w jego towarzystwie, natomiast Minato odebrał to inaczej. Blondyn myślał, że zrobił tak, aby pozbyć się resztek stresu sprzed walki.
-Mogę o coś spytać? – zapytał niebieskooki. – Ten ostatni atak co to było. Nigdy nie widziałem, aby komuś ręka tam świeciła.
-Właściwie sam nie wiem co to było. Użyłem tego pierwszy raz, więc jeśli pan pozwoli pójdę już do domu.
-Ja też już pójdę.
Obydwoje wrócili do swoich domów. Naruto ciągle bił się z myślami. Nie mógł skupić się na jednej rzeczy. Usiadł w salonie n sofie i zaczął dalej rozmyślać.
-Co to było? – spytał powietrze patrząc na swoją rękę. Po chwili przesłał do niej chakre, ale nie zaczęła świecić jak wtedy.
Jego dalsze rozmyślania skupiły się na tematach taki jak relacje jego i innych, jego anonimowość i najważniejsze klucz do świątyni.
Nim się obejrzał nastał czas, aby pójść do Hokage. Szybko się przygotował i opuścił mieszkanie. Szedł przez wioskę z wsadzonymi dłońmi w kieszeniami, głowę miał spuszczoną w dół, a twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Musiał uciszyć swoje emocje, aby nie zdradzić się. W końcu dotarł do gabinetu.
-Masz tu opaskę i podpisz to – rozkazał Danzo i rzucił mu opaskę Konohy.
Naruto podpisał papierek i kulturalnie został wygnany z gabinetu. Gdy wychodził z budynku postanowił, że wróci tu w nocy, aby wziąć to po co tu przybył. Poszedł do domu, i gdy zrobiło się ciemno założył strój, który kupił od Staruszka na szlaku handlowym. Czarne spodnie, w takim samym kolorze bluza i czarne chusta na włosy. Zdjął opaskę, a na plecy założył miecz. Pozostało tylko zmylić Anbu, którzy pilnowali jego mieszkania. Stworzył klona, który za pomocą Henge zmienił strój i wybiegł z domu w przeciwną stronę. Gdy tylko wyczuł, że dwóch z trzech ludzi Danzo idzie za nim, wyskoczy przez okno i zaszedł ostatniego szpiega od tyłu.
Anbu wyczuwając kogoś za sobą, odwrócił się w ciemności zobaczył tylko fioletowe oczy, po czym upadł zasypiając. Naruto ułożył go pod drzewem, aby wyglądało to tak, aby zasnął na służbie.
Zaczął biec po dachach w kierunku budynku administracyjnego. W nocy wyglądał jak cień, lądował na dachu i wciągu sekundy był na następnym. Do gabinetu dotarł w kilka minut, o dziwo nie spotkał żadnych strażników.
Dla pewności zszedł schodami w dół, doszedł do drewnianych drzwi i przyłożył ucho. Odbywało się jakieś zebranie.
-„Musze to wykorzystać” – pomyślał i szybko przeszedł do drzwi Szóstego nie robiąc przy tym żadnego hałasu.
Tak jak myślał, drzwi były zamknięte. Stworzył klona, który przemienił się w kunaia. Prawdziwy Naruto wsunął go pod drzwiami i czekał, aż klon otworzy mu drzwi. Po kilku sekundach usłyszał charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi. Wszedł szybko i zaczął przeczesywać cały gabinet. W końcu znalazł drewniane, podłużne pudełko, ze znakiem Kraju Ognia. Otworzył je, w środku był klucz sporych rozmiarów. Wyjął go i rzucił genjutsu na pudełko, że niby klucz nadal tam się znajduje. Kiedy usłyszał kroki przed drzwiami, szybko odłożył pudełko i wyskoczył przez okno.
-„Coś łatwo poszło” – pomyślał, gdy spadał na ziemię.
Gdy był blisko ziemi, poczuł uścisk na ramieniu, a następnie poczuł jak jest teleportowany. Był w swoim domu, który otrzymał od Shimury. Zaczął się nerwowo rozglądać, obok niego stał Minato, z dość szorstką miną.
-Mogę wiedzieć co zrobiłeś? – spytał niskim tonem.
-Wybacz, ale to moja sprawa – odparł zdejmując chustę z włosów.
-Wiesz, że jeśli Danzo się skapnie będziesz miał przechlapane.
-A jeśli się dowie, że o tym wiesz twoja rodzina też.
-O moją rodzinę się nie martw, lepiej powiedz co zrobiłeś.
-Zwinąłem mu klucz do świątyni ognia.
-Po co? – spytał, gdy się otrząsnął.
-Mam porachunki z Danzo.
-Więc po to tu przybyłeś. Co chcesz ze świątyni?
-Moc, teraz tylko to mnie interesuje, póki go nie zabiję.
-Widocznie nieźle ci zalazł za skórę.
-Nie tylko mi? Nie uważasz, że zabicie syna nie jest wystarczającym powodem do zemsty? – mina Minato od razu zrobiła się sroga. – Tu jest twój czuły punkt. Gdybyście się zebrali byście go zabili, ale strach przed jego władzą nad pięcioma żywiołami was przeraża.
-Ty masz Rinnegana, więc masz większa moc.
-To jest złudzenie, tak naprawdę Rinnegana mam od pięciu tygodni.
-Jak to?
-Cała bajka, którą wcisnąłem Danzo to jedno wielkie kłamstwo.
-Wiec jaka jest prawda?
-Dowiesz się, gdy nadejdzie czas, ale lepiej nikomu o tym nie mów. Wybacz, ale jeszcze dzisiaj chce wyruszyć do Światyni.
-Nie uważasz, ze takie zniknięcie wyda się podejrzane? – w odpowiedzi otrzymał stworzonego klona.
-To lepsza wersja Kage Bunshin. Zużywa więcej chakry, ale jest bardziej wytrwały, a jeśli opanuje się odpowiednią technikę, można go użyć do Kawarimi. Lepiej niech pan idzie, nie wiem, kiedy Anbu wróci.
Minato tylko skinął głową i zniknął w Złotym Blasku. Naruto odetchnął z ulga i opadł na fotel. Siedział tak kilka minut, klon w tym czasie czekał na rozkazy. Idate w końcu wstał i spojrzał na swojego sobowtóra. Przesłał mu w myślach rozkaz.
-Zostajesz w wiosce i dalej udajesz Idate – rozkazał Naruto.
Klon nawet nie musiał się zgadzać, oryginał wszedł do swojego pokoju i się spakował. Gdy tylko wyszedł z domu, wyczuł jak klon wraca do domu, a za nim dwóch Anbu. Trzeci nadal był uśpiony. Szybko rzucił się do bramy. Biegł uliczkami, aby nikt go nie zobaczył, choć na to były bardzo małe szanse. Wyglądał jak cień, gdyby miał kogoś zabić, ten ktoś nawet by nie wiedział co się stało. Po kilku minutach był przy bramie, na jego szczęście strażnicy smacznie spali. Poza barierę dotarł w pół godziny. Teraz mógł spokojnie biec truchtem, ale tego nie robił skakał dalej z gałęzi na gałąź, aby jak najszybciej dostać się do celu i po to, aby jak najszybciej zrzucić Danzo z posady na której nigdy nie powinien się znaleźć.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, udało mu się zdobyć klucz do świątyni, oby szybko zdobył moc... walczył z Minato, był obserwowany, czy przypadkiem był tam Minato?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia