Naruto na nowo. - 5.
-A ty znowu tu – powiedziała pewna blondynka stojąc w drzwiach do Sali Uzumakiego.
-Tsunade-sama – powiedziała dziewczyna.
-Powiesz mi czemu tu ciągle siedzisz? – zapytała, a dziewczyna spuściła głowę i wpatrywała się w podłogę. – Jeśli nie chcesz to nie mów.
-Uratował mi życie, prawie samemu ginąc. Ciągle się zastanawiam czemu to zrobił.
-O to ci chodzi. Jego rodzina też taka była, poświęcali się za innych.
-Pani zna jego rodziców? – zapytała dziewczyna.
-Ehh, czasami mam za długi język –mruknęła pod nosem Tsunade. – Tak. Ale przykro mi to jest zakazany temat.
-Czemu?
-Nie, nic już nie powiem. A teraz zmykaj – powiedziała gdy Sali wszedł jakiś lekarz.
-Dobrze, do widzenia.
-Wiesz co robić? – zapytała Tsunade.
-Hai, mam zatrzymać przepływ chakry.
-Dobrze to zaczynamy.
Medic-ninja podszedł do chłopaka i wysyłając swoją chakrę zatrzymał przepływ energii u blondyna. Tsunade w tym czasie aktywowała lecznice jutsu i zaczęła badać Uzumakiego. W podświadomości Naruto, wielki rudy lis tylko się uśmiechnął. Był szczęśliwy, bo każde zatrzymanie przepływu chakry przyśpieszało proces zmiany natury. Według jego obliczeń, zostało mu jakieś 1/5 ilości energii chłopaka.
-Szykuj sale operacyjną! – krzyknęła kobieta.
Lekarz o nic nie pytając wybiegł z pomieszczenia. Tsunade odkryła chłopaka i zaczęła naciskać palcami na miejsce rany blondyna. W pewnym momencie poczuła ostre ukłucie spod skóry.
Po kilku minutach Uzumaki leżał ponownie na Sali operacyjnej. Jeden lekarz zatrzymywał przepływ chakry, Tsunade wykonywała operacje, a inny lekarz asystował jej.
-Jest – powiedziała Tsunade, gdy wyciągnęła z ciała chłopaka kawałek ostrza miecza.
-Jak można było przeoczyć taki kawałek ostrza? – zapytał jeden z lekarzy.
-Mamy szczęście, ze to był taki mały kawałek – odparła Senju. – Teraz trzeba tylko zaleczyć i koniec.
Blondynka po raz, któryś już wysyłała leczniczą chakrę do ciała chłopaka. Rana zaczęła się goić i po chwili nie było po niej śladu.
-Niedługo powinien się obudzić – stwierdziła wnuczka Pierwszego Hokage.
Następnego dnia był ostatni etap Egzaminu na Chunina. Wszyscy mieszkańcy Konohy jak i turyści zebrali się na arenie. Hokage jak i Kazekage siedzieli już na swoich miejscach. Rozmawiali miedzy sobą. W szatni dla geninów prawie każdy był w innym świecie.
-Chodźcie już! – zawołał ich jakiś jonin. Wszyscy wstali i ruszyli za mężczyzną. Wyszli na środek Areny.
-Witam wszystkich na ostatnim etapie Egzaminu na Chunina – przemówił Hokage. – Walki będą prowadzone przez Ibikiego Kazeki.
-Dziękuję – powiedział Ibiki. – Najpierw przypomnę wam kilka zasad. Po pierwsze, w każdej chwili mogę przerwać walkę. Po drugie wygranie wszystkich walk nie oznacza, że zostaniecie chuninami, oceniać was będą wszyscy jonini, Hokage wraz z Kazekage. Pierwszy pojedynek Neji Hyuuga kontra Inuzuka Kiba. Resztę proszę na widownie.
W tym samym czasie w pewnym tunelu zalanym po kostki wodą, stał pewien blondyn, jego lazurowe oczy patrzyły na pomieszczenie z lekkim strachem. Jakaś tajemnicza siła ciągnęła go w głąb kanału, aby sprawdzić co jest na końcu. Zaczął iść przed siebie.
-Gdzie ja jestem? – zapytał siebie szeptem.
-Zaraz wszystko się wyjaśni – usłyszał basowy lecz miły głos.
Naruto zaczął nerwowo się rozglądać w poszukiwaniu źródła głosu.
-Chodź za moim głosem – znów ten sam głos.
-Gdzie jesteś?! – wykrzyczał chłopak.
-No przecież mówię, abyś szedł za moim głosem – blondyn usłyszał zirytowane warknięcie.
Uzumaki szedł dalej, aż doszedł do wielkiej klatki. Złota krata była wysoka, aż do sufitu. Gdy podszedł bliżej ujrzał dwa wielkie czerwone ślepia wpatrujące się prosto w niego. Po sekundzie Uzumakiemu pojawił się dziewieciogoniasty lis w całej swojej okazałości.
-WOW – wykrztusił Naruto. – Czym ty właściwie jesteś? – po pytaniu blondyna lis się roześmiał, a jego głos rozniósł się echem po całej podświadomości niebieskookiego.
-Zaraz wszystkiego się dowiesz – powiedział Kyuubi. – Idź do drzwi z numerem 11 – wskazał pyskiem na korytarz po prawej, który pojawił się znikąd.
-Ale… ale przecież go tu nie było – zauważył chłopak.
-Idź to tych drzwi – rozkazał lis. Blondyn już nic nie mówiąc ruszył w tamtym kierunku.
Gdy doszedł do drzwi z numerem 11, chciał je otworzyć, ale były zamknięte na klucz. Zaczął szarpać za klamkę, ale nic to nie dało.
-To nic ci nie da – usłyszał basowy głos, który należał do jego lokatora.
-To co mam zrobić? – zapytał.
-Zdobyć klucz.
-Skąd?
-Ode mnie – usłyszał inny głos.
Gdy się odwrócił ujrzał siebie. Przed nim stał on sam, tylko miał czerwone oczy, wydłużone pazury zamiast paznokci i bardziej najeżone włosy. Ubiór, postura, rysy twarzy były takie same. Machał przed nosem niebieskookiego kluczem do drzwi.
-Gdy zdobędziesz ten klucz, wszystko stanie się dla ciebie jasne – powiedział sobowtór Naruto.
-Więc zaczynajmy – prawdziwy blondyn przyjął postawę do ataku, a klon do obrony, ale żeby mógł szybko przejść do ataku.
Uzumaki ruszył pierwszy, szarżował na swojego sobowtóra. Atakował różnymi ciosami, ale czerwonooki dobrze się bronił. Gdy niebieskooki zamachiwał się prawą ręką, klon zrobił szybki skok i znalazł się przed synem Yondaime. Zadał mu mocny cios w policzek, a następnie z kolanka w brzuch. Na zakończenie, zaatakował nogą z pół obrotu w twarz. Jinchuuriki odleciał na kilka metrów, upad na plecy. Usiadł i starł krew z ust.
-Postaraj się – powiedział czerwonooki. – Jeśli chcesz poznać prawdę.
Po usłyszeniu ostatniego zdania w chłopaku zagotowała się krew. Był teraz pełny determinacji i chęci zwycięstwa. Wstał i wyciągnął kunai. Podbiegł do swojego sobowtóra i zaczął ciąć go kunaiem. Klon bronił się swoimi pazurami, mimo tego, że czerwonooki miał kilka głębszych cięć, nie było widać ani kropli krwi, natomiast na lewym policzku, klatce piersiowej i brzuchu miał sporo zadrapań od pazurów, z których strużkami leciała krew.
-Jeśli będziesz tak dalej walczyć to zginiesz.
-Kim ty jesteś? – zapytał zdenerwowany i lekko zmęczony Uzumaki.
-Jestem tobą, jesteśmy jednym – odparł.
-Przestań chrzanić – warknął blondyn.
-Mówię prawdę, jesteśmy jednym.
-„To musi być jakiś test” – pomyślał Naruto.
-Cos do ciebie zaczęło docierać, zacząłeś myśleć.
Czerwonooki ruszył do ataku. Jako, że Naruto nie był gotowy do obrony, dostał kilka ciosów i ponownie odleciał na jakieś trzy metry.
-Mimo, że jesteśmy tacy sami, różnimy się – powiedział sobowtór.
-Nie, jesteś mną, mamy taki sam charakter, taki sam wygląd, taką samą przeszłość, mój charakter i moja przeszłość – mówiąc podkreślił kilka ostatnich słów. – Więc oddaj mi ten klucz.
-W końcu zrozumiałeś – wyjął klucz z kieszeni i rzucił go w kierunku Uzumakiego.
-Co miał za zadanie ten test? – zapytał lekko zaciekawiony niebieskooki.
-Miałeś zrozumieć, że nieważne jak wielką mocą będziesz władać, zawsze to będziesz ty. Nie zbaczaj ze swojej ścieżki. – Klon rozpłynął się w powietrzu, a rany prawdziwego blondyna zaczęły się leczyć.
-Niezła lekcja Kurama – powiedział po cichu.
Chłopak z ciekawości podszedł do drzwi i szarpnął za klamkę. Drzwi otworzyły się, a on wszedł do środka. W środku był długi korytarz, a po bokach były półki, z ekranami, jakby od telewizora. Na wszystkich były tak jakby filmy ze wspomnień chłopaka. Przeszedł kawałek i wrócił się, wyszedł z pokoju, zamknął drzwi i poszedł do klatki lisa.
-Dobrze ci poszło młody – usłyszał pochwałę z pyska rudego. – Chociaż wiedziałem, że ci się uda.
-Dzięki. To co teraz robimy?
-Ronimy z czym?
-No z nauką.
-Ja nic, ty sam musisz uczyć się ognistych technik.
-COOOO?! Przecież mówiłeś, że nauczysz mnie jakiś technik! – wydarł się chłopak.
-Nie drzyj się! – warknął lis. – Jestem biju, i nauczę się technik, których będziesz używał, gdy przemienisz się we mnie, ale do tego długa droga. Musisz perfekcyjnie kontrolować każdą ilość mojej chakry. Z technikami ludzkimi musisz się jakoś uporać. Poczytaj zwoje, popytaj kogoś.
-Coś jeszcze?
-Tak, jeśli się nie mylę, za chwile będzie walczyć Kira w finale Egzaminu na Chunina.
-Skąd ty to wiesz? – zapytał zaskoczony chłopak.
-Jak by ci to powiedzieć? – zapytał sam siebie lis.
-Wal prosto z mostu.
-Kira jest jinchuuriki i wyczuwam w niej demona, dokładnie dwuogoniastego, w tej chwili nieświadomie chyba pobiera od niej chakre – Naruto wyprostował się, a oczy wyszły mu na wierzch.
-C…cc…cco? Ale jjjak?
-Normalnie, ty nie umiesz wyczuwać chakry demona, a albo Nibi się nie ujawniła, albo Kira nadal nic o niej nie wie. – Naruto otwierał już usta, aby coś powiedzieć, ale Lis go wyprzedził. – Jeśli chcesz zobaczyć tą walkę, lepiej się bujaj.
-Jeszcze pogadamy – powiedział i wyszedł ze swojego umysłu.
Naruto obudził się po kilku tygodniach śpiączki. Przetarł zaspane oczy i usiadł na łóżku. Był sam w Sali. Rozejrzał się po Sali, pierwsze co zwróciło jego uwagę, to wazon z świeżymi kwiatami na stoliku.
-„Pewnie Kira” – pomyślał chłopak na widok kwiatów. – Chyba dość długo spałem – powiedział, gdy spojrzał na datę w kalendarzu, który wisiał na ścianie naprzeciw niego. Wstał z łóżka, ale od razu usiadł.
-Na serio musiałem długo spać – stwierdził chłopak.
Spróbował jeszcze raz wstać, ale tym razem trzymał się ramy łóżka. Nogi mu się ciągle chwiały. Próbował dać jeden krok do przodu, ale gdy podniósł nogę przewrócił się z powrotem na łóżko.
-Szlag by to.
Tym razem już wkurzony blondyn zeskoczył z łóżka i w locie przez przypadek przesłał sporo chakry do nóg. Gdy wylądował wypuścił ją, a nogi zaczęły mu się palić.
-AAAAAA! – krzyknął chłopak. – Co jest nie czuję, żadnego bólu – powiedział.
-„Ogień ci teraz nic nie zrobi” – usłyszał w swojej głowie, głos lisa. Chłopak się tylko uśmiechnął.
-„A jak zgasić ten płomień”
-„Przestań wysyłać chakrę do nóg” – Naruto zrobił tak jak mu poradził lis i ogień zgasł.
Blondyn jeszcze raz rozejrzał się po Sali. Wyjrzał przez okno, który było wprost na arenę.
-Szlag – wystrzelił jak z procy.
Ubrał się szybko w ciuchy, które były w szafce. Otworzył okno i wyskoczył na dwór. Ruszył po dachach w stronę areny.
-„Muszę poćwiczyć kontrolę chakry” – pomyślał, gdy po raz któryś spad by na przechodzących ludzi.
Po kilku minutach był blisko areny. Aby nie tracić czasu, wskoczył na ścianę z wielkim trudem wspiął się na dach. Usiadł na skraju dachu, aby widzieć całe pole do walki. Na arenie panowała cisza. Kira walczyła z Garą no Sabaku. Widać było, że ma niezłe kłopoty. Gara był tylko lekko poparzony w dwóch miejscach. Z dziewczyną było gorzej, była cała poraniona, ciuchy były całe podarte, aż dziw, że jeszcze były na niej. We włosach było widać drobinki piasku.
-Poddaj się – powiedział Gara, zimnym tonem. Dla wszystkich ten ton był jak u mordercy, ale rodzeństwo Sabaku, Kira i Naruto wiedzieli, że ten ton jest już miłym u niego.
-Nigdy – odparła czarnowłosa.
W pewnym momencie Naruto spojrzał na lożę Kage, i w tej samej chwili Kazekage jak i Hokage spojrzeli na niego. Naruto posłał im miły uśmiech. Kazekage, trochę zaskoczył widok chłopaka na dachu, a natomiast Sandaime prawie spadł z fotela.
-Hiruzen, kto to to jest? – zapytał przywódca Suny.
-To Naruto Uzumaki, od kliku tygodni był w śpiączce i na pewno jeszcze dzisiaj w niej był.
-Skoro spał tak długo to jakim sposobem jest tutaj – powiedział zaskoczony. Kazekage spojrzał na niego jeszcze raz i przypomniał sobie, że ten chłopak był w drużynie, która przyniosła zaproszenie na Egzamin. – „Takie, rzeczy są normalne dla Gary, bo ma w sobie Ichibiego, czyżby on też był jinchuriki?” – pomyślał ojciec Gary.
Gdy oni rozmawiali między sobą, Naruto przeniósł swój wzrok na arenę. Kira znowu oberwała piaskiem i odleciała na kilka metrów. Na ciele jinchuurikiego z Suny było już kilka zadrapań. Chłopak spojrzał na miejsce dla uczestników Egzaminu. Po twarzach rodzeństwa Gary można było poznać, że są z szokowani, Sasuke patrzył na to obojętnie, ale jego oczy zdradzały, że się martwił o siostrę. Po reszcie również poznał, że się martwią.
-Poddaj się, nie chce cię zabić – powiedział Gara.
-Nig…dy – odparła, ciężko dysząc. Dziewczyna klęczała na jednym kolanie.
Czarnowłosa wstała i zaczęła składać pieczęci.
-Katon: Ognisty Pocisk Feniksa – kilka ognistych pocisków z ust dziewczyny szybko poleciało w stronę czerwonowłosego. Gara tylko zasłonił się piaskiem. Niestety przez ten ruch nie widział co robi Kira.
Dziewczyna w tym czasie szybko okrążyła go i zaczęła składać inne pieczęci.
-Katon:Kula Ognia – wielka ognista kula poleciała prosto w plecy chłopaka. Jutsu dotarło do Gary. Nastąpiła eksplozja. Pył i dym zasłonił wszystkim widok. Naruto uśmiechnął się z wyczynu przyjaciółki z drużyny, ale jednocześnie martwił się o swojego przyjaciela z Suny. Po jakiejś minucie wiatr rozwiał pył i dym. Wszystkim okazał się mały krater, a w jego środku stał Gara. Chłopa trzymał się za lewą rękę. Wokół niego latał jeszcze piasek.
-Pustynny pogrzeb – powiedział cicho i machnął jedną ręką.
Piasek od razu owinął się wokół dziewczyny, było widać tylko jej głowę. Gara trzymał wyprostowaną prawą rękę, wystarczyło by, że ją zaciśnie w pięść, a Kira zginie.
-Poddaj się - znowu te słowa padły z ust chłopaka z Suny.
-Nie.
-Panie sędzio – powiedział Gara.
-Koniec wal…
-WALCZ KIRA – krzyknął Naruto.
Na stadionie zapanowała cisza, każdy szukał źródła głosu. Hokage i Kazekage wiedzieli kto to krzyczał, więc siedzieli spokojnie.
-„Ten głos” – pomyślała dziewczyna.
-NIE PODDAWAJ SIĘ! – znowu krzyknął chłopak.
Hej,
OdpowiedzUsuńw końcu się obudził, mieszkańcy się trochę przekonali do niego... jsk się okazało Kira jest jinchuuriki...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, w końcu się Naruto obudził, mieszkańcy zmienili swoje nastawienie do Naruto, z czego bardzo się cieszę, okazało się, że Kira jest jinchuriki...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia