niedziela, 6 września 2015

Naruto na nowo -12.

Naruto na nowo. -12.
-COOO!? – głośny, kobiecy krzyk rozniósł się chyba po całej wiosce. W tej chwili w Wiosce Ukrytej w Liściach na dachu budynku administracyjnego odbywało się zebranie wszystkich shinobi oprócz geninów z Radą i Hokage. Nową Radę stanowili wybrani przedstawiciele przez mieszkańców.
-Orochimaru podpisał sojusz z Wioska Skały i Wioską Mgły przeciwko Konosze – powiedział jakiś shinobi trzęsąc się ze strachu.
-Jaki status mają inne wioski?
-Wioska Piasku jest za nami, ale nie wiem jak jest z Wioską Chmury – odparł ten sam jonin co wcześniej. Blondynka zagryzła wargę. Nie dość, ze kilka dni temu znaleziono ciało Itachiego i ślady poważnej walki nad Kanionem Zaginionych to teraz jeszcze groziła im wojna.
-Team 7 do mnie – drużyna siódma z Kakashim na czele wystąpiła z szeregu. – Udacie się do Wioski Chmury i porozmawiacie z Raikage. Wyruszycie od razu.
-Hai – cała czwórka po znikała na swoje sposoby.
-Shizune – do Tsunade podbiegła czarnowłosa kobieta. – Zwiększyć patrole przy granicach.
-Hai.
-Rozejść się! – krzyknęła Hokage. Wszyscy opuścili dach budynku.

W tym samym czasie daleko na północ od Konohy, w drewnianej chacie na łóżku leżał nieprzytomny osiemnastoletni blondyn. Na ziemi obok łóżka leżał dziewiecioogoniasty, rudy lis wielkości dużego psa. Obok twarzy chłopaka leżała maska w kształcie lisa. Chłopak zaczął otwierać oczy. Nagle zerwał się do siadu. Nagłym ruchem zbudził drzemiącego lisa. Chłopak nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu.
-W końcu się obudziłeś – powiedział Kurama.
-Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? – to pytanie lekko zbiło z tropu Kyubiego. – Kim ja jestem? – zapytał wskazując na siebie.
-Nic nie pamiętasz?
-Mam tylko jakieś urywki – złapał się za głowę.
-Powiedz co pamiętasz, potem ci wszystko wyjaśnię.
-Pamiętam, że jestem Naruto, jakieś Jutsu, różne pobicia i jakieś wielkie zwierzę w mojej duszy.
-Jesteś Naruto Uzumaki Namikaze, tym zwierzęciem jestem ja, jestem Kurama, twój opiekun i biju – powiedział lis.
Nagle Naruto złapał się obiema rękoma za głowę, zaczął krzyczeć. Przez głowę przelatywały mu wspomnienia. Chwile spędzone na treningach, przypomniał mu się Kurama i pobicia w Wiosce Liścia. Gdy to się skończyło zemdlał. 
-Poważna amnezja – stwierdził Kurama. – Muszę skontaktować się z Shukaku.
Kurama wrócił do ciała Uzumakiego.
-„Shukaku. Shukaku” – wołał lis, próbował połączyć się z szopem.
-„Kurama?” – usłyszał odpowiedź.
-„Tak to ja”
-„Czemu tak długo nie dawałeś znaku życia”
-„Nie czas na to, potrzebuję porady”
-„Ty? Ty potrzebujesz porady?”
-„Tak i zamknij się na chwilę. Mój jinchuuriki ma poważną amnezję, coś się stanie jeśli mu przywrócę mu wspomnienia.”
-„Jak poważna jest?”
-„Gdy coś sobie przypomniał zemdlał.’
-„Nic mu nie przypominaj, możesz uszkodzić mu świadomość. Musisz czekać, aż sobie sam przypomni.”
-„Jak długo to może trwać?”
-„Nie wiem, musisz cierpliwie czekać. Aby to przyśpieszyć pokazuj mu rzeczy z którymi miał kontakt.”
-Czeka mnie ciężka praca – powiedział do siebie lis.
Kilka dni później chłopak przypomniał sobie część rzeczy. Mimo, że Kurama mówił mu, że Konoha nie jest jego wrogiem, Naruto zostawał przy swoim przekonaniu, że skoro ciągle go tam bili to są wrogami.
-„Jak nazywa się ta wioska?” – zapytał Naruto, gdy przechodził przez bramę osady kilka kilometrów od Konohy.
-„Wioska Homura. Byłeś tu jako Ognisty Lis, mam nadzieję, że sobie coś przypomnisz” – odparł lis.
-Ognisty Lis – powiedział cicho do siebie.

-------Konoha------
-Hokage-sama po co nas wzywałaś? – zapytała czarnowłosa dziewczyna z klanu Uchiha. Cały rocznik Uzumakiego został wezwany do gabinetu Piątej.
-Musimy odnaleźć Naruto – powiedziała kobieta. Wszyscy zaczęli zadawać różne pytania.- Cisza! Każdy uda się w inną stronę – gdy podała każdemu kierunek, wszyscy się rozeszli.
-------Wioska Homura-----
-POŻAR! – krzyczeli ludzie wybiegając z domu rodzinnego. Po kilku minutach pół domu było w ogniu, a ludzie nosili wodę we wiadrach. 
-Pomocy! – krzyczała mała dziewczynka, która stała w oknie palącego się budynku na drugim piętrze.
-Tam jest moje dziecko! – krzyczała jakaś kobieta, która wyrywała się z uścisku dwóch mężczyzn.
Naruto ruszył biegiem. Przeskoczył nad ludźmi, którzy wpatrywali się w niego zaskoczeni. Wylądował przed drzwiami i wbiegł do palącego się budynku. Po chwili chłopak wyskoczył z okna, w którym stała dziewczynka. Zrobił salto w powietrzu i wylądował przed ludźmi. Dziecko było wtulone w blondyna. Matka dziewczynki od razu podbiegła do swojej córki i wzięła ją na ręce. 
-Dziękuje, dziękuje – powtarzała kobieta tuląc swoją pociechę.
-Padnijcie! – krzyknął Uzumaki, a ludzie od razu spełnili rozkaz przybysza.
Po chwili nastąpił wybuch, po budynku zostały tylko ruiny. Różne deski, skrawki ubrań jakieś metalowe rzeczy spadały z nieba przez jakiś czas. Po kilku minutach wszystko ustało. Do Namikaze podeszli wszyscy mieszkańcy, dziękowali mu. Z tyłu tylko ktoś się śmiał. Gdy chłopak do niego podszedł zobaczył młodego mężczyznę, miał krótkie brązowe włosy. Czarne oczy, był dość wysoki.
-Z czego się śmiejesz? – zapytał jinchuuriki.
-Z nich. Nie mogli sobie poradzić z palącym się domem – odparł.
-Ty go podpaliłeś?
-Może – w blondynie krew zaczęła się gotować. Miał chęć przywalić podpalaczowi i tak zrobił, jego ręka została pokryta przez ogień, a następnie czarnowłosy odleciał na kilka metrów.
-Wiesz kim jestem?
-Nie i mało co mnie to obchodzi – odparł beznamiętnie. – Wynocha! – krzyknął Naruto, a podpalacz od razu zaczął uciekać. Po chwili zniknął w lesie.
-Ognisty Lisie – zawołał jakiś mężczyzna, który podszedł do niego.
-Kim jesteś? – zapytał Naruto.
-Jestem Fugo, przywódca tej wioski, a ty to Ognisty Lis? Gdy tu byłeś to mówiłeś, że poznamy cię po palącej się ręce.
-Tak, ale przepraszam mam amnezje i mało co pamiętam.
-Amnezję?
-Tak, mógłbyś mi powiedzieć, czy byłem tu kiedyś?
-Oczywiście, chodź do mojego gabinetu, tam porozmawiamy – Fugo wraz z Uzumakim ruszyli do gabinetu starszego mężczyzny.
-No więc tak, byłeś tu kilka lat temu – zaczął Fugo. – Uratowałeś nas przed zbirami i powiedziałeś, że kiedyś tu przyjdziesz i, że poznamy cię po złotym ogniu na ręce. 
-Rozumiem, to wszystko?
-Tak, wtedy nie zostałeś u nas zbyt długo, od razu wyruszyłeś.
-Za dużo to mi nie dało.
-Może zostaniesz w naszej wiosce? – zapytał Fugo.
-Zostać?
-Tak, mamy sporo wolnych mieszkań.
-No, dobrze – odparł osiągając się trochę.
Dom Uzumakiego nie był jakiś wspaniały. Miał dwie sypialnie, łazienkę, kuchnię, salon i korytarz. Salon miał gdzieś 4x4 metry, pośrodku była kanapa, a przed nią stolik. Przy ścianach były różne szafki i wisiały półki. Okno było na zachód. Sypialnie były podobnie urządzone łóżko dwu osobowe, po bokach szafki nocne i szafy na ubrania. Kuchnia składała się z kilku szafek, kuchenka i lodówka. Cały dom był pomalowany w ciepłych barwach.
Następnego dnia chłopak wstał wcześnie. Ubrał się, zjadł śniadanie i wyszedł z domu. Na ulicach były pustki. Szedł przez wioskę w kierunku małej polany, na której wczoraj był. Po kilku minutach dotarł na miejsce. Polana była mała, na około były drzewa. Promienie słońca docierały na dół przez niewielką przestrzeń, bo czubki drzew były bardzo rozłożyste. Zaczął od rozgrzewki, kilka serii brzuszków, przysiadów, pompek, trochę biegania i okładania pięściami jednego z drzew. Na koniec stworzył kilkanaście klonów i zaczął z nimi walczyć.
-Ów w końcu dotarłem – powiedział czarnowłosy mężczyzna. Był wysokim, dobrze zbudowanym osiemnastolatkiem. Czarne oczy, same mu się zamykały z przemęczenia.
Gdy wychodził na polanę, na której był Uzumaki, szybko schował się za drzewem.
-„NARUTO?” – zapytał sam siebie. Gdy odwrócił się do niego twarzą, uważnie musie przyjrzał. –„Lisie blizny, niebieskie oczy, to musi być on” – pomyślał chłopak. Czarnowłosy odskoczył, gdy w drzewo wbił się kunai.
-Wyjdź! – krzyknął Uzumaki. Przybysz posłusznie wyszedł z za drzewa i pokazał się Namikaze. – Kim jesteś? – to pytanie lekko zbiło z tropu czarnookiego. Blondyn stał w pozycji obronnej.
-Nie poznajesz mnie? – zapytał lekko zdziwienie.
-Nie, a powinienem? – zapytał.
-No chyba, to ja Sasuke – Uzumaki nadal nie zmienił swojej postawy. – Sasuke Uchiha.
-Wybacz, ale miałem wypadek i mam amnezje – odparł Naruto.
-Amnezje? – zapytał zdziwiony. – Pamiętasz cokolwiek z dzieciństwa albo gdy byłeś nastolatkiem?
-Pamiętam, że gdy byłem mały byłem bity w Konosze, dlatego nienawidzę nikogo z Wioski Liścia.
-„Mamy problem, nie może się dowiedzieć, że jestem z Konohy, dobrze, że zdjąłem opaske” – pomyślał Uchiha.
-Skąd mam wiedzieć, ze byliśmy przyjaciółmi?
-Co? – zapytał Uchiha wytrącony z transu.
-Skąd mam wiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi? Powiedz coś co wie bardzo mało osób.
-Cholera – mruknął pod nosem i zaczął myśleć. Po chwili go olśniło. – Jesteś jinchuurik Kyubiego – odpowiedział Sasuke.
Uzumaki zmienił swoją pozycję i schował broń. Uchiha wiedział, że mu uwierzył.
-Chodź do mnie – powiedział Naruto i ruszył do swojego mieszkania.
Sasuke ruszył za nim. Gdy byli przy bramie Sasuke wezwał małe żaby i powysyłał do wszystkich z ich rocznika i Tsunade, że znalazł Naruto. 
-Może nie jest wygodne, ale zawsze coś. Rozgość się, ja niedługo wracam.
Uzumaki opuścił dom, a Uchiha zaczął oglądać dom. Teraz musiał czekać, aż wszyscy tu dotrą i wymyślą coś na amnezje Uzumakiego. 
Naruto szedł uliczkami, do starego baru. Wszedł do środka, w środku było sporo ludzi wyglądający jak zbiry, większość była łysa i wytatuowana. Naruto podszedł do stolika, gdzie siedziała zakapturzona osoba.
-Witaj Naruto – powiedział osobnik. Zdjął kaptur. Był to czarnowłosy mężczyzna. Miał długie, proste włosy. Skóra prawie biała, oczy miał jak u gada z cienką szparką, a wokół oczu miał fioletowe paski.
-Kim jesteś? – zapytał Uzumaki.
-Jestem Orochimaru.
Był już wieczór, a blondyn nie wracał. Nagle w salonie usłyszał hałasy. Gdy wszedł do pokoju zobaczył cały swój rocznik i Tsuande na czele, byli także ich senseie, wszyscy byli szczęśliwi, jedynie Kira byłą strasznie zmęczona i blada. Sasuke stanął w progu zaskoczony.
-Twoje Sunshin no Jutsu jest na bardzo wysokim poziomie – pochwaliła Tsunade czarnowłosą jinchuuriki Nanabi. Dziewczyna posłała jej tylko wymuszony uśmiech. – Gdzie on jest? – zapytała Uchihe. Chłopak tylko wzruszył ramionami.
-Wyszedł gdzieś i jeszcze nie wrócił. Musimy czekać – gdy to powiedział wszyscy usłyszeli otwieranie i zamykanie drzwi. – Wrócił – powiedział Uchiha i zobaczył, że wszyscy mają opaski Konohy – Cholera, zdejmujcie opaski, szybko – wszyscy zdziwieni zaczęli je zdejmować i chować. Niestety nie zdążyli, nim to zrobili w progu stanął blondyn.
-Kim jesteście? – przyjął postawę obronną. Gdy jeździł po wszystkich wzrokiem zobaczył w ich rękach opaski Konohy. – Konoha!? 
-Stary nie poznajesz nas? – zapytał Kiba i wyszedł przed szereg.
Do chłopaka podeszła Kira, ale on szybko odskoczył.
-Naruto? – zapytała zdziwiona dziewczyna.
-Sasuke myślałem, ze byliśmy przyjaciółmi. Nie ma mowy, nie wrócę tam – Uzumaki zniknął w ogniu i pojawił się za oknem.
-Sasuke co tu się dzieję? – zapytała blondynka.
-Musimy go szukać wyjaśnię po drodze- wszyscy wybiegli z budynku. Biegli za Neijm i Hinatą, którzy mieli włączone swoje kekkei genkai. – On ma amnezję. Pamięta jak był bity w Konosze, dlatego nienawidzi nas.
-Amnezję? – zapytała Tsunade.
-Tak.
-To wszystko wyjaśnia – powiedziała smutna Kira.
-Szybko jest na małej polanie na zachód od nas – powiedział Neji.
Po pięciu minutach dotarli na miejsce. Naruto stał pod jednym drzewem.
-Zostawcie mnie w spokoju! – krzyknął Naruto.
-Uspokój się, chcemy ci pomóc – powiedział Sasuke.
-Naruto, wróć z nami – powiedziała Kira. – Nie pamiętasz mnie?
-Nie i dajcie mi spokój, nigdzie z wami nie wracam! – krzyknął i przyjął pozycję do ataku. Shinobi Konohy widząc to, przyjęli pozycję obronne.
-Naruto stój! – krzyknęła Tsunade. – Chodź z nami pomożemy ci i wyleczymy ci tą amnezję. Wszystko wróci do normy. 
Namikaze jej nie słuchał i ruszył do ataku. Jego przyjaciele nie chcąc walczyć, mocno obrywali, skończyło się na tym, ze po samym Taijutsu zostali tylko Sasuke, Tsunade i Kira. Tsuande wkurzona walnęła z całej siły w ziemię. Powstałą wielki krater. Blondyn wskoczył na drzewo, a potem za Hokage. Przesłał do jej ciała trochę chakry. Kobieta upadła nieprzytomna. Następnie podszedł do Kiry, którą zasłonił Sasuke.
-Uspokój się – powiedział ostro Sasuke, włączając Sharingana. Złapał chłopaka w Genjutsu. 
Niebo było czerwone i bezchmurne. Ziemia była czerwona, wszędzie leżały szkielety. Czarne słońce nie dodawało uroku temu miejscu. Uzumaki wisiał przypięty do słupa, przed nim stał Uchiha z kataną.
-Nie chcę tego robić, ale nie pozwolę ci skrzywdzić mojej siostry i nikogo więcej – powiedział Sasuke. Nagle Naruto zabłysnął ogniem i teraz to Uchiha był przypięty do słupa, a Naruto trzymał katanę. – Co? Jak? – pytał zaskoczony czarnowłosy.
-Mam swoje sztuczki – powiedział i wbił katanę w ciało Sasuke. Krzyk mężczyzny był wyraźny w panującej ciszy. – Nie bój się, jeśli nie będziecie mnie szukać, nikomu już nic nie zrobię – powiedział i uwolnił się z Genjutsu.
Sasuke upadł na ziemię nie przytomny. Kira od razu do niego podbiegła. Dziewczyna płakała.
-Naruto, proszę przestań! – krzyczała dziewczyna.
Patrzyła załzawionymi, czarnymi oczami prosto w błękitne oczy chłopaka. Nagle Uzumaki złapał się za głowę i zaczął krzyczeć. Dziewczyna wstała i chciała podejść do chłopaka, ale on zniknął w ogniu.
-NARUTO! – krzyknęła czarnowłosa kobieta z całych sił.
Wieczorem wszyscy się obudzili. Kira opowiedziała wszystkich co się wydarzyło. Jonini Konohy chcieli go szukać, ale Tsunade zarządziła powrót do wioski i przygotowanie się do wojny.

3 komentarze:

  1. Naruciaku nie atakuj towarzyszy! To złe XDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniale, ech amnezja, dlaczego Itachi naprawdę zginął...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    buu amnezja, dlaczego Itachi naprawdę zginął?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń