poniedziałek, 7 września 2015

Naruto na nowo 2. -16.

Naruto na nowo 2. -16.
----Narracja trzecio osobowa----
Ruszyli do ataku. Pierwszy atak wyprowadził Josuke, jego powietrzny sierp przeszedł przez ciało Obito, tworząc w ziemi za nim spory rów. Następnie Kira użyła Ognistej Kuli, która także nic nie zdziałała. Minato wykorzystał chwilowy brak widoczności i zaatakował go Rasenganem. Trafił go w lewy bark, ale bez większych szkód. Członek Brzasku nie został dłużny oddawał Ognistymi Technikami, które były potężniejsze, od technik Uchihów z Konohy. Kushina ciągle osłaniała Saye i Naruto wodnymi technikami. Itachi był obok nich i pomagał przy odtrutce. 
Mimo, iż słońce zachodziło i robiło się ciemno, na terytorium walki nadal było widno, od palących się drzew. Niebo robiło się coraz bardziej zachmurzone, a Ogniste Techniki wystrzeliwane w powietrze podgrzewały atmosferę co doprowadzało do burzy i deszczu. 
-Szlag! – warknął Josuke, gdy kolejny jutsu przeleciało przez ciało Obito.
-„Użyj mojej chakry” – usłyszał w głowie jinchuuriki Kuramy.
„Nie, znowu będzie tak samo” – odparł.
-„Nie będzie, Naruto może w razie czego zaabsorbować tą chakre”
-„Jak?”
-„Później będą wyjaśnienia.”
Josuke posłuchał lisa i użył jego chakry. Jego prędkość i siła wzrosłą do niemożliwego poziomu. Wszyscy oprócz Naruto, patrzyli na niego z przerażeniem.
-Znowu, Kyubi przejmuje nad nim kontrolę – powiedział Minato do wszystkich i chciał użyć jakiejś pieczęci, ale Naruto go powstrzymał.
-Czekaj – powiedział Naruto, a Minato na niego spojrzał, chłopak nie miał już czerwonych oczu, lisich uszu i ogona.
-Co? Na co?
-W razie czego zaabsorbuję tę chakrę, a może pomóc w walce. 
-W jaki sposób?
-Nie czas na wyjaśnienia.
Skóra Josuke zaczęła się odrywać, teraz zamiast być tylko okrytym pomarańczową chakrą, był małą miniaturką lisa z czterema ogonami. Zamachnął się ręką i uderzył w ziemię, tworząc wielką dziurę w stronę Uchihy, ale dla niego było to proste do ominięcia. Takie ruchy trwały kilka minut, nikt nie wtrącał się do walki, gdyż mogło to się źle skończyć. 
-Ponosi go – powiedział Naruto i zaczął biec do brata.
Wyrosły jeszcze dwa ogony, a Josuke zaczął tworzyć bijudamę. Naruto zabiegł go od pleców i przyłożył prawą dłoń, następnie odskoczył do tyłu, między jego ręką, a plecami powstała pomarańczowa wstęga. Młodszy blondyn zamknął oczy i zaczął pochłaniać chakrę. Zabieg trwał kilka minut. Starszy syn Minato był o dziwo zdrowy, mimo, iż jego skóra oderwała się od niego, teraz nie miał żadnej rany, oddychał trochę ciężej. Były uczeń Yondaime, także był cały, ale nadużywanie jego techniki dawało mu siwe znaki, trzymał się za głowę i ciężko oddychał.
Zaczął padać deszcz i zaczęło grzmieć. Po kilku minutach rozpętała się prawdziwa burza. Pioruny waliły niedaleko ich, a ulewa pogarszało widoczność. 
Tym razem to Uchiha ruszył do ataku, w jego rękach zmaterializowały się czarne pręty. Josuke był osłabiony, więc nie mógł zrobić uniku. Atak zablokował Naruto, odpychając brat, znowu miał lisie atrybuty, ale zamiast mieczy miał kunaia. Starszy blondyn wylądował obok mieczy Uzumakiego. Po chwili Naruto odleciał po kopniaku z półobrotu. Wszyscy mieli dość już tej walki i chcieli to jak najszybciej zakończyć.
Minato i Sasuke znaleźli się po obu stronach Obito. Zamachnęli się i uderzyli jednocześnie pięściami. Ich ręce przeszły przez głowę mężczyzny i uderzyli siebie nawzajem. Kiedy były przyjaciel Kakashiego zmaterializował się między nimi, w jego rękach pojawiły się czarne pręty , którymi przebił obu.
-Minato!
-Tato!
-Sasuke!
Blondyn i młody czarnowłosy osunęli się nieprzytomni na ziemię. Naruto ogarnął niewyobrażalny gniew. Mimo, iż jego ciało było prawie całe sztywne, zerwał się z ziemi na równe nogi w ciągu sekundy.
-Rzuć mi miecz! – krzyknął głośno i wyraźnie.
Josuke, jako że był najbliżej jego złotego miecza, podbiegł do niego i podniósł go.
-„Jaki ciężki” – przeszło przez myśl zielonookiemu i rzucił go z całych sił.
Naruto w biegu złapał go i w jednej chwili spowił go złoty ogień. Gdy był kilka metrów od Obito, zamachnął się i wypuścił całą chakrę z miecza. Wielki ognisty sierp poleciał w Obito. 
-Shinra Tensei! – przed czarnowłosym pojawił jakiś pomarańczowo włosy mężczyzna, który rozproszył atak blondyna, a Minato i Sasuke odepchnął na kilka metrów.
-Pa…Pain – wydusił Uchiha. – Kiedy tu przybyłeś?
-Zaraz za wami, wracamy do bazy, mam dość informacji – rozkazał stanowczym głosem.
-Hai – Obito posłusznie wykonał rozkaz i wessał siebie i nowoprzybyłego w czarny wir. 
Wszystkich zszokowała zaistniała sytuacja, wrócili dopiero na ziemię, gdy miecze Naruto zniknęły, a on sam zemdlał.
-Musimy ich zabrać do jakiejś jaskini – powiedziała Kushina. Przenieśli wszystkich pod drzewo, aby schronić się przed deszczem. – Saya podaj Naruto odtrutkę.
-Ktoś się zbliża! – krzyknął Itachi, wyczuwając chakrę. 
Po chwili obok nich pojawili się joninowie z Konohy. 
-Kakashi-sensei – powiedział Team 7. 
-Tsuande-sama nas wysłała, miała złe przeczucia.
-I dobrze, sami sobie nie poradzimy – powiedziała starsza czerwonowłosa, wskazując na nieprzytomnych chłopaków.
-Co z nimi? – spytała Kurenai.
-Minato i Sasuke zostali przebici jakimiś czarnymi prętami, a Naruto zemdlał – Kakashi, Gai i Asuna podnieśli ich i przenieśli się do najbliższej jaskini. Młode kunoichi przyniosły trochę drewna, a Sarutobi rozpalił ognisko. 
-Z kim walczyliście? – spytał Asuma, zapalając papierosa.
-Kisame, Konan i…
-I…
-Obito – wszystkich zaskoczyło wypowiedziane imię, ale najbardziej Hatake.
-C…co?
-To był Obito.
Zamaskowany jonin wyszedł z jaskini, gdy zniknął w mrokach nocy, Gai poszedł za nim.
-Co z tobą Kakashi? – spytał klepiąc przyjaciela po plecach, ale nie dostał odpowiedzi.
-Czemu nie dał znaku, że żyję – powiedział w końcu siwowłosy. 
-Skoro, dołączył do Akatsuki, nie mógł dać tego znaku. Musiał mieć ważny powód, aby to robić.
-Ale, żeby dołączyć do nich? Czy to przez śmierć Rin?
-Tego niestety się nie dowiemy, teraz możemy tylko żyć dalej. Nie możemy zmienić przeszłości.
-Ale…
-Ale teraz Minato-san, Sasuke i Naruto potrzebują pomocy.
-Ehh, masz rację, wracajmy.
Obydwaj mężczyźni wrócili do jaskini, a gdy burza ustała, wrócili do wioski. W szpitalu przywitała ich Tsunade.
-Co z nimi? – spytała kobieta.
-Minato i Sasuke zostali przebici jakimiś prętami, a Naruto zemdlał, chyba z wycieńczenia.
-Naruto przewiesić na obserwacje i zrobić dokładne badanie krwi. Ich na sale operacyjne.
Operacje trwały dwie godziny, ale Piąta pomyślnie oczyściła rany z dziwnego czarnego pyłu, który cały czas pobierał od nich chakrę i zaleczyła rany. Niestety badanie Naruto potwierdziły, że odtrutka była podana za późno i trucizna rozeszła się po całym ciele. Według tsunade, kiedyś przestanie działać, ale nie wiadomo kiedy to nastąpi. Yondaime i Sasuke obudzili się następnego dnia. Mimo zastrzeżeń Namikaze wyszedł ze szpitala i wrócił do domu.
-Co dokładnie się stało, gdy zemdlałem? – spytał Minato, gdy w końcu mogli spokojnie porozmawiać.
-Cóż –zaczęła Kushina. – Naruto zerwał się z ziemi i krzyknął, aby rzucić mu miecz.
-Byłem najbliżej, więc podniosłem ten złoty. Był strasznie ciężki, więc aby go rzucić, musiałem przesłać chakrę do rąk.
-Złapał go w biegu i jednym machnięciem posłał w tego Obito ognisty sierp, gdyby nie jakiś mężczyzna on by zginął – dokończyła Saya.
-Jaki mężczyzna?– odparł Minato i popadł w zamyślenie, a jego mina wyrażała smutek.
-Miał pomarańczowe włosy i chyba kolczyki w uszach i nosie, miał na sobie czarny płaszcz w czerwone chmury – Minato popadł w głębokie zamyślenie.
-Wiem, że Obito był twoim uczniem ale sam wybrał taka drogę – powiedziała żona byłego Hokage, przytulając się do niego.
-Tak w ogóle, to co z Naruto?
-Nie wiemy, Tsunade-sama nie chciała nam nic powiedzieć.
W salonie zapanowała cisza, którą przerwał członek Anbu, pojawiając się w chmurze dymu.
-Minato-sama, Tsuande-sama prosi, abyś przyszedł do jej gabinetu.
-Dobrze, zaraz pójdę.
Anbu zniknął tak jak się pojawił.
-Chyba nowy członek – powiedział starszy blondyn. – Nigdy nie widziałem członka Anbu z taką maską.
-Miał maskę kota, co w tym dziwnego, może Hokage przyjęła kogoś nowego – odparła Kushina.
-Co dziwniejsze był podobny wzrostem do nas - dodał Josuke.
-Chyba nie przyjęła nikogo z waszego rocznika?
-Kto wie. 
-Idę do Tsunade.
Minato opuścił dom, a reszta rodziny poszła do ogródka. Yondaime szedł przez wioskę, wszyscy mu się przyglądali i kłaniali, ale on to ignorował. Gdy wyszedł z domu, wpadł na pomysł, aby wziąć wolne dla całej rodziny i rodzeństwa Uchiha i wyjechać na kilka dni z wioski. Zastanawiał się jak na to zareaguje Tsunade, ale wiedział,że da się ją kupić za kilka butelek Sake, ale nie wiedział, ze będzie miał gorsze zmartwienia. W końcu dotarł do gabinetu Piątej, zapukał i wszedł do środka.
-Witaj, Tsuande-sama.
-Cześć Minato. Jak się czujesz? – spytała od razu, gdy mężczyzna wszedł do środka.
-Dobrze – odparł pewnie, ale skrzywił się, gdy poczuł ból w miejscu przebicia.
-Ta, ta, ta, mów swoje – kobieta machnęła na niego ręką i otoczyła ręce zielona chakrą, po czym dotknęła bolące miejsce.
-Arigato. Po co mnie wzywałaś?
-Chodzi o Naruto.
-Co z nim? – mężczyzna od razu zrobił się nerwowy i niecierpliwy.
-Niestety, odtrutka była podana za późno – oczy blondyna rozszerzyły się w szoku. – trucizna rozeszła się po całym ciele.
-To znaczy, że…
-Nie, jego życiu nic nie zagraża, ale nie będzie mógł być shinobim, jeśli chce żyć nie może używać chakry, w przeciwnym razie chakra zacznie z niego ulatywać co doprowadzi…
-Do śmierci.
-W dodatku na brzuchu ma jakąś pieczęć i nie możemy odgadnąć po co ona jest. Chciałabym…
-Abym spojrzał na nią?
-Tak, chodź.
Za nim Tsunade wyszła z gabinetu, Minato złapał ją za rękę i teleportował się do szpitala.
-Tak tez można – zaśmiała się i ruszyła do Sali blondyna.
Gdy weszli zobaczyli, jak Naruto spokojnie śpi, a obok niego siedzi Kushina i Saya, a pod oknem stoi Josuke. Wszyscy spojrzeli zdziwieni na nich, ale ich spojrzenia zostały zignorowane. Tsunade podeszła do nieprzytomnego blondyna i podwinęła jego bluzkę szpitalną ukazując brzuch.
-Hmm – Namikaze zaczął oglądać pieczęć, a wszyscy wokół czekali na wyjaśnienia. - To zwykła pieczęć do magazynowania chakry, jest trochę podobna do tej twojej – powiedział w końcu Minato, a Senju odetchnęła z ulgą.
-Ktoś w końcu wyjaśni co się dzieje i co jest z Naruto?
-Ta pieczęć to najmniejsze nasze zmartwienie.
Naruto w tym czasie obudził się na małej polanie. Z każdej strony były drzewa, przez środek płynęła mała rzeczka, nad którą stał domek. Trawa była dość wysoka, dzięki czemu można było się schować, kładąc się na ziemi. Panowała cisza, był tylko szum płynącej wody i oddech blondyna.
-Gdzie ja jestem? – spytał sam siebie blondyn. 
Wstał i zaczął iść w kierunku białego domku.
-Czy to moja podświadomość? Dawno tu nie byłem – stwierdzi i wszedł do środka. 
Była to tylko jedna izba podzielona na kilka części i łazienka. W jednym rogu był aneks kuchenny, w drugim salon, w trzecim rogu była biblioteczka, a w czwartym różne szafy. Wszędzie były zdjęcia.
-To ja i Kira, ale skąd tu one są? 
Wtedy sobie przypomniał, że mógł tu sobie życzyć dosłownie wszystkiego. Przejechał opuszkami palców po zdjęciu i odstawił je.
-Pusto tu bez Kuramy - powiedział wychodząc z domku.
Pobiegł nad rzeczkę i wtedy zaczął słyszeć jakąś rozmowę.
-Ta pieczęć to nasze najmniejsze zmartwienie.
-Tata? – spytał sam siebie Naruto i zaczął się rozglądać. 
-Jest coś gorszego? 
-Mama?
-Tak.
-Babcia Tsunade, gdzie jesteście! - chłopak z powrotem wbiegł do domku.
-Odtrutka została podana za późno i trucizna rozeszła się po całym ciele – usłyszał ponownie głos Tsunade , tylko tym razem był łamliwy, po sekundzie usłyszał szloch, a on sam stanął wyprostowany w szoku.
-Czyli on…
-Nie jego życiu na szczęście nic nie zagraża, bo odtrutka działa. Trucizna zostanie usunięta, tylko nie wiadomo w jakim czasie.
-No to czym się tak martwimy?
-Ponieważ, gdy Naruto będzie używał chakry, dojdzie do tego że chakra sama zacznie się z niego wydobywać, co doprowadzi do…
-Śmierci?
Naruto nie usłyszał odpowiedzi, ale wiedział jaka ona była, chłopak opadł na sofę.
-Co chcecie z tym zrobić?
-Myślałem, o zapieczętowaniu wspomnień – powiedział po kilku minutach Yondaime.
-I co by to dało?
-Nie wiedział by o swojej przeszłości, moglibyśmy mu coś wmówić.
-Że nigdy nie maił chakry, na przykład?
-Tak.
-No a co potem?
-Zdjęcie jak i założenie pieczęci jest łatwe, a on by tego nie zrobił, bo by o niej nawet nie wiedział.
Naruto zerwał się z sofy i pomyślał o kartce i długopisie. Napisał cos szybko i wezwał klona.
-Masz tu siedzieć i pilnować tej wiadomości. Jak tu kiedyś przez przypadek trafię, dasz mi ją.
-Tak jest.
Usłyszał odpowiedź i zemdlał. Po chwili wszystko ogarnęła ciemność, ale klon Naruto nie zniknął.

2 komentarze:

  1. Hej,
    walka wspaniała, trucizna za późno została podana Naruto, och chcą zapieczętować wspomnienia i teraz w mówią, że nie jest shinobi... a jak rodzice będą go traktować tak jak wcześniej, czy jednak będą okazywać miłość...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    walka jest wspaniała, ech trucizna za późno została podana Naruto, och chcą zapieczętować mu wspomnienia i teraz w mówią, że nie jest shinobi... a rodzice jak będą go traktować? tak jak wcześniej, czy jednak będą okazywać miłość...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń