poniedziałek, 7 września 2015

Naruto na nowo 2. -18.

Naruto na nowo 2. -18.
Naruto usiadł z nerwami na sofie. Ciągle nie potrafił wyjść ze swojego umysłu. Według niego minęła jakaś godzina. Doszedł do wniosku, że dostanie tutaj wszystko o czym zapragnie, ale wyjść nadal nie może chociaż tego pragnie. 
-Muszę się opanować. 
Powiedział do siebie i zaczął myśleć o rzeczach dla niego ważnych. W przebłysku myśli przeleciała mu twarz Kiry. Gdy otworzył oczy znowu był w kraterze, a na jego kolanach leżał lis. Hiko podniósł łeb i spojrzał na blondyna. Niebieskooki pogłaskał zwierzę i spojrzał w niebo. Słońce było w tej samej pozycji. Zdziwiony wstał i zaczął się rozciągać. W pewnym momencie pomyślał, o płonącej ręce, którą rozwalił barierę. Przez głowę przeleciała mu kolejna myśl o ogniu i w tej chwili jego rękę pokrył ogień.
-WOW! Ciekawe, czy mogę tak całe ciało.
W sekundzie całej jego ciało został spowite przez ogień. Choć on tego nie wiedział, dzięki tej zabawie ogniem wypalił całkowicie truciznę, która była w jego ciele. W końcu po zabawie z ogniem udał się z powrotem do wioski.
-Cześć Naruto – powiedzieli strażnicy bramy odhaczając go na liście. 
-Gdzie byłeś całą noc?
-N..noc?
-No tak, wszyscy cię szukali, a właśnie masz iść do Tsuande.
-To ja już pójdę.
-Idź, może nie dostaniesz kary, w postaci mocnego sierpowego. 
Chłopak w zamyśleniu szedł przez wioskę. Potrącił kilka razy jakiś ludzi, ale ciągle nie mógł wyjść z szoku, który otrzymał w prezencie z pytaniem gdzie spędził noc. Gdy był przed budynkiem administracyjnym zatrzymał się, odwrócił się i pobiegł w stronę domu, po jakiejś godzinie wrócił. W końcu dotarł do gabinetu Piątej i po zapukaniu wszedł do środka. Oprócz Hokage była tam jeszcze drużyna Gaia.
-Wyruszycie im na pomoc, macie wyruszać od razu – powiedziała blondynka.
-Hai! – odkrzyknęli wszyscy i puścili gabinet, Naruto słyszał jeszcze męskie krzyki o sile młodości. 
-Witaj Hokage-sama.
-Cześć Naruto. 
-Po co mnie wzywałaś?
-Mam ci przekazać, że Kushina ruszyła za drużyną Minato. Przesłał jej jakąś wiadomość, że mają kłopoty, wysłałam za nią drużynę Gaia, więc nie musisz się martwić.
-Jakie kłopoty?
-Duża grupa bandytów, razem z Kushina i drużyną Gaia dadzą sobie radę. Coś jeszcze? – spytała widząc niepewność chłopaka.
-Kiedy?
-Co kiedy?
-Kiedy chcieliście mi powiedzieć?
-O czym?
-Że moje życie to kłamstwo! – krzyknął z nerwami na Tsunade, zapalając dłoń ogniem, kobieta nie wiedziała co ma powiedzieć.
-W końcu się dowiedziałeś – powiedziała i wypuściła głośno powietrze, a blondyn zgasił ogień. – Cóż trucizna, którą masz w sobie, uniemożliwiają jakiekolwiek korzystanie z chakry.
-Sam mógłbym ją wypalić.
-Jak to?
-Mam pewne przebłyski pamięci, wszystkie pieczęcie wypalałem ogniem. Pieczęć Ojca, gdy uciekłem z Konohy, czy pieczęć Danzo, ale tej blokującej wspomnienia nie mogę. Jak ją zdjąć? – spytał hardo, nie oczekując sprzeciwu.
-Minato chciał mieć pewność, że nikt nie powołany nie zdejmie ci jej, więc jakoś ją zabezpieczył. Po twoich przeżyciach wszyscy chcieliśmy, abyś mógł mieć normalne życie.
-Jak ją zabezpieczył?
-Wiesz, że twoi rodzice nie będą zachwyceni tym…
-Dlatego się nie dowiedzą, ja nic nie powiem, ty czcigodna nic nie powiesz, więc nie domyślą, się…
-Ale…
-Ale dla pewności przyjmiesz mnie do Anbu, nie możesz nic mówić na temat ich tożsamości.
-Nie mogę cię przyjąć jesteś….
-Za młody, za mało doświadczony? Jestem Kitsune i nie ważne co by się zdarzyło, mojej przeszłości nic nie zmieni – powiedział wyjmując spod bluzy maskę lisa i zakładając ją na twarz. W oczach blondynki była niepewność, strach i troska.
-Dobra, ale nie chce być w twojej skórze jak Minato się dowie. Aby zdjąć pieczęć, przegryź kciuk i krwią napisz na klatce piersiowej KAI, następnie prześlij do napisu chakrę.
-Idę im pomóc, weź to jako moją pierwszą misję. Gdzie oni są?
-Kilka kilometrów na północ od wioski Homura.
Chłopak wyszedł z gabinetu, zostawiając zdumioną Hokage samą. Gdy tylko opuścił gabinetu pobiegł do domu. Zapożyczył sprzęt od ojca, czyli kunaie i shurikeny, a następnie zabrał się za usuwanie pieczęci. Poszedł do łazienki i rozebrał się do pasa. Zrobił tak jak kazała mu Tsunade, napisał krwią KAI i przesłał do napisu chakrę. Jako, że nie wiedział ile chakry przesłać do pieczęci, trochę to trwało. W końcu po parunastu próbach udało mu się, a przynajmniej tak myślał. Poczuł silny ból głowy i upadł na ziemię. Przez głowę przelatywały wszystkie wspomnienia. Jego dawne życie, banicja, walka jako Kitsune, najdłużej trwały wspomnienia związane z Kirą, jego czarnowłosa miłością. Następnie cofnięcie w czasie i obecne życie. W końcu obrazy ustały, a on mógł wstać. Lekko kołowaty ubrał się i wyszedł z łazienki.
-Ciekawe, czy wyszedłem z wprawy – powiedział do siebie i zaczął używać chakry lisów, która była magazynowana. Od razu urósł mu rudo-złoty ogon i takiego samego koloru lisie uszy, wąsy stały się bardziej wyraziste.
Spakował sprzęt i ruszył, zostawił jeszcze tylko klona, aby nie musieć później szybko wracać do wioski. Biegł po dachach z dużą prędkością. Dla zwykłych ludzi i sporej części shinobi Konohy był nie widzialny. Dzięki chakrze lisów, mógł konkurować z Minato na małą odległość, przez co w wielu dachach powstały małe dziury. Strażnicy bramy poczuli tylko mały wiaterek za Uzumakim. Dzięki wyczulonemu słuchowi, słyszał zwierzęta w lesie, a dzięki wyczulonemu węchu czuł zapach swojej matki i drużyny Gaia. 
Cała czwórka siedziała w jaskini, wokół ogniska, byli już tutaj kilka godzin, bez jedzenia i picia. Z sufitu kapała woda, wszyscy byli wsłuchani w dźwięk kapania. Minato co jakiś czas wysyłał klona na zwiady. Wszyscy mieli ponure miny, byli najlepszą drużyną w Konosze, a nie mogli pokonać rabusiów, choć rabusie to mało powiedziane, tak naprawdę byli to eksperymenty Orochimaru. W pewnym momencie wrócił klon ze zwiadów.
-Ciągle są w tamtym miejscu, jest ich około trzydziestu – powiedział klon i znikł.
-Czyli przegrupowali się – dodał Sasuke.
-Podzielili się pewnie na dwie grupy, jedna będzie pilnowała nas, ciekawe co będzie robić druga.
-Musimy czekać na wsparcie, zapewne Kushina zaraz tu będzie, Tsunade wysłała kogoś zaraz za nią.
-Jak wyjdziemy z tego cało, chce mieć wolne – powiedziała Saya, a reszta ją poparła.
-Mam chęć na Ramen – dodał czarnowłosy, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Jak bym słyszał Naruto – powiedział Minato.
Ich śmiech przerwał dźwięk potężnego wybuchu i głośne jęki. Z myślą, że to odsiecz wybiegli na polane, na której byli ludzie wężowego sanina. Doznali szoku, gdy w wielkim kraterze pomiędzy jeszcze palącymi się trupami, był jeden członek Anbu w masce Lisa.
-Przepraszam za spóźnienie Minato-sama. „Lepiej trzymać powagę, aby się nie zdradzić” – pomyślał chłopak. – Musiałem się jeszcze zająć inną grupą. Gdzie są ci, z którymi trzeba się rozprawić?
-To byli oni – odparł nadal zszokowany blondwłosy jonin.
-Kim jesteś? – wyrwała się z pytaniem Kira.
-Nowy członek Anbu Konohy. Kitsune – odparł, a po sekundzie na polane wyskoczyła Kushina i drużyna Gaia.
Wszyscy zapewne byli zaniepokojeni głośnym wybuchem. Kushina od razu dobiegła do rodziny i wtuliła się w nich.
-Na szczęście nic wam nie jest. 
-Kim jesteś? – spytał poważnie Neji, skanując członka Anbu Byakunganem.
-Spokojnie uratował nas – odparł, szybciej Yondaime, ale członek klanu Hyuga, nadal przyglądał się wybawcy Teamu 7.
-Co tu się stało? – spytała Kushina.
-Kitsune pokazał im swoją siłę młodości! – krzyknął Gai, a dopiero teraz wszyscy zauważyli, że Lis jest trochę niższy od Josuke.
-Jeśli można wiedzieć ile masz lat?
-Przykro mi, a le nie możecie.
-Możemy już wracać? – spytała czarnowłosa członkini klanu Uchiha, a wszyscy jej przytaknęli.
-Spokojnie Lee, następnym razem my pokażemy naszą siłę młodości – Gai pocieszał Lee.
-Ale Gai-sensei, my nigdy mu nie dorównamy, pokonał jakiś trzydziestu przeciwników, zanim się zjawiliśmy. – Gai również zaczął szlochać.
-Tak właściwie to sześćdziesięciu, drugą grupę napotkałem po drodze z Konohy – dodał Kitsune, czym totalnie dobił mistrzów Taijutsu.
Gdy Gai i jego ulubiony uczeń pozbierali się, wszyscy ruszyli z powrotem do wioski. Po kilku godzinach drogi słońce zaczęło zachodzić. Kitsune biegł ostatni ubezpieczając tyły, zaraz za nim biegła Kira z Saya, dalej Josuke i Sasuke, następnie Minato i Kushina, a na samym przodzie Team Gaia.
-Kira! – krzyknęła czerwonowłosa nastolatka, widząc jak jej przyjaciółka spada w dół.
Przed bolesnym upadkiem uratował ją Kitsune, pojawił się znikąd pod nią i ją złapał. 
-Nic ci nie jest? – spytał Kitsune osłabioną dziewczynę. 
-Tak.
Po kilku sekundach wszyscy byli obok nich.
-Minato-sama proponuję rozbić obóz.
-Dobrze.
-Jakieś pół godziny drogi stąd na zachód jest jezioro i polana – dodał Neji.
-Ruszajmy tam – rozkazał Yondaime.
-Nie wstawaj – powiedział Kitsune do Kiry. – Zaniosę cię.
Zanim dziewczyna zaprotestowała była już na rękach członka Anbu.
-Średnim tempem dotrzemy tam w godzinę – dodał Neji.
-Czemu średnim? – spytał Kitsune.
-Nie będziesz za nami nadążać – powiedział Minato, na co Kitsune prychnął.
-Obyście za mną nadążyli – powiedział Lis.
-Nie masz tyle chakre – powiedziała Kushina wyczuwając mały zasób chakry od Lisa.
-Jestem Anbu, zaskoczenie to podstawa.
Powiedział Lis i momentalnie jego zapasy chakry zrobiły kilka razy większe. Poprawił sobie lepiej dziewczynę.
-Trzymaj się mocno – powiedział do Kiry, która mocniej go oplotła rękoma. – Ruszajmy.
W mgnieniu oka znalazł się na gałęzi drzewa, nim ktoś spostrzegł gdzie jest był kilka drzew dalej. 
-Lee, nie możemy być gorsi od niego! – krzyknął Gai i przyjął to jako wyścig.
-Hai Gai-sensei! – odkrzyknął uczeń i obydwoje ruszyli na polanę.
Wszyscy jeszcze w szoku, również ruszyli. Skakali po drzewach. Mimo szybkiego tempa nie mogli doścignąć Gaia i Lee, a o Kitsune już nie wspominając. 
Naruto biegł szybko, ale ostrożnie. Wspomagany chakrą lisów, był nie dościgniony. Czarnowłosa dziewczyna tylko mocno się w niego wtulała, a jej długie włosy falowały na wietrze.
-„Co to a bijące ciepło od niego?” – pytała sama siebie, czując jak od niego bije przyjemne ciepło.
Po pół godzinie dotarli na miejsce. O dziwo zastali rozłożony namiot i ognisko, dodatkowym zdziwieniem były ryby pieczące się na ogniu. Obok ognia siedział Kitsune, a obok niego Kira. Gai i Lee ćwiczyli coś obok jeziora. Kushina znowu wyczuwała minimalne zasoby chakry członka Anbu.
-„Kim on jest?” – spytała sama siebie czerwonowłosa, choć każdy się nad tym zastanawiał.
-Siadajcie i jedzcie – powiedział Kitsune. – Będę na warcie całą noc, możecie iść spokojnie odpocząć. 
Słońce całkowicie już zaszło, jedyne światło pochodziło od ogniska. Naruto siedział przy ognisku, wszyscy spali, więc miał spokój i mógł bez żadnych problemów pomyśleć. Zastanawiał się czy dobrze zrobił, w końcu utrzymanie tajemnicy o członkostwu w Anbu, było trudne. Na dodatek jego sposób walki, był rozpoznawalny, nikt na świecie nie mógł uwalniać ognia całym ciałem, walczyć na trzy miecze i na pewno żaden człowiek nie wyglądał jak pół lis. Wiedział jedno, jego życie zmieni się i to diametralnie, do tego jego miłość do Kiry dawała siwe znaki.
Noc obyła się bez problemów, rankiem spakowali się i po śniadaniu ruszyli do Konohy. Podróż również odbywała się bez problemu. Skakali po drzewach w luźnym szyku. Kitsune biegł ostatni. W pewnym momencie Kira wyrównała się z nim i biegła obok niego.
-Dziękuję – powiedziała dziewczyna. 
-Za co? – chłopak spojrzał czarnowłosej w oczy.
-Za to, ze mnie wtedy złapałeś.
-Nie musisz to mój obowiązek.
Obydwoje topili się w swoich spojrzeniach, ale w ostatniej chwili ocknęli się i ominęli drzewa stojące na ich drodze. 
W końcu dotarli do wioski, wszyscy udali się od razu do Hokage. Naruto odetchnął z ulgą, gdy wyczuł, że jego klon nadal jest. Razem weszli do gabinetu i stanęli w szeregu, Kitsune stanął na końcu. Tsunade spojrzała na nich spod góry papierów i od razu się uśmiechnęła.
-Witajcie.
-Witaj Hokage-sama.
-Jak poszło?
-Dobrze, Kitsune pozbył się wszystkich eksperymentów Orochimaru – kobieta spojrzała zszokowana na chłopaka, który stał nie wzruszony.
-Gdy dotarliśmy było już po wszystkim – dodał Neji.
-Wszy…wszystkich?
-Hai – odparł Minato. 
-„Jaki silny jesteś, Naruto?” Dobrze, raport zdacie mi później, możecie iść. Ty Lisie zostań.
Wszyscy zrobili to co kazała kobieta. Naruto stanął na środku i zdjął maskę.
-I co nie zmieniłeś zdania?
-Nie, mam nadzieję, że zostanie to tajemnicą.
-Wiesz, ze nie mogę, nikomu wydać tożsamości Anbu.
-Mój ojciec był Hokage, więc ma większe przywileje. Chciałbym, abyś mi przysięgła to.
-Przysięgła? 
-Tak, uwierzę ci na słowo.
-Dobrze – kobieta westchnęła. – Przysięgam, że nikomu nie powiem o twojej tożsamości. Teraz pozostaje oddział.
-Oddział?
-Tak, musisz być w jakimś oddziale. – Kobieta zaczęła szukać jakiejś kartki. W końcu ją znalazła pod stosem papierów i zaczęła czytać. – Oddział do zadań specjalnych – powiedziała do niego – brakuje im jednej osoby. Jutro godzina Piąta rano, czekaj na Górze Hokage, ktoś po ciebie przyjdzie. Możesz iść.
Naruto zrobił tak jak mu kazano. Wrócił do domu i wyciszając chakre wkradł się przez okno. Anulował klona i położył się spać. Wstał przed Piątą i zaczął się szykować, założył maskę, zostawił klona i ruszył na Górę Hokage. Dokładnie o Piątej, wyczuł za sobą ruch. Odwrócił się i zobaczył czarnowłosą, dziewczynę z klanu Uchiha, trzymającą w dłoni maskę Kota.
-Cześć – powiedziała dziewczyna.
-Cześć.
-Jestem Kira Uchiha, w Anbu jako Kot.
-Naruto Namikaze, Lis.
Chłopak zdjął maskę i ukazał niebieskie oczy, lisie wąsy, zawiał wiatr i zdmuchnął kaptur, ukazując spiczaste blond włosy. Oczy dziewczyny wyrażały szok.
-Na…Naruto?

2 komentarze:

  1. Hej,
    więc to Kira była tym członkiem ANBU, pięknie Naruto jest w ANBU oby długo utrzymywał tą tajemnicę... i jak wprawił wszystkich w osłupienie z własną siłą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń