Naruto na nowo 3. -4.
Mimo południa i słonecznego dnia, przy bramie Wioski Piasku, było jakieś 30 stopni. W cieniu stała duża liczba ludzi, którzy wszyscy pochodzili z Konohy. Wszyscy już się pożegnali, tylko Hokage rozmawiała z Naruto. Rozmawiali tak cicho, ze nikt ich nie słyszał, po chwili jednak przestali, po czym kobieta przytuliła całą rodzinkę Naruto, po czym wyruszyli. Naruto z całą rodzina czekali, aż znikną linia horyzontu. Gdy tylko tak się stało, ruszyli do domu.
-O czym tak rozmawiałeś z Tsunade?
-Proponowała nam powrót do Konohy.
-A ty?
-Powiedziałem, że się zastanowimy. Chciałabyś wrócić do wioski? – spytał po chwili ciszy.
-Chciałabym, ale…
-A ty Minoru?
-Pewnie! – odparł szybko chłopiec.
-Co chciałaś powiedzieć kochanie?
-Już nic – odparła czarnowłosa widząc szeroki uśmiech na twarzy syna.
-A tak w ogóle Minoru, jak się dogadywałeś z kuzynami i kuzynkami.
-Ogólnie było dobrze, tylko córka, wujka Sasuke i cioci Sayi ciągle się chwaliła Sha…Sahi…
-Sharinganem.
-No właśnie. Chciałem już jej pokazać nasze oczy, ale powstrzymałem się tak jak prosiłeś tato.
-Widocznie ma dumę Uchihów po Sasuke – stwierdziła Kira. – Następnym razem pokażemy im naszą siłę– twarz chłopca od razu zaczęła promieniować.
-A jak ona się nazywa?
-Minoru, mamy dla ciebie ważne zadanie – powiedział pewnie Naruto, zadziwiając tym swoją żonę. – Do czasu, gdy dotrzemy do Konohy, musisz wymyśleć nazwę, dla waszych oczu.
-Naprawdę, mogę?
-Tak, synku – odparła Kira uśmiechając się.
Gdy tylko weszli do domu Minoru pobiegł do swojego pokoju i zamknął się w nim. Kira poszła do kuchni przygotować obiad, a Naruto zajął się córkami, które ciągle mu uciekały na czworaka.
-Jak one mogą tak ciągle uciekać, co niedawno nauczyły się raczkować.
-Przecież sam powiedziałeś, że będą szybko się uczyć.
-Ale, nie myślałem, że aż tak.
-Zapomniałeś co było z Minoru.
-Oczywiście, że nie. W wieku trzech lat biegał jak pięciolatek i mówił jak sześciolatek.
-A w wieku siedmiu lat dorwał ci się do kunai.
-Na szczęście były zużyte i ich nie ostrzyłem.
-Dasz rade je przypilnować?
-Pewnie – odparł szybko. – Chyba – dodał po chwili. – Akane, Sayuri chodźcie do tatusia – powiedział do córek, ale one go zignorowały i schowały się za sofą. – Czym by je zabawić? – spytał sam siebie. – Wiem. Kage Bunshin no Jutsu. Popilnuj je chwile – rozkazał klonowi, a sam pobiegł do pokoju Minoru. – Minoru, mogę.
-Pewnie tato! – odkrzyknął chłopak. Naruto wszedł do pokoju i zobaczył jak jego syn siedzi przy biurku i coś piszę na kartce.
-Mogę na chwilę twojego lisa?
-Yhym – mruknął w odpowiedzi.
-Co tam tak piszesz? – spytał podchodząc bliżej i spoglądając na kartkę, było na niej kilka słów.
-Myślę nad nazwą.
-Co tam masz?
-Langan, Kolegan, Kaligan, Nonegan, Karyugan…
-Sporo tego, mogę? – spytał i wziął kartkę, czytając resztę nazw.
-I jak tato?
-Bardzo fajne nazwy, ale którą wybierzesz?
-Nie wiem, a ty tato, którą byś wybrał.
-Karyugan. Spytaj jeszcze mamy, ona też ci doradzi.
-Dobrze.
-To ja pożyczę tego lisa i idę.
-Yhym – mruknął Minoru i wrócił do wymyślania nazw.
Naruto zbiegł na dół, zlikwidował klona i usiadł na sofie. Jego córki nadal się chowały za kanapą więc wychylił głowę lisa, aby zwróciły na niego uwagę. Od razu zaczęły coś szczebiotać i machać rączkami w kierunku lisa. Naruto schował głowę lisa i wystawił ją od boku. Po chwili znowu ja schował i wystawił z drugiej strony. Tak kilka razy, w pewnym momencie w ogóle schował lisa i czekał, aż Akane i Sayuri przyjdą do niego na czworaka. Stało się to po chwili. Kiedy tylko zobaczyły pluszaka w rękach ich ojca od razu zaczęły wdrapywać mu się na kolana. W końcu Naruto podniósł je i posadził na kolanach, zabawiając je rudym lisem.
-Obiad! – krzyknęła Kira i wyszła z kuchni.
Gdy tylko dziewczynki zobaczyły mamę, zaczęły się wyrywać z objęć ojca. Podniosły rączki, aby czarnowłosa wzięła je na ręce.
-Mama – powiedziały jednocześnie szokując obojga rodziców.
-Kochane – zapiszczała Kira. – Pierwsze słowo!
-Niesamowite – powiedział Naruto. – Trzeba to uczcić.
-Co trzeba uczcić? – spytał Minoru podchodząc bliżej.
-Twoje siostry powiedziały pierwsze słowo – odparł Naruto. Kira w tym czasie wzięła córki z rąk Naruto.
-A co powiedziały?
-Mama – odparł blondyn.
-A jakie było moje pierwsze słowo?
-Ty Minoru powiedziałeś tata – odparła Kira.
-Ja byłem taki szczęśliwy, że trochę zabalowałem.
-Chodźcie na obiad – powiedziała czarnowłosa znikając z córkami za drzwiami do kuchni.
-Chodź zaraz pewnie ostygnie – powiedział do syna i ruszył za żoną.
Gdy weszli do kuchni na stole były talerze z ryżem i potrawką z kurczaka. Ze wszystkich talerzy unosiła się para. Chłopacy od razu usiedli i zaczęli jeść. Kira w tym czasie karmiła dziewczynki jedzeniem dla dzieci.
-A właśnie Minoru – powiedziała w pewnej chwili czarnowłosa. – Jak tam idzie wymyślanie nazwy.
-Już wymyśliłem, a tata mi tylko podpowiedział, którą wybrać.
-Jaką?
-Karyugan.
-Fajna.
-A tak w ogóle to kiedy pójdziemy do tej Konohy.
-Cóż – zaczął Naruto. – Dzisiaj pójdę do Gary, musimy się pożegnać, spakować, więc może za dwa dni z rana wyruszymy.
-A będziemy mogli pojechać na Kuramie? – spytał z nadzieją w głosie czarnowłosy chłopiec.
-Jeśli będzie chciał – odparł Naruto.
Po obiedzie Minoru zaczął się bawić w salonie, Naruto znowu zabawiał córki, a Kira sprzątała w kuchni. Chłopiec cały czas patrzył z lekką zazdrością na siostry. Po kilku minutach do salonu weszła czarnowłosa.
-Co się stało Minoru? – spytała Kira.
-Nic – odparł czarnowłosy.
-Minoru, przecież widzę.
-No bo, poświęcacie Akane i Sayuri całą swoją uwagę i… - w oczach chłopczyka pojawiły się łzy.
-Synku…
-Minoru – do ich rozmowy włączył się Naruto. Dał znak Kirze, że porozmawia z synem, kobieta poszła zając się dziewczynkami. Blondyn kucnął, aby mógł spojrzeć w oczy syna. – Spójrz na mnie. Wiem, ze czujesz się odtrącony, ale tak nie jest.
-Całą uwagę poświęcacie moim siostrom.
-No bo są małe i tego potrzebują, ale to nie znaczy, że Ciebie nie kochamy. Kiedy ty byłeś mały, też ci poświęcaliśmy całą nasza uwagę. Niedługo przeprowadzimy się do Konohy, tak będzie inaczej niż tutaj.
-Czyli jak?
-Tam pójdziesz do Akademii Ninja jeśli będziesz chciał. Pogoda jest inna, poznasz nowych przyjaciół z którymi będziesz mógł się spotykać, bawić, ćwiczyć.
-Ale zostawię tych tutaj.
-Zawsze będziesz ich odwiedzał, gdy urośniesz i staniesz się shinobim, będziesz chodził na misje. Po za tym trenuje z tobą, kiedy tylko chcesz.
-To potrenujemy?
-Tak – odparł, wstał i poklepał syna po głowie.
Naruto zabrał syna do wynajętej Sali służącej do treningów Taijutsu lub walki bronią białą. Blondyn zaczął pokazywać mu swój styl walki na jeden miecz. Chłopak był zafascynowany takim rodzajem walki, który był jego ulubionym, czyli walka w zwarciu.
Po dwóch godzinach treningu, poszli razem do Kazekage. Po dotarciu do budynku i spotkaniu z sekretarką mogli wejść do gabinetu Gary.
-Cześć Naruto, Minoru – powiedział czarnowłosy wstając z fotela.
-Cześć Gara – odparł blondyn.
-Dzień dobry – dodał syn Naruto.
-Siadajcie – powiedział wskazując na fotele, przed biurkiem, a sam zajął swoje miejsce. – Co was do mnie sprowadza?
-Chcemy opuścić Sunę – powiedział, bez żądnych ceregieli. Twarz Gary nie poruszyła się nawet o milimetr. Dalej opierał brodą o złączone dłonie.
-Czyli wracacie do Konohy? – spytał, z lekkim smutkiem w głosie, ale na jego twarzy pojawił się minimalny uśmieszek?
-Tak, Tsunade nam zaproponowała powrót, bez żadnych konsekwencji dla mnie.
-Rozumiem, mogę wam tylko życzyć spokojnej podróży. Dzięki wam nasza wioska mocno się wzmocniła.
-Nie przesadzaj – blondyn zaśmiał się i podrapał po tyle głowy. – My może już pójdziemy – powiedział po krótkiej rozmowie.
-Minoru pilnuj ojca – powiedział Gara do czarnowłosego, chłopiec energicznie pokiwał głową.
-Wyruszymy dopiero po urodzinach Kimimaro.
-A właśnie, urodziny Kimimaro są przełożone, rodzice Matsuri nie zdążą w tym tygodniu, wiec impreza będzie w następnym.
-Dobrze, przyjdziemy.
Po miesiącu byli gotowi do podróży.
Rankiem opuścili Sunę. Gdy tylko przeszli bramę, Naruto przyzwał swojego kumpla. Rudy lis, wielkości konia, pojawił się w obłoku siwego dymu. Gdy tylko się rozejrzał, poczuł ciężar na grzbiecie. Minoru siedział na nim i trzymał się sierści.
-Wiesz, ze będzie Cię to sporo kosztować? – powiedział Kurama.
-Dogadamy się w Konosze – odparł blondyn. – Powiększ się i zabierz ich na granice Kraju Wiatru i Ognia, będę tam czekał.
Lis od razu zrobił o co go poproszono, a czarnowłosy chłopiec posłał do ojca pytające spojrzenie.
-Będziesz biegł?
-Yhym, przygotuję wam nocleg, a jutro wyruszymy w dalszą podróż, pieszo – powiedział podkreślając ostatnie słowo.
-Ałł – zawył lis, a wszyscy zwrócili na niego uwagę. Akane i Sayuri, które siedziały też już na jego grzbiecie, z uśmiechem na twarzy wyrywały sierść rudzielcowi. – Mają twój charakter do dokuczania i uprzykrzania życia.
-I za to je kocham – odparł z uśmiechem, a Kira i Minoru zachichotali. –Dobra ruszajcie.
-Uważaj na siebie – powiedziała Kira i wsiadła na Lisa i objęła córki.
-Minoru – powiedział jeszcze Naruto. – Patrz co potrafi twój staruszek – powiedział i zniknął. Chłopiec zaczął się rozglądać, dopiero wskazujący palec matki pomógł mu zobaczyć znikającego ojca.
-WOW – wydukał młody Namikaze.
-Szpaner – skwitował lis i zaczął biec. Po drodze powiększył się jeszcze trochę, aby miał lepiej biec.
Po kilku godzinach dotarli do granicy, gdzie czekał Naruto. Stał w cieniu drzewa opierając się o nie. Ręce miał skrzyżowane na piersi. Lis dobiegł do niego i zmniejszył się, aby wszyscy mogli zejść. Naruto pomógł zejść synowi, a następnie odebrał swoje córki od zony. Kira sama zeskoczyła z gracją z grzbietu Kuramy, który po chwili zaczął się rozciągać.
-Jak minęła podróż?
-Dobrze, tylko trochę trzęsło – powiedział Minoru.
-Moje plecy – mruknął, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Sugerujesz, że byliśmy ciężcy? – spytała Kira, a w jej oczach pojawiła się iskierki wściekłości.
-Nie, oczywiście, że nie – zaczął zaprzeczać, ale nic to nie dało. – Naruto pomóż twoja żona jest straszna.
-Mam zajęte ręce - odparł blondyn z uśmiechem na twarzy.
-Ja straszna? – spytała, a lis dopiero zwrócił uwagę co powiedział.
Kurama nie widząc innego wyjścia znikał w kłębie dymu. Kira się uspokoiła i podeszła do męża.
-Uważasz, że jestem straszna?
-Oczywiście, że nie – odparł i pocałował czarnowłosą. Minoru wydał okrzyk obrzydzenia, a dorośli zaczęli się śmiać. –Chodźcie, pewnie jesteście głodni – powiedział i zaczął ich prowadzić w głąb lasu.
-A wam jak minęła podróż? – spytał dziewczynki, które trzymał na rękach.
-Dobzie – powiedziała Akane.
-Co będziemy robić przez resztę dnia? – spytał Minoru.
Było dopiero trochę po południu, mogli przecież ruszyć w dalszą podróż.
-Pomogę ci w treningu, abyś mógł szybciej biegać po drzewach – odparł Naruto, a w oczach chłopca pojawiły się iskierki szczęścia.
-Wy to tylko myślicie o treningu. Byście zobaczyli jaką ładną pogodę mamy.
-Masz rację –przyznał Naruto. – Jak użyjesz Karyugana, to nauczę cię jeszcze chodzić po wodzie.
Kira klepnęła się w czoło, a ich syn wydał okrzyk szczęścia. Po kilku minutach dotarli na polankę. Stał tam jeden duży namiot, obok którego palio się ognisko, na którym piekło się kilka ryb.
Po południu Naruto ćwiczył z synem, a Kira z Akane i Sayuri były na brzegu rzeczki, która przepływała obok polany. Minoru utrzymywał się na drzewie kilka sekund, po czym spadał, gdyby nie ojciec nabił by sobie guza, wielkości głowy. Naruto za każdym razem łapał syna.
-Czekaj – powiedział blondyn. – Włącz Karyugana i patrz jak ja to robię.
Naruto, gdy tylko czarnowłosy włączył doujutsu zaczął wchodzić na drzewo. Po chwili z niego zszedł i podszedł do chłopca.
-Musisz przesłać do stóp odpowiednią ilość chakry i utrzymywać ten poziom. Jeśli prześlesz za mało spadniesz, jeśli za dużo przebijesz stopą drzewo. Zauważyłeś ile przeniosłem chakry.
-Tak.
-Jako, że ty jesteś mniejszy, musisz przesłać mniej chakry niż ja. Próbuj – rozkazał, a jego syn od razu wziął się do pracy.
Efekt był od razu lepszy, udało mu się wejść do połowy drzewa, ale wiewiórka, która wyskoczyła z dziupli zdekoncentrowała go i chłopiec zaczął spadać. Naruto od razu zaczął wbiegać po drzewie i złapał syna, po czym wykonał salto do tyłu i wylądował z Minoru na rękach na ziemi. Postawił go na ziemi i kucnął, aby spojrzeć synowi w oczy.
-Bardzo dobrze, jak na swój wiek, idzie ci bardzo dobrze – pochwalił czarnowłosego.
-Ale i tak mi się nie udało – powiedział smutno.
-Spokojnie Minoru masz dopiero dziewięć lat, normalnie dzieci się tego uczą w wieku jedenastu, dwunastu lat, gdy zostaną geninami.
-Jak wygląda nauka w Akademii? – spytał chłopiec.
-O to spytaj mamy, ja nie chodziłem do Akademii.
-Można być shinobim bez ukończenia szkoły?
-Skoro ja nim jestem to raczej tak.
Chłopiec już o nic nie pytał, tylko zabrał się za kontynuowanie treningu.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały, w końcu wyruszyli, Gaara był trochę smutny, a Kyuubi o tak cudownie... czyli Minoru nie chodzi do akademi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia