wtorek, 8 września 2015

Naruto na nowo 2. -22.

Naruto na nowo 2.- 22.
-----Naruto----
-Kto następny? – spytałem, gdy pierwszy rabuś padł martwy z mojej ręki. 
Przede mną stała pokaźna grupa bandytów, a za mną leżała ranna Kira, która próbowała zaleczyć ranę w ramieniu po kunaiu. W dodatku oddzieliliśmy się od reszty drużyny, przez co byliśmy zdani na siebie, a na razie tylko na mnie. Szybkim przelotem oka naliczyłem dwudziestu pięciu przeciwników. Następnie przelot po okolicy, było tu kilka drzew, głazów i miałem słońce za sobą, co dawało mi małą przewagę. O ile się nie mylę jesteśmy nie daleko urwiska, musze wytrzymać, póki Kira się nie uleczy. 
Wróciłem do walki. Jeden z napastników, rzucił się na mnie z kunaiem, odbiłem jego atak kataną i szybko wyciągnąłem kunaia, po czym wbiłem mu go w krtań.
-Brać go! 
Nagle wyczułem jak ich chakra, diametralnie zwiększa się i staje się mroczniejsza, na dodatek na ich ciele pojawiły się czarne znaki.
-O nie – powiedziałem cicho do siebie.
-Mogę już walczyć – powiedziała Kira stając obok mnie.
-Uciekaj! – krzyknąłem i odepchnąłem ją do tyłu. Nic cokolwiek powiedziała, rzuciłem w nich Kichiganem, choć wiedziałem, że zabije może z pięciu.
Kira przeczuła, ze jest źle i zaczęła uciekać właśnie w kierunku urwiska. Tak jak przeczuwałem zginęło ich kilku, a dokładnie tylko trzech, reszta dążyła zrobić unik. Reszta rzuciła się za nami, w biegu straciłem swoją maskę. Neko była kawałek drogi przede mną, ale już ją widziałem, stała przed urwiskiem. Wybiegłem na pustą przestrzeń, a za mną pojawili się oni, słudzy kogoś o kim już zapomniałem, Orochimaru.
-Skacz! – krzyknąłem, a on spojrzała na mnie dziwnie, również straciła maskę, tylko, że ona podczas walki. 
Gdy zobaczyła, że za mną są ci sami ludzie co wcześniej, tylko że mieli aktywowaną Przeklętą Pieczęć od razu skoczyła. Skoczyłem za nią i ją złapałem. Zacząłem od razu koncentrować chakrę, w formie skrzydeł. Gdy miałem jej wystarczająco na moich plecach pojawiła się para ognistych skrzydeł.
-Co to jest? – spytała zaskoczona.
-Trzymaj się, postaram się gładko wylądować – zignorowałem jej pytanie, postanowiłem wyjaśnienia zostawić na później. 
Szybowanie zajęło nam jakieś pięć minut, przez ten czas nikt się nie odzywał. Gdy tylko zauważyłem polankę, postanowiłem tam wylądować. Gdy byłem metr nad ziemią, anulowałem skrzydła i wylądowałem gładko na nogi, lekko przykucając. Zauważyłem, że Kira jest mocno wtulona we mnie. Podszedłem do najbliższego drzewa i położyłem ją pod nim, a sam usiadłem. Pogrążyłem się w zamyśleniu. 
-Powiesz mi w końcu co tu się dzieje? Kto to był i czemu miałeś skrzydła? – jej pytanie przywróciło mnie na ziemię. Nim odpowiedziałem, minęła chwila.
-To byli słudzy…Orochimaru – wypowiedziane imię zszokowało ją tak samo jak mnie. – Tylko on potrafi nałożyć Przeklętą Pieczęć, a te skrzydła to mały trik, na który kiedyś wpadłem. Przydaje się przy ucieczkach, takich jak te – odpowiedziałem i oparłem się plecami o drzewo, zamykając jednocześnie oczy.
-Przecież Orochimaru nie żyje – powiedziała po kilku minutach Kira, a ja znowu zacząłem myśleć na ten temat.
-Tak naprawdę to nie wiadomo czy on nie żyje. Rozbijemy tutaj obóz, a jutro wrócimy do wioski – powiedziałem, po czym otrzymałem tylko skinienie głową.
-Rozbij swój namiot, ja będę stróżował całą noc, ja narąbie drewna.
Nie czekając na jakikolwiek sprzeciw, przywołałem miecz i wskoczyłem na czubek drzewa. Zacząłem ścinać średniej wielkości gałęzie. Po kilku minutach ognisko już się paliło, a obok niego stał jeden namiot. Przysunąłem sobie mały pieniek bliżej ognia i usiadłem na nim, moje myśli ciągle krążyły na temat Wężowego gada. Nawet nie poczułem jak Kira usiadła obok mnie. Dopiero wbity palec miedzy żebra, przywrócił mi świadomość.
-C..co? – spytałem zaskoczony jej obecnością, gdy się rozejrzałem, zobaczyłem, że jest już ciemno, a na niebie góruje księżyc.
-Nie mogę spać – powiedziała niewinnie. Kątem oka zobaczyłem naszyjnik, który jej dałem. Był to jeden z tych, które otrzymałem od Akihiko, kryształ był barwy Złotej, za to mój był Czarny.
-Mam ci opowiedzieć bajkę? – spytałem i wybuchłem śmiechem.
-Jeśli tak chcesz – zaczęła grać w tą grę i oparła się o mnie.
-Nie znam żadnych.
-No to wymyśl – powiedziała robiąc śliczne oczka, kiedy miała coś jeszcze dopowiedzieć, zauważyła mój naszyjnik. – Czemu twój naszyjnik jest czarny? – zadała pytanie, którego bałem się chyba najbardziej, bałem się tego, bo nie wiedziałem co będzie, gdy powiem jej co do niej czuję. 
Niby Rikodu nie namieszał, aż tak bardzo w historii, ale jednak ta rzeczywistość, różni się od poprzedniej. Gdy nie odpowiadałem, dziewczyna wyciągnęła spod koszulki swój naszyjnik.
-Mój jest złoty.
-„Ehh, raz kozie śmierć” – pomyślałem. – Ponoć odzwierciedlają kolor włosów, osoby, którą się kocha – powiedziałem i odwróciłem głowę, ukrywając wypieki na polikach.
Kiedy nic nie mówiła powoli odwróciłem głowę, kiedy tylko to zrobiłem poczułem pocałunek. Mimo zaskoczenia oddałem go.
-Kocham cię – powiedziałem, szeptem.
-Ja ciebie też. 
-Co ja widzę? – usłyszeliśmy głos Kakashiego, gdy się całowaliśmy. – Zostawić was samych.
-Kakashi! – krzyknęliśmy jednocześnie i zaczęliśmy go gonić, po całej polanie.
-Co ty tu w ogóle robisz? – spytałem.
-Może trochę szacunku dla przełożonego? – spytał na co ja warknąłem na niego. – Nie zjawialiście się na miejscu spotkania, dlatego zacząłem was szukać, a reszta wróciła do wioski. A wy co tu robicie, oprócz…
-Uciekaliśmy i postanowiliśmy przenocować tutaj.
-Uciekaliście? – spytał zaskoczony Hatake. Takiego słowa na pewno się nie spodziewał. – Najlepsi członkowie Anbu uciekali? – zaczął się śmiać, a ja mu przywaliłem z pięści. – Dobra, spokój. Przed czym uciekaliście.
-Słudzy Orochimaru – odparłem po kilku sekundach, a on momentalnie zbladł. O tym gadzie nie było nic słychać od kilku lat, a tu nagle taka wiadomość.
-Ilu? – spytał poważnie.
-Było około trzydziestu – odparła Kira. – Zabiłam trzech i zostałam ranna w rękę.
-Ja zabiłem trzech, potem, gdy Kira się leczyła poznałem, że to są słudzy Orochimaru, zabiłem dwóch i kolejnych trzech, za nim zaczęliśmy uciekać.
-Czyli zostało ich około dwudziestki. Gdzie?
-Tam na klifie – wskazałem na klif, który był kilka kilometrów stąd.
-Myślicie, że to mogło być przypadkowe spotkanie.
-Wątpię, nigdy nie widziałam, aby ktokolwiek podróżował w tak dużej grupie.
-Wyślę wiadomość do Hokage, przenocujemy tutaj – rozkazał Kakashi.
Nasz „kapitan” zaraz, po tym jak wysłał wiadomość, usiadł przy ognisku i zaczął czytać swoja książkę. Kira siedziała wtulona we mnie, a ja robiłem różne figury z ognia, ku zachwytowi dziewczyny.
-Co jeszcze potrafisz zrobić z ogniem? – spytał zaciekawiony Kakashi, patrząc jak mała iskierka ognia leci za nas.
-Wszystko.
-Więc zgaś to Panie Ognisty –powiedział wskazując na palącą się trawę za nami. 
Ja nic sobie z tego nie robiąc, po prostu przejąłem ten ogień na swoją rękę, strumień ognia owinął się wokół mojej dłoni. Teraz nawet Kakashi patrzył na to z uznaniem.
-„Jesteś niesamowity” – pomyśleli jednocześnie Kira i Kakashi.
Rankiem wyruszyliśmy do Konohy. Całą drogę przebyliśmy w ciszy i w miarę jak najbardziej wyciszaliśmy chakrę. Nikt nie wiedział, czy słudzy Orochimaru zaczaili się gdzieś tu czy może zawrócili. Na nasze szczęście droga minęła bezproblemowo. Za nim przekroczyliśmy bramę musieliśmy zasłonić twarze chustami, a ja dodatkowo włosy, aby nikt nas nie rozpoznał. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do gabinetu Piątej, po zapukaniu weszliśmy do środka.
- W końcu jesteście – powiedziała szczęśliwie Tsunade. –Już myślałam, że coś się wam stało.
-Bo stało się Tsunade-sama – powiedziałem, a kobieta posłała nam zdziwione spojrzenie, po czym rozkazała złożyć natychmiastowy raport.
-Jest źle, Kakashi powiadom o tym wszystkich, każdy ma być czujny, podwój straże w bramach – Pies od razu zniknął w kłębie siwego dymu. – Wy macie wolne, później zgłoście się po nowe maski, albo najlepiej zróbcie to od razu.
-Hai.
Podobnie jak Hatake zniknęliśmy na swoje sposoby, pojawiając się w kwaterze Anbu, a dokładniej w naszym pokoju. Wyszliśmy z niego i poszliśmy załatwić to co musieliśmy. Gdy wychodziliśmy z bazy, wysłałem telepatycznie wiadomość do klona, aby wyszedł z domu i się chował, po czym odwołał się. Kira chyba zrobiła to samo.
-Pójdziemy gdzieś wieczorem? –spytałem nie pewnie, gdy szliśmy ulicą przez wioskę. Spojrzałem na położenie słońca, było coś koło południa.
-Pewnie – odparła pewnie. – To gdzie mnie zabierzesz? – spytała łapiąc moją rękę.
-A gdzie być chciała iść? –spytałem rozglądając się i patrząc jak ludzie na nas patrzą.
-Wymyśl coś.
-Może Ramen? –spytałem z głupkowaty uśmiechem.
-Ty masz kluski zamiast mózgu? – spytała odwzajemniając uśmiech., na co ja wzruszyłem ramionami.
-To co do wieczora? – zapytałem, gdy byliśmy przy wejściu do związku Uchiha. 
Pożegnaliśmy się pocałunkiem i poszła do domu, tak samo jak ja. Kiedy byłem na rogu ulicy, gdzie mieszkamy, stanąłem. Odwróciłem się i ruszyłem do sklepu. Kupiłem gotowe jedzenie i kilka innych rzeczy. Następnie w ciemnej uliczce stworzyłem klona, który teleportował się w pewne miejsce, aby wszystko przygotować. Ja spokojnie poszedłem do domu, gdzie panowała nerwowa atmosfera. Wszyscy siedzieli w salonie, był jeszcze Ero-senin.
-Co jest? – spytałem udając, że nic nie wiem. Kiedy mnie zauważyli zaczęli udawać, jakby nic się nie stało.
-Nic takiego – powiedział ojciec, w jego głosie było sporo nie pewności.
-W wiosce mówią o jakimś Orochimaru – powiedziałem szokując ich. – Kto to?
-Mój były przyjaciel – odparł Jiraya. - Zdrajca, nie było o nim słychać od kilku lat.
-Co takiego zrobił? Porwał kogoś czy jak? 
-No coś w tym stylu. Nakłada na ludzi, Przeklęte Pieczęcie, ci którzy to przeżyją idą do niego po moc.
-Pieczęć sama w sobie, chyba nie może być zła.
-Są różne pieczęcie, blokujące wspomnienia, pieczętujące jakieś rzeczy, albo chakre.
-Wspomnienia? – powtórzyłem z naciskiem. – Jakim egoistom trzeba być, aby pozbyć kogoś wspomnień – wszyscy wyraźnie się zmieszali na tą wzmiankę. –Coś nie tak? – spytałem poważnie, ale w duchu miałem niezły ubaw.
-Nie, wszystko jest dobrze.
Zostawiłem ich i poszedłem zjeść coś. Zrobiłem sobie kilka kanapek , gdy zjadłem, poszedłem do swojego pokoju. 
-Gdzieś wychodzisz? – spytała mama, gdy szykowałem się do wyjścia.
-Tak, umówiłem się.
-Umówiłeś się? – tak jak podejrzewałem, przede mną pojawiła się cała rodzinka. 
-Z kim? 
-Randka?
-Masz dziewczynę?
-Chwila! - krzyknąłem uspokajając ich. - Wychodzę, umówiłem się z Kirą. 
-UUU, nieźle – zawył Josuke i dostał ode mnie w łeb. – Spokojnie.
-Nie wiem, o której wrócę - powiedziałem, wychodząc.
Od razu ruszyłem pod związek Uchihów. Kiedy doszedłem, w bramie pokazała się Kira. Była ubrana w czarną, długą sukienkę, uwydatniająca jej ciało i czarne szpilki. Mimo, że miała duże obcasy, była tylko ciut odrobinę niższa ode mnie, mimo, że byłem młodszy od niej o dwa lata, to mój wzrost, był ponadprzeciętny, Josuke był tylko kilka centymetrów wyższy, a Saya była już niższa. Włosy spięte w kok, tylko jeden kosmyk włosów swobodnie zwisał obok jej ucha, a w rękach trzymała małą portmonetkę. 
-Pięknie wyglądasz – powiedziałem całując ją. –Idziemy?
-Pewnie. To co wymyśliłeś?
-Zobaczysz. 
Ruszyliśmy tylko w znanym tylko mi kierunku, trzymając się za ręce.Kiedy tylko zniknęliśmy za rogiem, wyczułem kilka osób, a dokładnie moje rodzeństwo i Kiry.
-Śledzą nas – powiedziałem.
-Teleportacja? – zamiast odpowiadając ją, dzięki mnie zniknęliśmy w złotym ogniu.
Pojawiliśmy się w lesie, na małej polance.
-Gdzie jesteśmy? – spytała, rozglądając się i posyłając mi dziwne spojrzenie.
-Nie bój się, chodź, przygotowałem to specjalnie dla siebie.
Zacząłem ją prowadzić przez wejście. W końcu dotarliśmy na polankę, na której ćwiczyłem i wiedziałem o niej tylko ja. Klon się bardzo dobrze spisał, na ziemi były dwa Złote strumienie ognia, które tworzyły ścieżkę do drzwi drewnianego domku. 
-Pięknie tu.
-Wiedziałem, że ci się spodoba. Zajęło mi strasznie dużo czasu, aby naprawić to co zepsułem.
-A co zepsułeś?
-Wszystko, całe to miejsce wyleciało w powietrze, gdy tutaj trenowałem. Chodź wszystko jest gotowe – pociągnąłem ja do domku.
Gdy tylko otworzyłem drzwi na mnie rzucił się Hiko.
-AAA! – krzyknęła, gdy Lis mnie przewrócił.
-Hi..ko, ja też tęskniłem – gdy tylko zdołałem wstałem i wziąłem rude zwierzątka na ręce. –Kira to jest Hiko – nie pewnie go pogłaskała za uchem, a Hiko od razu zaczął mruczeć.
-Skąd go masz?
-Mieszka tu. Chodź, wszystko jest gotowe.
W końcu weszliśmy do środka. Wszędzie były świece, a na stole była gotowa kolacja, którą przyrządził mój klon. Nie wiem jakim cudem, ale przyrządził Sushi. Na środku był wazonik z Różą.
-Ty to przygotowałeś?
-Oczywiście. 
-Myślałam, że będzie Ramen – powiedziała żartobliwie. 
-Hahaha, bardzo śmieszne, ale skoro nalegasz Hiko będzie mieć wyżerkę – obydwoje zaczęliśmy się głośno śmiać po czym usiedliśmy do kolacji.
-Mogę cię o coś spytać? – spytała, gdy zjedliśmy. 
-Pewnie.
-Dlaczego ukrywasz się przed rodziną? – zapytała, a moja twarz od razu zrobiła się smutna. – Jeśli nie chcesz…
-Nie – odparłem od razu. – Chodzi o to, że… najpierw chciałem się im ujawnić, ale potem, spodobało mi się takie życie. Po za tym cały czas czekam, aż w końcu powiedzą mi prawdę.
-Rozumiem. A tak w ogóle jak ukrywasz chakre przed nimi?
-To już jest inna historia. W moim ciele jest ogień – dla pokazu zapaliłem rękę Złotym Ogniem. – To jest mój prawdziwy ogień, ale gdy zmniejszę moc staje się zwykły i jakimś cudem dopiero wtedy czuć ode mnie chakrę.
Zakończyliśmy ten temat i wyszliśmy na dwór. Klon przyszykował koc i deser przy wodospadzie. Cały czas panowała luźna atmosfera. Dobrze się czuliśmy w swoim towarzystwie. W końcu wróciliśmy do wioski i po czułym pożegnaniu wróciłem do domu.

3 komentarze:

  1. Jak Naruto rąbną brata w głowę, to przypomniało mi się jak w niektórych anime walą po głowach. Podnoszą rękę i z tyłu głowy, walą z całą siłą XDD XDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    walka, walka... ale zastanawia mnie jedno jak przybył wtedy jako nowy członek ANBU to tak łatwo pokonał popleczników Orochimaru a teraz... pieknie wyznali sobie uczucia... ech Kakashi musiał im w takim momencie przeszkodzić... jak była mowa o tych pieczęciach to jak się zmieszali, och randka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń