piątek, 11 września 2015

Naruto na nowo 3. -5.

Naruto na nowo 3. -5.
Piękne popołudnie w Kraju Ognia. Wokół był las, w którym żyło mnóstwo zwierząt. Na jednej z polan była rodzina, która podróżowała do Konohy. Rodzinnej wioski dwójki podróżników oraz nowego domu ich dzieci. Czarnowłosa kobieta pilnowała dwie córki, które były jak jedna kropla wody, natomiast jej mąż, pomagał w treningu syna. Płeć żeńska była nad brzegiem rzeczki, a płeć męska trenowała obok. Czarnowłosy dziewięciolatek obecnie uczył się chodzenia po wodzie.
-Może starczy? – spytał Naruto, gdy po raz kolejny wyciągnął spod wody syna postawił go na brzegu.
-Nie, jeszcze mogę trenować – odparł chłopiec sapiąc.
-Krótka przerwa na jedzenie ci nie zaszkodzi, mamy jeszcze jakieś trzy godziny na trening.
Chłopiec pod srogim wzrokiem ojca musiał ustąpić, usiadł obok matki, która pilnowała córek. Naruto poszedł do obozu po coś do jedzenia. Gdy przyszedł miał koszyk piknikowy w rękach, a pod pachą koc. Blondyn z pomocą syna od razu rozłożył koc i ustawił wszystko do jedzenia. Po chwili zaczęli jeść. Dalej po południe minęło im na treningu i zabawach.
Wieczorem, Naruto rozpalił ognisko. Akane i Sayuri spały po kilku godzinach zabawy. Otulone w koce leżały w namiocie. Naruto siedział na pieńku, obok niego była Kira, a Minoru siedział na kolanach ojca i piekł pianki na patyku.
-Tato – zaczął chłopiec- Opowiedz jakąś historię.
Blondyn chwilę się zastanawiał, po czym zaczął opowiadać.
-Mój Miecz – zaczął przywołując Złoty Miecz. – Został wykonany ze specjalnego metalu, przez kowala za czasów Rikodu Senina. Podobno miał być oznaką wdzięczności za pokonanie Jubiego. Mędrzec jako, że miał już swoją broń, podarował ten miecz klanu Lisów, który dopiero powstawał, w wyrazie pojednania. I po tylu latach ten miecz jest w moich rękach, po ja go komuś przekaże. 
Kiedy skończył, Minoru spał na jego kolanach, wtulony w tors mężczyzny, a Kira była oparta o ramię blondyna.
-Idźcie spać, będę pilnował obozu – wstał z synem na rękach i zaniósł go do namiotu. –Dobranoc – powiedział całują żonę. Wyszedł i usiadł na pieńku i czekał, aż zrobi się ranek.
Rano wszystkich obudził krzyk Akane. Kiedy wszyscy się zerwali zobaczyli małego wężyka przy wejściu. Naruto dobiegł do namiotu i gdy zobaczył gada chwycił go za łeb i wyniósł w las. Kira uspokoiła dzieci, Minoru od razu zaczął się ubierać i wyszedł na dwór. Słońce dopiero wstawało, a oni już byli na nogach. Kira ubrała dziewczynki i także wyszła na dwór. Naruto w tym czasie odpieczętował jedzenie i przygotował śniadanie.
-Podróż zajmie na jeszcze dwa dni, jeśli się sprężymy dotrzemy albo jutro późnym wieczorem, albo rankiem trzeciego dnia. Ja schowam namiot, a wy jedzcie. 
-Pomogę ci tato – powiedział Minoru, który kończył kanapki.
Akane już zapomniała o porannej pobudce i śmiała się dokuczając siostrze, która odpłacała się jej tym samym. Po trzydziestu minutach ruszyli w drogę. Naruto przyszło nieść córki na rękach, Minoru szedł przed nimi, a Kira obok męża.
-W takich chwilach żałuje, ze nie opanowałem Hirashinu – powiedział, kiedy Sayuri zaczęła łapac ojca za nos, a Akane postanowiła się pobawić jego uszami, czarnowłosa się tylko uśmiechnęła.
-Przecież umiesz Sunshin.
-Sunshin nie nadaje się do tak dalekiej teleportacji.
-To twoja wina, więc nie narzekaj.
Dalsza podróż minęła im na dokuczaniu głowie rodziny, wspólnych rozmowach i kolejnych opowieściach Naruto. Noc była taka sama jak poprzednia, ale poranek wyglądał inaczej. Było pochmurnie, a w powietrzu wisiała burza. Osoby śpiące zostały w namiocie zostały obudzone przez krople deszczu, które dostawały się przez otwory dla powietrza. Kira wychyliła głowę, aby zobaczyć co się dzieję. Naruto siedział na pieńku, trzymając parasol.
-Na razie nie wychodźcie – powiedział Naruto, a czarnowłosa od razu się schowała.
-Cóż, na razie z podróży nici – powiedziała do dzieci. 
-Czemu? – spytał Minoru.
-Zaraz zacznie padać – na koniec jej słów rozległo się grzmienie. 
-Burza? – spytał chłopiec.
-Tak, spokojnie nic nam nie będzie.
Po kilkunastu minutach przez otwór namiotu wszedł Naruto. 
-Odpieczętuj ubrania i chodźcie musimy się schronić w jaskini.
Nic nie mówili tylko robili co im kazano. Po kilku minutach wszyscy mieli na sobie nieprzemakalne płaszcze i wyszli na dwór.
-Na północ jest jaskinia, jakieś pięć minut drogi stąd! – zaczął krzyczeć, aby wszyscy go usłyszeli w tej ulewie. 
Kira skinęła głową i z jedną córką na rękach zaczęła biec, a obok niej Minoru. Klon Naruto zaczęły szybko składać namiot, a on sam z drugą córką na rękach biegła za żoną. Tak jak mówił, po chwili byli w jaskini. Była nie wielka, ale w sam razy aby ich pomieścić. Gdy tylko klony dotarły, Naruto wysłał jednego, aby przyniósł trochę drewna.
-Po co drzewo jak będzie mokre? – spytał Minoru.
-Mam swoje sztuczki synku – odparł blondyn.
Gdy klon wrócił i rzucił drzewo na ziemię, Naruto wziął dwa kawałki, a jego ręce zaczęły się palić. Minoru najpierw się przestraszył, ale się uspokoił pod spokojnym wzrokiem matki. Gdy drzewo było suche, Naruto ułożył je w stos.
-W Sunie nigdy nie padało – powiedział czarnowłosy.
-W Kraju Wiatru jest inna pogoda, Kraj Ognia różni się prawie wszystkim. 
-Co będziemy robić przez ten czas? – spytał Minoru i spojrzał na siostry, które siedziały przy ogniu, na kolanach matki, były otulone kocem.
-Niestety Minoru musimy czekać – odparł Naruto siadając obok żony i machając do syna ręką, aby zrobił to samo., co po chwili uczynił. 
-Zaczynam tęsknić za Suną – powiedział chłopiec.
-Nie martw się, spodoba ci się tam.
-Ile jest jeszcze do Konohy? – spytała Kira.
-Tempem shinobi jakieś 7 godzin.
-Wezwij Kurame – powiedziała czarnowłosa. 
Naruto chwile posiedział i zdecydował się wezwać lisa. Rudzielec pojawił się w obłoku dymu. Spojrzał na Naruto, Kire, dzieciaki, a następnie na pogodę. O nic nie pytał tylko westchnął. Naruto podrapał się za tył głowy.
-Biorę miesiąc wolnego – powiedział Przywołaniec i wyszedł z jaskini, aby się powiększyć.
Po kilku minutach biegli tak samo jak po pustyni. Naruto biegł obok Kuramy, a na lisie jechała reszta. Minoru siedział na końcu, przednim siedziała Kira trzymając dziewczynki. Jeden silniejszy podmuch sprawił, że chłopiec się ześlizgnął z futra i zaczął lecieć w dół. Szybka reakcja blondyn uratowała chłopca od mocnego spotkania z ziemią.
-Trzymaj się – powiedział do chłopca i wziął go na plecy.
Po jakiejś godzinie zaczęło się przejaśniać, więc mogli trochę zwolnić. Zamiast biec, zaczęli iść. Narzucili sobie większe tempo niż mieli zamiar, wiec do Konohy zostało im 4 godziny drogi. Minoru smacznie sobie spał na plecach ojca, a sam Naruto i Kira cały czas chichotali, gdyż Akane i Sayuri wyrywały futro lisowi, który cały czas krzyczał z bólu.
-Skończcie już – powiedziała Kira.
Naruto widział, że z niechęcią, ale blondynki posłuchały matki. Dalsza podróż mijała spokojnie, ale po trzech godzinach znowu niebo zaszło ciemnymi chmurami i zaczęło padać. 
-Mam już dość tej pogody – powiedział Naruto.- Z chęcią bym się położył do łóżka i pospał z dwa dni. 
-Tobie tylko sen w głowie – powiedziała Kira, ale wiedziała, że jej mąż musi się przespać.
-To ja pilnowałem obozu przez całą podróż.
-Wiem, wiem. Nie długo dotrzemy.
Jak na zawołanie po dziesięciu minutach widzieli już wielkie mury wioski. Zmotywowani zwiększyli prędkość. Przez bramę przeszli bez problemu, gdyż strażnicy byli zajęci spaniem. Nawet nie zwracali kto tak śpi, tylko weszli do wioski i ruszyli do domu dziadków najmłodszych członków rodziny Namikaze. 
-----Kushina-----
Odeszłam od okna i usiadłam na kanapie. Cały czas patrzyłam czy pogoda się zmieni i czy Minato, gdzieś tam nie widać. Wyszedł jakąś godzinę temu do Hokage i jeszcze nie wrócił. Zaczęłam się rozglądać po salonie. Panowała idealna cisza. Odkąd zostaliśmy sami, w posiadłości zrobiło się cicho i ponuro. Nie mając nic do pracy, zaczęłam czytać jakąś książkę z kolekcji Minato. Byłą to książka napisana przez Jiraye, opowiadała ona o losach chłopaka, który ciągle miał jakieś przygody. Nagle zadzwonił dzwonek i ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Od razu zamknęłam książkę i położyłam ją na stoliku. Ruszyłam do drzwi zastanawiając się kto to może być. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam mężczyznę, który wyglądał prawie jak Minato. Dopiero, gdy zobaczyłam dzieci i kobietę zrozumiałam kto to jest.
-Naruto! Kira! Wchodźcie po co mokniecie – natychmiast ich zaprosiłam i zamknęłam za nimi drzwi. Gdy się rozbierali zobaczyłam, że są przemoknięci i przemarznięci. Poszłam do kominka w salonie, aby dołączyć drzewa do ognia. – Siadajcie zrobię wam coś gorącego do picia.
Gdy wróciłam Minoru siedział przy ogniu, a Akane i Sayuri spały na rękach rodziców, były owinięte w ciepłe i puszyste koce. Naruto i Kira siedzieli na kanapie.
-Parszywa pogoda – powiedział Naruto patrząc w okno.
-Cóż taki już klimat w Kraju Ognia – odparłam stawiając kubki z herbatą na stoliku. Usiadłam naprzeciwko nich na fotelu. – Co was tak w ogóle sprowadza do Konohy.
-Przeprowadzka – odparła Kira, a ja doznałam lekkiego szoku.
-Naprawdę?
-Tak Tsunade-sama nam to zaproponowała, gdy byliście w Sunie.
-To wspaniale! – mój głos stał się wyższy ze szczęścia i obudziła dziewczynki. Ich płacz po chwili rozgościł w całym domu.
-Cicho – mówili na zmianę Naruto i Kira, próbując je uspokoić. Po kilku minutach im to się udało, gdyż włożyli im do budzi smoczki.
-Mamo – powiedział cicho Minoru podchodząc do nas. – Zimno mi.
Wzięłam od Kiry Sayuri, a ona sama przyłożyła rękę do czoła syna. 
-Masz gorączkę. – powiedziała po chwili. – I to dość wysoką.
-W kuchni w szafce w rogu, u góry powinny być leki – powiedziałam, a Kira po chwili zniknęła za drzwiami kuchni. 
Po kilku minutach wróciła z gorącym naparem w szklance, usiadła obok syna i podała mu napój.
-Wypij i położysz się do łóżka – powiedziałam. - Zresztą wam wszystkim przyda się drzemka – na potwierdzenie Naruto zaczął ziewać.
-Przydała by się, od kilku dni nie spałem – powiedział mój syn, a ja posłałam mu zdziwione spojrzenie. – Przez całą podróż pilnowałem obozu – wyjaśnił.
-Idźcie do naszej sypialni się przespać, a Minoru położę w twoim pokoju – powiedziałam patrząc w oczy takie same jakie ma Minato. 
Po kilkunastu minutach w domu znowu panował spokój, ale mój nastrój był odwrócony o 360 stopni. Wróciłam do czytania, a na mojej twarzy cały czas gościł uśmiech. Gdy przeczytałam kilka stron usłyszałam otwieranie drzwi i ich zamykanie. Po sekundzie w salonie pojawił się Minato. Jego twarz wyrażała zmęcznie.
-Jestem już na to za stary – powiedział i usiadł na fotelu.
-Na co? – spytałam zaciekawiona.
-Na politykę, Tsunade mnie wezwała, aby pomóc jej w rozmowach z delegacją z Kumo.
-W sprawie sojuszu?
-Tak, ale chyba go odrzucimy, dają zbyt durze warunki. Nie mam już na to sił.
-Nie chcę nic mówić, ale Tsunade jest od ciebie starsza – zaśmiałam się z Minato.
-Ona się odmładza – odparł po chwili. 
-Nawet starzy ludzie są potrzebni.
-Ciekawe do czego, chyba do pilnowania wnuków.
-Nawet takie zadanie jest ważne. W końcu dziadkowie do czegoś są.
-Chyba się prześpię – powiedział Minato, wstawajac.
-Cóż, chyba na kanapie.
-Czemu?
-Albo w tym zagraconym pokoju.
-Ktoś przyjechał?
-Tak – zaczęłam chichotać z niecierpliwości Minato. –
-Kto śpi w naszył łóżku?
-Naruto z Kirą, w pokoju Naruto si Minoru, a dziewczynki w pokoju Sayi – jego twarz zmieniła się zamiast zmęczenie, wyrażała niedowierzanie. 
-Kiedy?
-Nie dawno. Byłeś u Hokage.
-To wspaniale, ale po co przyjechali?
-Przeprowadzają się.
-To się dopiero zacznie dziać w wiosce.
Potem rozmowa zeszła na luźne tematy, o tym, ze Tsunade chce dać Minato kolejną drużynę, Piąta myśli o wyborze Szóstego, Konoha po raz kolejny będzie gospodarzem Egzaminu na Chunina i tak dalej. Po jakiś trzech godzinach zaczęło się przejaśniać, a po całym domu rozszedł się dziecięcy płacz. Nim weszłam na górę, drzwi naszej sypialni się zamknęły, a Kira weszła już do sąsiedniego pokoju. Razem z Minato poszliśmy do niej. Gdy weszliśmy przewijała jedną z córek.
-Cześć Kira – powiedział Minato.
-Ohayo – odparła.
-Pomóc ci? – spytałam, gdyż Minato raczej by tego nie zaproponował, skinęła tylko głową, a mi to wystarczyło. 
-Naruto śpi? – spytał Minato.
-Tak, nie spał od kilku dni, cały czas pilnował obozu albo podróżowaliśmy. 
-Proszę, gotowe – powiedziałam, do Sayuri. 
Moja wnuczka, od razu zaczęła się śmiać i bawić z siostrą. Kira wyjęła z plecaka, który leżał obok kilka zabawek i dała je bliźniaczkom. Były to głównie grzechotki, więc od razu zagłuszyły naszą rozmowę, równocześnie się przy tym śmiejąc.
-Jak to jest, że one się tak szybko rozwijają – powiedział Minato, patrząc na małe pociechy.
-Nasze jedyne wytłumaczenie, to jest charka z Senjutsu Naruto, Choć i to nie jest pewne.
-Jak to? – spytała zdziwiona. 
-Jego chakra i chakra Lisów, są ze sobą zmieszane, w dodatku ten jego ogień. To nasze jedyne wytłumaczenie.
-Trzeba to zbadać.
-Ale to już nie dzisiaj, musimy jeszcze załatwić jakiś dom i papiery u Hokage.
-Jeśli chcecie możecie u nas mieszkać, dom jest duży, a stoi prawie pusty.

1 komentarz:

  1. Hej,
    Naruto z rodzinką już zawitał w Konoha, Kushina jest taka szczęśliwa, oj będzie się działo i Kurama biedny... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń