Naruto na nowo 3. -16.
W Konosze właśnie skończyły się przygotowania. Ślub miał się odbyć dla dwóch wiosek, który były najsilniejsze. Z Kumo przybył Raikage, część shinobi oraz rodzina mężczyzny, dzięki któremu miał zostać zawarty sojusz. W przydzielonym im hotelu zakończyły się przygotowania.
Podobnie było w drugim domu. Kira była już gotowa, na coś o czym sobie nigdy nie pomyślała. Zawsze chciała być przy Naruto, ale teraz, nie dość, że jej mąż jest uznany za zmarłego to otrzymała groźbę zabicia jej dzieci. Do jej pokoju weszła Kushina. Chciała dodać otuchy czarnowłosej, nawet przed jej ślubem z Naruto byli jak rodzina. Na twarzy czerwonowłosej był uśmiech, ale tylko najbliżsi by rozpoznali, że jest wymuszony. Była ubrana w piękną suknie, podobnie zresztą jak Kira.
Odbyła się między nimi krótka rozmowa, po czym Uzumaki wyszła, zostawiając czarnowłosą samą ze swoimi myślami. Kushina spotkała swojego męża w salonie. Był ubrany w garnitur, ale na jego twarzy nie było żadnego uśmiechu. Siedział zamyślony na kanapie.
-Co się stało? – spytała kobieta.
-Nie nic – Minato wyrwany z zamyślenia, uśmiechnął się do żony.
-Powiedz, przecież nic ci nie zrobię.
-Nie ważne.
-To ma związek z tym ślubem – spytała podkreślając ostatnie słowo.
-Tak i nie.
-Powiesz mi wreszcie? – spytała podniesiony głosem.
-Chodzi o to, że żadnego ślubu nie będzie.
-O co chodzi?
-Kilka miesięcy Idate coś mi uświadomił.
-Co takiego?
-Że boimy się Danzo tylko dlatego, że włada nad wszystkimi żywiołami.
-I co z tym?
-Jedno słowo. Bunt – dopowiedział cicho, na co oczy czerwonowłosej się rozszerzyły.
-Kiedy?
-Podczas ślubu, gdy Danzo nie będzie się niczego spodziewał. Nikomu nic nie mów. Chodź musimy już – dodał już normalnym głosem.
Po trzydziestu minutach ceremonia się rozpoczęła.
Naruto w tym czasie dopiero opuszczał świątynie. Jego przygotowania zajęły mu dłużej niż, by się spodziewał. Przeklinał się za to, że się nie pospieszył. Zamknął na chwilę oczy i spróbował się połączyć z klonem. Po dwóch próbach się udało, jednak bieganie z zamkniętymi oczami po drzewach nie jest łatwe.
-Kuso! – warknął cicho na siebie.
Właśnie była połowa ceremonii, czy część, w której kapłan się pyta czy chcą za siebie wyjść. Złożył jedną pieczęć i zaczął skupiać duże ilości chakry. Gdy już miał się zamienić z klonem, przypomniał sobie, że musi zmienić wygląd. Wypuścił skupioną chakrę i szybko zrobił Henge, po czym w sekundę zamienił się z klonem.
Gdy tylko wszystko się udało, zaczął się nerwowo rozglądać. Zobaczył, że siedzi obok Minato, który chyba zauważył, że nerwowo się rozglądał.
-Coś się stało? – spytał cicho obok siedzący blondyn.
-Ni…nie – odparł Idate. Jeśli go pamięć nie myli za chwilę powinna się zjawić pewna osoba.
-Czy ktoś ma coś wbrew tego, aby tych dwoje zawarło związek małżeński? – spytał głośno kapłan.
Idate już chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu wtargnięcie pewnej osoby przez dach. Cześć sufitu spadło na podłogę, wzniecając kurz. Od razu Anbu okrążyło tą osobę, gdy kurz został rozwiany, wszyscy ujrzeli Tsunade. Miała na sobie ubranie shinobi, które nosiła podczas wojny, gdy była w drużynie z Jirayą i Orochimaru.
-Tsunade co to ma znaczyć?! –warknął Danzo.
-To, że ja się nie zgadzam na to i chyba nie tylko ja.
-Nikt tu nie mi nic do powiedzenia. Brać ją! – krzyknął do swoich piesków, ale nim się ruszyli leżeli nieprzytomni na ziemi.
Przed Tsuande stał Idate z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Co to ma znaczyć!?
-To, ze popieram ją – odparł brązowowłosy.
-Już mówiłem, nie macie nic tu do dodania. Kończ ceremonię.
-NIE! – krzyknął Idate. – Czemu chcesz to tak szybko skończyć? Może dlatego, ze się boisz?
-Niby czego? Jestem najpotężniejszą osobą na świecie.
-Tego, że twoje pieski nie znalazły ciała Naruto Namikaze, a ty wcisnąłeś wszystkim kit. Tego, że ludzie mogą się zbuntować, masz władze nad żywiołami, ale co z Genjutsu, Taijutsu i technikami bez natury? – wszyscy widocznie się poruszyli na słowo o synu Yondaime.
-O co tu chodzi?! – wybuchła Kushina. – Minato, tak miał wyglądać, ten wasz bunt?
-Nie – odparł blondyn.
-Jesteś słabym śmieciem – powiedział Idate do Danzo z pogardą w głosie.
Danzo nie wytrzymał, w kierunku Idate pomknął ognisty bicz. Ognisty strumień owinął się wokół Naruto.
-Zginiesz śmieciu, myślałem, że jesteś mądrzejszy – warknął Shimura. – Kończ to! – krzyknął do kapłana.
-Nie – wtrąciła Kira.
-Co?! Jeśli tego nie zrobisz już nigdy nie zobaczysz swoich smarków.
-Zobaczy i to nie długo – wtrącił Naruto.
-Ty nie masz tu nic do gadania.
-Mi się wydaje, że mam. Wiesz co, groźby wobec mojej rodziny traktuje bardzo poważnie – powiedział szokują wszystkich.
Strumień ognia zerwał się z ręki Danzo, a ogień uformował się w kulę wokół prawej dłoni Idate. Brązowowłosego spowił siwy dym, a gdy wiatr go rozwiał, wszyscy zobaczyli blondyna o niebieskich oczach i lisich wąsach.
-Na…Naruto – powiedzieli wszyscy oprócz Danzo.
-Więc tak – powiedział Danzo.
Kira od razu pobiegła do blondyna i się w niego wtuliła.
-Raikage – powiedział, Naruto podnosząc głowę. – Lepiej opuścicie wioskę.
-Chyba śnisz, a co z sojuszem, ona wyjdzie za mojego człowieka, czy tego chcesz czy nie.
-Opuść wioskę jeśli ci życie miłe – powiedział grobowym głosem.
-Namikaze nic nie zrobisz, chyba zależy ci na życiu twoich smarkaczy – powiedział Danzo i złożył pieczęć.
-Minato biegnij po dzieci – powiedziała Kushina.
-Nigdzie się nie ruszaj! – krzyknął Shimura wskazując palcem Yondaime.
Nagle obok Danzo pojawił się w obłoku dymu członek Anbu. Był cały we krwi i trzymał się za lewą rękę, która była przyciśnięta do brzucha. Maską miała liczne pęknięcia.
-Danzo-sama – wysapał. – Oddział pilnujący wnuków Yondaime nie istnieje.
-Co?!
-Tam był, był lis. On…on mówił i zabił każdego – wysapał w dodatku ze strachem w głosie.
-Jaki lis?! – warknął Danzo. Anbu w odpowiedzi zaczęło wskazywać palcem zdrowej ręki na dziurę w dachu.
W ciągu sekundy przez dziurę zeskoczył rudy lis z trójką dzieci na grzbiecie.
-Akane i Sayuri jeszcze raz mi wyrwiecie futro, a pożałujecie – warknął Kurama na dobrze bawiące się dziewczynki.
-Mamo co tu się dzieję? Tata? – spytał widząc ojca, Naruto spojrzał na niego i się uśmiechnął.
-Idź z nimi – powiedział Naruto do żony.
-Błagam skończ to szybko i wróć cały.
-Nie bój się.
Kira pobiegła za Kuramą, podobnie po chwili wybiegła cała rodzina Naruto. Kushna szybko przytuliła syna, po czym pobiegła z resztą swoich i Minato dzieci. Minato, który wychodził ostatni stanął w drzwiach, odwrócił się do syna i posłał mu uśmiech, który został odwzajemniony.
-Więc jak Raikage, opuszczasz wioskę?
Przywódca Chmury spojrzał w oczy Naruto, potem przeniósł wzrok na swoich ludzi po czym skinął głową. W środku został tylko Naruto, Danzo i Tsunade. Kobieta po chwili podeszła do blondyna i przyłożyła usta do jego ucha.
-Jeśli znowu oś odwalisz, tak ci porachuje kości, że popamiętasz.
Naruto tylko się uśmiechnął na słowa wnuczki Pierwszego Hokage.
-Tym razem dopilnuję twojej śmierci – powiedział dotąd milczący Danzo.
-Tym razem będzie inaczej – powiedział i ruszył do ataku.
W ciągu sekundy był przed Shimurą i zaserwował mu silny cios w brzuch, który wybił go w powietrze. Danzo zrobił dziurę w ścianie przebijając się na zewnątrz. Naruto wyskoczył za nim i stanął na dachu, zaczął się rozglądać, ale nigdzie nie widział swojego przeciwnika. Wtedy poczuł jak wokół niego zaciska się jakaś obręcz. Gdy spojrzał w dół zobaczył, jak wokół niego zaciska się wodna obręcz, krępując jego ruchy.
W mgnieniu oka, obręcz została spowita przez ogień, sprawiając, że woda wyparowała.
-Skąd masz tę moc? – przed nim pojawił się Shimura, który lewitował w powietrzu.
-Nie twój interes – odparł i doskoczył do niego.
Gdy pięść blondyna miała sięgnąć twarzy Shimury, on rozpłynął się w powietrzu. Pojawił się za blondynem i uderzył go w plecy używając po krytej skałą pięści. Naruto poleciał w dół, wbijając się w jakiś sklep.
Naruto szybko wyszedł z dziury i w płomieniach pojawił się jego miecz. Wyciągnął go z pochwy, ostrze było czarno złote, lśniło w świetle słońca. Danzo widząc co robi blondyn wyjął kunaia. Naruto włączył swojego Rinnegana widząc jak w oczach Danzo pojawia się Sharingan. Na twarzy blondyn pojawił się grymas złości. Blondyn zniknął sprzed oczu Danzo. Pojawił się za jego plecami i chciał go przebić mieczem, ale Danzo w ostatniej chwili zmienił się w wodę, dzięki czemu Naruto przeszedł przez niego, nie robiąc mu żądnej krzywdy.
Naruto szybko się odwrócił w powietrzu w jego stronę i posłał w niego ognisty sierp. Naruto zauważył, że jego techniki są dużo mocniejsze. Danzo przyjął ten atak na siebie, myśląc, ze ogień mu nic nie zrobi. Jednak, gdy ogień zgasł, miał liczne poparzenia na skórze. Na jego twarzy był czysty szok. Gdy Shimura dochodził do siebie Naruto doskoczył do niego i mocnym kopnięciem posłał go w stronę głów kage.
Gdy Danzo się otrząsnął stanął na swojej głowie, a Danzo na głowie swojego ojca.
-Katon: Ognisty Ryk Lisa!
-Suiton: Wodna Ściana!
Woda z techniki Danzo wyparowała pod wpływem gorąca jutsu Naruto, więc Danzo znowu został poparzony. Shimura ledwo stał na swojej skalnej głowie, Naruto tym czasem stał pewnie, był gotowy do ataku.
-Ja…ja nie mogę przegrać z takim chłystkiem – głos Danzo przypominał bardziej warczenie.
Nagle spod stóp Naruto, wyłoniła się wielka kamienna dłoń, która go ścisnęła, po czym zamieniła się w magmę.
-Spłoniesz, nic z ciebie nie zostanie!
-Twoja moc cię zaślepia.
Naruto jakby od niechcenia skoncentrował całą lawę w małą kulkę, którą trzymał na dłoni. Na twarzy Hokage było niedowierzanie. Naruto zamachnął się i rzucił tą kulą w Danzo, gdy doleciała wybuchła obrzucając całą głowę lawą.
Blondyn stracił z oczu Danzo i w ostatniej chwili uskoczył przed trzema sierpami stworzonymi z powietrza. Nim zdążył wylądować, Shimura rzucił w niego błyskawicą, jakby to był oszczep, nim jednak trafiła blondyna, niebieskooki obił się jedną ręką i wylądował kilka metrów obok. Złożył szybko kilka pieczęci i posłał w Szóstego wielką, złotą ognistą kulę.
Shimura odpowiedział wodnym smokiem, ale gdy jego jutsu nie wygrała stworzył przed sobą kamienną ścianę, która zatrzymała atak, ale pozwoliła Uzumakiego niezauważalnie zmienić pozycję. Za pomocą Rinnegana doskonale widział, jak Danzo się rozgląda. Gdy znalazł się za jego plecami, użył mocy oczu Rikodu i zaczął go przyciągać, tworząc jednocześnie w jednej ręce Rasengana.
-Co się dzieje?! – krzyknął Danzo, gdy leciał do blondyna.
-Bansho Tennin! Rasengan!
Danzo nie został bierny i gdy tylko Rasengan dotknął jego ciała, poruszył ziemię, aby Naruto stracił równowagę. Gdy tak się stało, posłał go za pomocą Podmuchu z powrotem na głowy Kage. Zatrzymał się tuż przy krawędzi.
Wszyscy mogli zobaczyć, jak leży kilka centymetrów od krawędzi. Gdy Danzo podszedł do niego, tuż za nim spod ziemi wyskoczył klon blondyna z gotowym Rasenganem. Klon cisnął nim prosto w plecy Danzo. Jego zaskoczenie nie sięgnęło zenitu, gdyż prawdziwy Naruto w ciągu sekundy pojawił się tuż za nim i doprawił ból pleców, mocnym kopniakiem, płonącą nogą.
Naruto posłał Danzo prosto pod bramę. Naruto zeskoczył z góry zaczął skakać po dachach w kierunku bramy, z tak dużą prędkością, że zostawała za nim smuga.
-„Dziwne, że nie mam ogona, gdy używam chakry lisów” – pomyślał, gdy wylądował po raz kolejny na jakimś dachu.
Gdy dotarł pod bramę, stanął na równo z budką, był odwrócony w kierunku centrum wioski. O dziwo Danzo nigdzie tu nie było, ale zamiast niego było tu coraz więcej ludzi. Wszyscy patrzyli się blondyna, który podobne zginął jakiś czas temu.
W pewnym momencie Naruto zrobił krok w tył, a tam gdzie stał powstało wgniecenie od kopnięcia Danzo. Blondyn zrobił obrót i kopnął Shimure prosto w brzuch. Danzo przebił ścianę jakiegoś budynku, który po chwili się zawalił.
-Hokage-sama! – krzyczeli widzowie. Mieszkańcy już chcieli się rzucić na Naruto, ale spod gruzów wyłonił się ich Kage.
Gdy tylko stanął przed gruzami, złączył ręce, a wokół niego zaczęły pojawiać się wszystkie żywioły. W postaci kul, zaczęły kręcić się wokół niego, aby po chwili złączyć się w jedną kulę, tuż przed dłońmi Danzo.
-Koniec! – krzyknął ktoś od bramy.
Gdy Naruto tam spojrzał ujrzał Lorda Feudalnego wraz ze swoją obstawą.
-Danzo! Doszły mnie słuchy, że zamiast był godnym Hokage, działasz jako dyktator, dlatego od dziś nie jesteś Kage Konohy. Pójdziesz razem z moją strażą.
-Nigdy! Zginiecie!
-Chyba ty! – odkrzyknął blondyn, Daimyo od razu został otoczony przez swoich ludzi, którzy stworzyli jakąś barierę.
W Uzumakiego wystrzelił biały promień, który niszczył wszystko po drodze, Naruto zrobił unik, tak, że promień, przeleciał jakieś dwadzieścia centymetrów od niego. Jego ręka zaczęła świecić się na złoty kolor. Dobiegł do Danzo i uderzył go w twarz posyłając go w górę Kage. Uderzył w swoją twarz niszcząc ją.
Naruto starł z czoła pot i upadł na kolana. Z widzów, wybiegła Kira, już w zwykłym stroju. Gdy blondyn zemdlał, dobiegła do niego i położyła jego głowę na swoich kolanach. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Po chwili do niej podbiegła cała reszta rodziny.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Minato zorganizował bunt, walka wspaniala, Danzo nie żyje i sam Lord Feudalny się pojawił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia