Naruto na nowo 3. -1.
Konoha. Jedna z największych i najsilniejszych wiosek. Jedną z atrakcji wioski były głowy wszystkich Kage wykute w skale, które były widoczne nawet spod bramy. Dzień dopiero się zaczynał, a ludzie zaczęli wstawać i brać się za swoje codzienne obowiązki. Mieszkańcy, którzy tu mieszkali byli mili, pomocni, szczęśliwi, a przede wszystkim dumni, że żyją właśnie w tej wiosce. Chodź byli tacy, którzy stracili swoje szczęście, a w ich domach zagościł smutek, wszystko związane było tylko z dwoma osobami. Wszystko zaczęło się jakieś 10 lat temu. Wtedy właśnie Kira Uchiha została wygnana z wioski przez Radę, a Naruto Namikaze, zabijając Starszyznę, wyruszył za swoją miłością. Od tamtej pory, na twarzach ludzi, którzy ich znali zagościł smutek.
Naruto Namikaze, syn Czwartego Kage, bohater wioski, za popełnienie strasznej zbrodni jednak nie został określony jako zbrodniarza, a tym bardziej nie dodano go do Księgi Bingo.
Piąta Hokage, przez cały czas szukała tej dwójki, ale poszukiwania nie dawały żadnego efektu. Właśnie w tej chwili słuchała raportu drużyny Anbu specjalizującej się w poszukiwaniach.
-Dobrze, macie wolne – przerwała im i ich wygnała z gabinetu machnięciem ręki.
Kobieta odwróciła się na fotelu i spojrzała jak wioska budzi się do życia. Ludzie zapełniają sklepy i ulice. Po kilku minutach odwróciła się z powrotem i spojrzała na leżący zwój na biurku. Gdy rozmyślała, na temat zawartości zwoju, rozległo się pukanie.
Do pomieszczenia wszedł blond włosy mężczyzna. Małe zmarszczki na twarzy wskazywały na dojrzały wiek, oczy koloru nieba były przepełnione smutkiem. Na sobie miał biały płaszcz z płomieniami u dołu, pod nim miał standardowy strój jonina.
-Witaj Hokage-sama – powiedział lekko się kłaniając.
-Cześć Minato – odparła kobieta.
-Po co mnie wezwałaś?
-Chciałabym, abyś udał się do Suny – mężczyzna spojrzał na nią lekko zaciekawiony. – Nie długo kończy się nasz sojusz i Kazekage chce omówić zasady następnego. Dlatego udasz się tam jako ambasador.
-Ktoś idzie ze mną?
-Weź kogo chcesz?
-Wezmę Kushine, pomorze jej taka wycieczka.
-Nadal się obwinia?
-Niestety tak. Ciągle uważa, że mogła inaczej postępować, to może by do tego nie doszło. Wygnanie Kiry i ucieczka Naruto to dla niej za dużo. Może urlop, dobrze nam zrobi.
-Rozumiem.
-To my może wyruszymy od razu, wrócimy za jakieś półtora tygodnia – powiedział i podszedł do drzwi.
-A Minato! – krzyknęła kobieta, aby zwrócić jeszcze jego uwagę. – Ktoś będzie czekał na was na granicy.
Blondyn skinął tylko głową i opuścił budynek.
Po dwóch godzinach biegł już razem z żoną, przez las. Między nimi panowała cisza. Nie spieszyli się, ale gdyby wiedzieli co ich tam czeka, chcieli by, pokonać tę drogę w ciągu godziny, albo jeszcze krócej.
Dwa dni później wybiegli z lasu i dotarli do granicy. Tak jak mówiła Tsunade w cieniu wielkiego głazu siedział shinobi Suny. Miał na sobie standardowy pustynny strój, zakrywający całe ciało. Na głowie miał kaptur i maskę więc było widać tylko jego błękitne oczy.
-Delegacja z Konohy? – spytał wstając.
-Tak, jestem Minato Namikaze, a to moja żona Kushina.
Oczy przewodnika chwilowo się rozszerzyły w szoku, co zauważyła tylko czerwonowłosa.
-Miło mi, jestem Kazuto – powiedział dość nerwowo.
-Możemy iść? – spytał Minato.
-Tak, proszę.
Kazuto szedł pierwszy, tuż za nim szła delegacja z Konohy. Kushina cały czas wpatrywała się w plecy ninjy z Wioski Piasku.
-Jeśli pozwolicie teleportuję nas bliżej wioski – powiedział Kazuto, a Minato i Kushina skinęli mu głowami.
Mieszkaniec Suny złapał ich za ramię i bez wykonywania żadnych pieczęci zniknęli w płomieniach. Pojawili się jakieś trzy kilometry od wioski. Mury były widoczne, w całej okazałości.
-„Dawno nie widziałam takiego jutsu” – pomyślała czerwonowłosa.
Kazuto znowu zaczął ich prowadzić. Gdy przeszli dwa kilometry usłyszeli odgłosy walki, lub treningu. Minato spojrzał w stronę, z której było słychać krzyki. Zobaczył dziecko, które ćwiczyło walkę drewnianym mieczem.
-Minoru! – krzyknął nagle Kazuto, co lekko zaskoczyło Kushinę.
Gdy chłopiec spojrzał w ich stronę, przestał ćwiczyć i natychmiast podbiegł do niech, po czym wtulił się w mężczyznę. Kazuto położył dłoń na jego głowie i poczochrał jego włosy. Minato i Kushina mogli teraz mu się przejrzeć. Chłopiec mógł mieć jakieś 9 lat. Średniej długości czarne włosy, które stały we wszystkie strony. Oczy były w ciemno niebieskie, prawie, że granatowe. Miał na sobie luźny dres, a na plecach przerzuconą drewnianą katanę, służącą do treningu.
-Mama wie, że tu jesteś – chłopiec zrobił smutną minę i spuścił wzrok na dół. – Synku, wiesz, ze Oka-san się martwi o ciebie – Kazuto klęknął tak, aby spojrzeć chłopcu w oczy. – Po za tym było by lepiej, gdy teraz się nie denerwowała.
-Wiem, tato – powiedział cichym głosem.
-Chodź, zaprowadzę delegację z Konohy i pójdziemy do szpitala.
-A potrenujesz później ze mną? – spytał z nadzieja w głosie. W jego oczach od razu pojawiły się ogniki szczęścia.
-Tak, tak.
Mężczyzna wstał, poklepał chłopca po głowie i wziął go na barana. W pewnym momencie usłyszeli krzyk. Od strony bramy biegł rudowłosy chłopiec. Mógł mieć jakieś dziesięć lat.
-Co jest Kimimaro? – spytał Kazuto.
-Tata, chce abyś szybko zaprowadził do niego państwo z Konohy.
-Już idziemy-odparł przewodnik Minato i Kushiny.
-Jesteś synem Kazekage? – spytał zaciekawiony Minato.
-Tak – odparł z dumą w głosie i wypinając pierś do przodu.
-Pewnie fajnie jest być synem najsilniejszego człowieka w wiosce? – spytała Kushina.
-Tata, nie jest najsilniejszy. Nawet w drużynie z ciocią Temari i wujkiem Kankuro przegrali z Nar…
-Już, starczy tego – przerwał Kazuto. – Nie masz czasami zaraz treningu?
Syn Gary, uśmiechnął się do wszystkich i pobiegła na miejsce spotkania swojego Teamu. Po chwili ruszyli dalej. Resztę drogi przebyli w ciszy. Po paru minutach dotarli do gabinetu. Kazuto zdjął syna z pleców i zapukał i wpuścił delegację, wszedł za raz za nimi, razem z Minoru.
-Witaj Kazekage-sama – powiedzieli jednocześnie Minato i Kushina.
-Dzień dobry – odparł Gara, wstając i podchodząc do nich.
-My już pójdziemy – powiedział ich przewodnik.
-Poczekaj przed drzwiami – rozkazał Gara, a Kazuto skinął głową. Gdy wyszli Kazekage zaprosił MInato i Kushinę, aby usiedli. – Rozmowy zaczniemy może od jutra? – spytał, a Minato skinął głową. –Jeśli chodzi o lokum, wasz przewodnik was przenocuję.
-Kazekage-sama, mogą o coś spytać – odezwała się Kushina, a kage skinął głową. – Gdy szliśmy spotkaliśmy Pana syna, powiedział, że…
-Że nie jestem najsilniejsza osobą w wiosce? – dokończył rudowłosy. – Cóż nie ukrywam tak jest. Jeśli chodzi o to kim on jest, proszę spytać osobę, u której będziecie nocować.
-W takim razie my może pójdziemy odpocząć – zaproponował blondyn.
-Wyślę kogoś, aby was przyprowadził coś około południa.
Minato i Kushina wyszli z gabinetu i zobaczyli swojego przewodnika z synem.
-Proszę za mną. Moje mieszkanie jest nie daleko.
Minoru prowadził wszystkich do domu, zaraz za nim szedł jego ojciec i reszta. Wszyscy lekko się kłaniali przed Kazuto, co lekko dziwiło shinobi Konohy. W końcu doszli do mieszkania, choć mieszkanie było słabym określeniem. Była to raczej willa, miała dwa pietra.
Do drzwi prowadziła brukowana ścieżka, z lewej strony ścieżki była altanka, a z prawej były Piaskowe posągi. Gdy weszli do środka, zobaczyli hol, który prowadził do dużego salonu, w którym była sofa, stolik kilka szaf, schody na górę i kilka drzwi. Jedne prowadziły to kuchni, która niczym się nie wyróżniała, następne do łazienki i garderoby. Na górze były sypialnie. Jedna Kazuto, druga Minoru, trzeci pokój był przystosowany do noworodków, czwarty był dla Minato i Kushiny, ostatnie drzwi były do łazienki.
-Proszę usiądźcie – powiedział Kazuto. – Zaraz przyniosę coś do picia.
Minato od razu usiadł na sofie,a Minoru na fotelu naprzeciwko sofy. Kushina zaczęła się rozglądać, w pewnym sensie uznała, że ten dom jest ciut podobny do ich mieszkania.
-Przepraszam – powiedziała Kushina.
-Tak? – dobiegł ich głos z kuchni.
-Kto jest tą najsilniejszą osobą w wiosce?
-„Chyba czas się ukazać i skończyć z tym ukrywaniem „ – pomyślał. Zdjął kaptur i zabrał ze sobą tace z sokiem i szklankami. – Ja – powiedział wychodząc z kuchni.
Blond włosy spiczaste we wszystkie strony. Niebieskie oczy, i lisie blizny na polikach. Dojrzałe rysy twarzy i ten uśmiech, który pamiętali wszyscy w Konosze.
-Na…Naruto – powiedziała Kushina.
Naruto położył tackę na stoliku i nim zdążył się wyprostować został przytulony przez matkę. W oczach kobiety były łzy, nawet Minato wstał, aby przytulić syna, w jego oczach również były łzy.
-Czemu nie dawaliście żadnego znaku życia?
-Cóż, nie wiedziałem, czy będę ścigany za zabicie rady, a po za tym mam nieźle na pieńku z Raikage.
Minoru cały czas siedział na fotelu i patrzył się na całe zajście.
-Minoru chodź, przywitaj się z dziadkami – powiedział Naruto, a Minato i Kushina dopiero teraz spojrzeli na dziecko, wnuka, którego zobaczyli pierwszy raz.
Czerwonowłosa podeszła do chłopca i go przytuliła.
-Naruto – powiedział ojciec uciekiniera z Konohy. – Gdzie jest Kira?
Odpowiedź Naruto została przerwana, przez nagłe wpadniecie kogoś przez drzwi. Był to jakiś shinobi Suny, szybko oddychał i opierał się rękami o kolana.
-Naruto-san zaczęło się – powiedział i pobiegł gdzieś.
-Co się zaczęło? – spytał Minato.
-Minoru zajmiesz się gośćmi? – spytał szybko Naruto, chłopiec tylko skinął głową. – Później wam to wyjaśnię – powiedział i wybiegł z domu, zostawiając zdziwionych rodziców samych z ich wnukiem.
-Minoru – powiedziała Kushina.
-Tak, proszę pani?
-Proszę mów mi babciu – powiedziała lekko śmiejąc się.
-Dobrze, babciu.
-Powiesz co się stało.
-Oka-san zaczęła rodzić. Nie długo będę miał siostrzyczki.
-Siostrzyczki?
-Tak, tata mówił, że będą bliźniaczki – odparł pijąc sok z kostkami lodu. Dziadkowie chłopca doznali szoku, słysząc te słowa.
-A jak nazywa się twoja mama.
-Kira Namikaze.
-Potrafisz nas do niej zaprowadzić? – chłopiec tylko pokiwał głową.
Naruto wpadł do Sali Kiry, jak szalony. Obok łóżka był lekarz i dwie pielęgniarki. Mężczyzna usiadł obok żony i ścisnął jej dłoń. Jej czarne włosy, były roztrzepane na całą poduszkę. Jej krzyki co chwile rozchodziły się po Sali.
W końcu po jakiejś godzinie, Naruto trzymał w rękach dwie córeczki, które były jak kropla wody. Kira leżała na łóżku, była całkowicie wyczerpana. Naruto przez okienko drzwi zobaczył twarz ojca. Westchnął, w końcu musiał powiedzieć Kirze prawdę. Usiadł na krzesełku, obok łóżka. Kobieta spojrzała na niego i odebrała dzieci.
-Kochanie, jak je nazwiemy? – spytał blondyn.
-Może Akane i Sayuri.
-Pięknie – skomentował mężczyzna. – Muszę ci coś powiedzieć – powiedział po kilku minutach siedzenie w ciszy i gdy dziewczynki zostały nakarmione.
-Co takiego?
-Chyba musimy skończyć z ukrywaniem się.
-Czemu?
-Cóż, znaleźli nas, a raczej mnie. Miałem przyprowadzić delegację z Konohy i Gara chciał, aby zamieszkali na razie u nas. Po prostu ujawniłem się.
-Kim jest ta delegacja?
-Moi rodzice którzy stoją za drzwiami razem z Minoru.
-Czemu nie weszli?
-Nie jesteś zła.
-Nie, po za tym też mam dość tego ukrywania się.
Naruto podszedł do drzwi i je otworzył. Minoru od razu wbiegł przez szczelinę i usiadł obok matki. Z zaciekawieniem patrzył się na dwa małe zawiniątka.
-To jest Akane, a to Sayuri – powiedziała Kira, z uśmiechem na twarzy. –Witaj, sensei, Ksuhina-san – powiedziała do Minato i jego żony, stojących w drzwiach.
-Proszę nie tytułuj mnie już sensei – powiedział blondyn.
Po sekundzie Naruto trzymał syna na kolanach, a Minato i Kushina usiedli na krzesłach po drugiej strony łóżka. Czerwonowłosa za pozwoleniem wzięła na ręce jedną wnuczkę, a Minato drugą. Gdy tylko otworzyły na chwilę oczy, wszyscy zobaczyli kolor ciemny niebieski, prawie, że granatowy, włosy miały ciemny blond. Od razu zaczęły płakać. Kushina była wprawiona, więc szybko uspokoiła wnuczkę, gorzej miał Minato, któremu w ogóle to nie szło. Dopiero, gdy Naruto odebrał córkę, dziewczynka się uspokoiła.
-Może zostaniemy dłużej – powiedziała Kushina.
Następnego dnia Kira mogła opuścić szpital, dziewczynki były zdrowe i silne, więc również mogły wyjść. Gdy tylko weszli do domu, Naruto położył śpiące dzieci do łóżeczka, w ich pokoiku. Następnie przygotował kanapki i herbaty.
-Dziadku – powiedział w pewnym momencie Minoru.
-Tak, Minoru? – odparł Minato, który i tak był już przyzwyczajony do tego tytułu.
-Potrenujesz ze mną? – spytał zadziwiając wszystkich.
-Tobie tylko trening w głowie? – zaśmiał się Naruto, kładąc tackę z herbatami i kanapkami na stolik.
-Widocznie ma to po tobie – odparła Kira, a wszyscy zaczęli się śmiać. – Jak byliśmy w Anbu, mógłbyś trenować cały dzień – wszyscy znowu wybuchli śmiechem.
-Dobrze, potrenuję z tobą – powiedział Minato, przerywając śmiech.
Ich rozmowę przerwał płacz. Tak głośny śmiech zbudził nowe członkinie klanu Namikaze. Naruto od razu pobiegł na górę i zniósł je na dół.
-Minato, czy nie powinieneś być w gabinecie Kazekage? – spytała Kushina, a jego twarz od razu zrobiła się blada.
Wystrzelił z domu niczym proca. Drzwi trzasnęły głośno, co spowodowało kolejną salwę płaczu.
-Chyba zapomniał, że ktoś miał po niego przyjść – skomentowała czerwonowłosa.
Po dziesięciu minutach w drzwiach stanął Yondaime Hokage. Jego twarz była wściekła.
-Zapomniałem wam coś powiedzieć – odezwał się Minoru. – Kimimaro mi mówił, że wasze rozmowy zaczną się jutro.
-Fajnie, że chociaż powiedziałeś, gdy już się o tym dowiedziałem – powiedział sarkastycznie Minato.
Hej,
OdpowiedzUsuńpięknie, już tyle lat minęło, Naruto i Kira są szczęśliwi w Sunie, mają już dużego syna jak i narodziły się bliźniaki, końcówka boska...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia