sobota, 12 września 2015

Naruto na nowo 3. -20.

Naruto na nowo 3. -20.
Gdy Naruto leciał w stronę Hachibiego ze Złotym Rasenganem, tuż przed nosem przeleciał mu przezroczysty promień. Gdy spojrzał w kierunku, z którego nadleciało jutsu zobaczył Tsuchikage, a za nim wojska Iwy. Ta chwila dezorientacji Hokage, wystarczył, aby Bee zmiótł blondyna otwartą dłonią. Naruto wyleciał z krateru i poleciał w las, łamiąc drzewa. Zatrzymał się, gdzieś po pięćdziesięciu metrach i dużej liczbie złamanych drzew. Zsunął się na ziemię i załapał za bolącą klatkę piersiową. Odkaszlnął, wypluwając dużą ilość krwi, przez co poczuł falę nieznośnego bólu. Wstał z trudem, trzymając się za brzuch. Po kilku krokach, chakra Lisów zaczęła go leczyć, więc odczuwał coraz mniejszy ból. Po minucie mógł już biec w kierunku krateru. Gdy wybiegał z lasu, w jego ręce pojawiła się ognista, wirująca kula. Gdy tylko wybił się w powietrze nad kraterem, rzucił Kichiganem w wojska Iwy i Kumo. Nastąpiła silna eksplozja, która poparzyła spaliła shinobi, a w dodatku fala uderzeniowa, porozrzucała ninje. 
Raikage i Tsuchikage stali obok siebie, patrząc na Hokage złowrogim wzrokiem, tuż za nimi stał ośmioogoniasty. 
-Nadal stawiasz opór, jeden Kage przeciwko dwóm i ogoniasta bestia to chyba nie jest dość wyrównana walka. 
-Więc ja wyrównam – odparł Naruto i nabrał na kciuk trochę krwi z pozostałości czerwonej cieczy na twarzy. – Przyzwanie.
Pojawił się wielki obłok białego dymu. Wszyscy wyraźnie wyczuli złowrogie intencje, a gdy wiatr rozwiał dym, wszyscy ujrzeli Kyubiego. Naruto stał na jego łbie z rękoma na piersi. Dziewięć wielkich ogonów, cały czas tworzyły silne wiatry, które strasznie pochylały pobliskie drzewa.
-Co… co to ma być?! – krzyknął Onoki, ale nie dostał odpowiedzi.
-Poddajecie się, czy chcecie, aby wasi ludzie przestali istnieć? – spytał Naruto.
-Nigdy. Bee!
Brat Raikage na zawołanie zaczął kumulować chakre przed twarzą w formie wielkiej, czarnej kuli. Kurama w odpowiedzi zrobił to samo. Dwie potężne bijudamy zderzyły się po środku krateru, powiększając go dwukrotnie. Fala powyrywała drzewa w promieniu kilometra, a ludzie Kumo i Iwy zostali zdmuchnięci. Naruto zeskoczył z Kuramy i ruszył na Kage, Hachibiego zostawił swojemu przyjacielowi. Blondyn dopiero teraz się zorientował, że Rinnegan sam mu się wyłączył, gdy przesłał chakre do oczu, poczuł ból, a po polikach spływała mu jakaś ciecz.
Postanowił się tym nie przejmować, tylko zająć się walką. A był gotowy z aktywowaną Zbroją, natomiast Onoki, wzbił się w powietrze i złączył dłonie do wykonania jutsu. Gdy był dziesięć metrów od Przywódcy Kumo, a sam Raikage nie spodziewał się takiego ataku, dosłownie zniknął wszystkim z oczu. Pojawił się za plecami, A uderzając jego plecy Ognistą Pięścią. Ciało Raikage bezwładne przeleciało kilkadziesiąt metrów obijając się o skały.
Naruto zdążył odskoczyć, bo sekundę później w ziemię uderzyło jutsu Tsuchikage. Kątem oka zobaczył jak Hachibi leży na ziemi cały poraniony, a Kurama stoi nad nim i tworzy Bijudame tuż nad głową Bee.
-Kurama nie! – krzyknął, na co lis anulował jutsu i spojrzał zdziwiony na Hokage. –Nie zabijaj go!
Kyubi spojrzał jeszcze tylko na swojego brata, ale nic nie zrobił, pilnował, aby Hachibi nie próbował się wtrącić. Tsuchikage znowu użyć swojej techniki, ale nie wycelował w Namikaze, tylko w kogoś za nim. Gdy Naruto się obrócił, zobaczył zszokowanych Konoszan, z jego rodziną na czele, a jutsu zmieniające wszystko w pył, leciało prosto w nich. W ciągu sekundy, Naruto się opanował i przeniósł się przednich, przyjmując jutsu na siebie. Na początku odpierał je za pomocą Rinnegana, ale trwało to kilka sekund. Przyjął atak na lewą rękę.
-Naruto! – dopiero teraz wszyscy się otrząsnęli. Tsunade dobiegła do Hokage i zaczęła go leczyć, ale on odtrącił pomoc.
-Nic już nie zrobisz – powiedział do Tsunade. – Co wy tu robicie?!
-Przyszliśmy ci pomóc.
-Ale ty masz już pomoc i to w formie Kyubiego! – wydarł się Josuke, wskazując na wielkiego lisa. – Może to wyjaśnisz?
-Później. Przepraszam, ale teraz musze wracać do walki.
-Naruto straciłeś rękę i nadal chcesz walczyć?! – krzyknęła Tsunade, blondyn ją tyko spiorunował wzrokiem.
-Niech nikt się nie wtrąca – powiedział niskim tonem.
-Naruto, teraz nawet nie złożysz pieczęci do Technik.
-Nie potrzebuje ich, pieczęcie zawsze składałem, aby nie używać jutsu z pełną mocą – wyjaśnił po krótce i ruszył do ataku. 
Gdy znalazł się raptem trzydzieści metrów od dwójki Kage posłał w nich ogromną falę złotego ognia. Wszyscy byli zaskoczeni tym wyczynem, a najbardziej przeciwnicy Hokage. Następnie posłał w nich ognistą pięść, która odrzuciła ich do tyłu. Gdy wstali Onoki dotknął Raikage mówiąc cos do niego, na co A tylko się uśmiechnął. Włączył Zbroję Błyskawic i ruszył do ataku, z potrojoną szybkością. Naruto obrywał prawie za każdym razem. W tym czasie wojska Iwy i Kumo starły się z shinobi Konohy. Rodzeństwo Hokage, nadal nie mogło się całkowicie skupić na walce, myśl, że ich młodszy brat kontroluje najsilniejszego demona, nie dawała im spokoju.
-C…co? – spytał niedowierzając Raikage.
Naruto jedną ręka zablokował jego najsilniejszy atak.
-W końcu cię widzę – odparł blondyn i zaserwował A silnego kopniaka w żebra.
Hokage podbiegł do Onokiego i zaczął walkę wręcz. Wiedział, że staruszek tak długo nie pociągnie i zaledwie po parunastu minutach Tsuchikage nie miał sił, zresztą blondyn też ciągnął na ostatkach.
-To koniec – powiedział Naruto, odwrócił się i zaczął iść w kierunku shinobi Liścia.
-Nie, to nie koniec! – odkrzyknął Raikage.
A i Onoki zaatakowali swoimi najsilniejszymi technikami daleko dystansowymi. Tsuchikage wyrwał z ziemi wielki głaz, którym rzucił, a z rąk Raikage wystrzeliły błyskawice. Naruto zgrabnie ominął ataki i sam stworzył Złotego Rasengana. Ulepszonym jutsu Czwartego trafił Przywódcę Kumo, a Przywódcę Iwy, uderzył Złotą Pięścią. Obydwoje byli już nieprzytomni, Naruto stał ciężko oddychając, patrzył smutnym wzrokiem na nieprzytomnych Kage, a jego ręka traciła Złoty Połysk. Zdrową ręką dotknął miejsce, które obecnie kończyło jego lewą rękę, stracił całą dłoń i kawałek ręki do łokcia. Obok niego pojawił się Minato.
-Jak się czujesz? – spytał, na co Hokage wzruszył ramionami.
-Ile ludzi zginęło?
-Niewielu. 
-Ilu?!
-Zaledwie 20, większe straty poniosły wojska Iwy i Kumo.
-To już koniec, wojska Iwy i Kumo, zabierają swoich Kage i uciekają – obok nich zjawił się Josuke, w podobny sposób co Minato, czyli w Żółtym Błysku.
-Zbierz ludzi i opatrzcie rannych, ci którzy mają siłę, niech czekają w jednym miejscu – rozkazał Czwarty starszemu synowi.
-Hai! – odparł Josuke, spojrzał ukradkiem na brata i zniknął. 
-Wracamy?
-Tak – odparł wzdychając.
Gdy Naruto się odwrócił, Yondaime zobaczył, że jego syn ledwo stoi. Był strasznie blady,co było trudno zobaczyć, przez zaschniętą krew na twarzy. Siódmy zrobił krok i zaczął upadać na ziemię, przed nieuniknionym spotkaniem z matką ziemią uratował go jego ojciec.
-Tsunade! – krzyknął Minato, próbując ocucić obecnego Hokage. 
Kobieta znalazła się przy nich w kilka sekund. Jej dłonie od razu pokryła zielona chakra i przyłożyła je do ciała młodszego Namikaze. Małe rany od razu zaczęły się goić, dopiero teraz wszyscy sobie zdali sprawę, jak bardzo ranny jest chłopak, nie tyle co na zewnątrz co w wewnątrz. 
-Ma połamane wszystkie żebra, przebite lewe płuca, uszkodzonych kilka organów. Jeśli za pięć minut nie trafi na sale operacyjną będzie bardzo źle.
-Znaczy?
-Będziemy wybierać Ósmego.
Oczy Minato rozszerzyły się, a na twarzy pojawił się strach.
-Nie dam rady, przenieść dwóch osób – powiedział Minato. 
-To wołaj Josuek! 
Brat Kage, chyba usłyszał krzyk Tsunade, bo po chwili zjawił się obok nich.
-Josuke musisz przenieść mnie i Naruto do wioski. Dasz radę?
-Tak.
-Minato zbierz wszystkich niech wracają do wioski. Josuke ruszamy.
Starszy syn Yondaime skinął głową i zaczął skupiać chakrę do dość dalekiej teleportacji. Po kilku sekundach zniknęli, pojawiając się w szpitalu. Tsunade trzymała Naruto, aby nie upadł na posadzkę, ale i tak usłyszała dźwięk upadania jakiegoś ciała. Gdy się rozejrzała zobaczyła nieprzytomnego Josuke. Wszyscy się patrzyli na nich nie wiedząc co robić.
-Pomóżcie mi! – krzyknęła Piąta, przywracając wszystkich do porządku. – Niech ktoś zajmie się nim! – rozkazała patrząc na starszego Namikaze. 
Po zaledwie dwóch minutach Hokage leżał na stole, operowała go Tsunade wraz z najlepszymi medykami w wiosce. Josuke był tylko wyczerpany i miał kilka lekkich ran.
Mimo późnej godziny nadal siedziała przed drzwiami za którymi był operowany jej mąż. Jej piękne, czarne włosy zasłoniły twarz, po której od czasu do czasu spływała pojedyncza łza. W dodatku w szpitalu, zaczęło robić się małe zamieszanie, ranni po bitwie musieli zostać opatrzeni. 
Obok niej w ciszy siedzieli praktycznie wszyscy, oprócz dzieci. Saya, Sasuke, Minato, Kushina, był nawet Jiraya. Brakowało tylko Hinaty, która pewnie była u swojego męża. W końcu, gdzieś w połowie nocy, lampka zgasła, a z Sali wyszła Tsunade za którą lekarze prowadzili łóżko z Hokage.
Wszyscy się poderwali, Kira od razu podeszła do łóżko, z twarzy blondyna było widać tylko czubek włosów i usta. Reszta była zabandażowana, a oczy miał zasłonięte opatrunkami. Wszyscy czekali, aż Piąta wyjaśni, stan Siódmego.
-Powiem krótko, to czy przeżyje zdecydują dwa dni. Jeśli się obudzi w ciągu dwóch dni, wszystko będzie dobrze, jeśli jednak nie, jest duże prawdopodobieństwo, że może zapaść w śpiączkę. 
Kira na te słowa, zatkała sobie usta dłonią, a z jej oczu poleciały łzy. Kushina podeszła do niej i objęła ją ramieniem.
-Tsunade, a co z jego ręką? – spytał Minato.
-Niestety, zaleczyłam tylko ranę, stracił dłoń, nadgarstek i połowę ręki do łokcia.
-Nie da się z tym nic zrobić?
-Musiałby być ktoś z wiedzą Orochimaru, ten gad wiedział, jak prawidłowo wyhodować odpowiednie komórki. Mi to może zająć nawet kilka lat.
-Ale jest możliwość?
-Nadzieja umiera ostatnia – odparła Tsuande. –Wybaczcie, ale musze odpocząć.
Tsunade opuściła ich, a Naruto został zawieziony na jedną z sal. Czarnowłosa żona Hokage poszła od razu za nimi. Sasuke poszedł sprawdzić czy Minoru i Katsuka dali radę upilnować córki blondwłosego Kage i jego syna Hao. Saya w tym czasie poszła zobaczyć jak się miewa stan jej brata. Gdy weszła do Sali zobaczyła Hinate całującą się z Josuke.
-To ja wam nie będę przeszkadzać – powiedziała i zaczęła się cofać.
-Poczekaj, wejdź! – zawołał blondyn. 
Kobieta weszła do Sali i stanęła przy łóżku.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, powiedz lepiej co z Naruto – twarz Sayi lekko zesmutniała.
-Jest źle – powiedziała nagle. – Jeśli nie obudzi się w ciągu dwóch dni, prawdopodobnie zapadnie w śpiączkę, w dodatku stracił rękę trochę niżej łokcia w dół – wyjaśniła na koniec pokazując miej więcej miejsce na swojej ręce.
Zapanowała cisza, obydwoje trawili powoli uzyskane informacje. 
-Odpoczywaj, ja już pójdę – powiedziała Saya, wychodząc.
-Ja chyba też już pójdę, idź spać – powiedziała Hinata i zaczęła wstawać z łóżka Josuke. Gdy blondyn złapał ją za nadgarstek, spiorunowała go wzrokiem, na co Josuke od razu zaprzestał kontynuowania. 
-Dobranoc – powiedzieli jednocześnie sobie nawzajem. 
Saya ruszyła do Sali młodszego brata. Gdy wyszła z ostatniego zakrętu zobaczyła, że wszyscy opuszczają salę. Gdy ją zobaczyli stanęli i zaczęli na nią czekać. Gdy Saya do nich doszła porozmawiali trochę i ruszyli do domów. Wprawdzie praktycznie nie było po co się kłaść do łóżka, bo była już 6 rano, ale większość shinobi będzie spać, przez większość dnia.
Cały dzień mijał strasznie powoli. Kira nie mogła nawet zmrużyć oka. Cały czas myśli o Naruto nie dawały jej spokoju, nie pomagały nawet środki uspokajające. W końcu około 8 rano udało jej się usnąć.
Niestety nie wszyscy mogli spokojnie spać. Siódmy Hokage leżał w szpitalu, więc ktoś musiał go zastąpić, jako, że Tsunade musiała odpocząć po długiej operacji, kara w formie wypełniania papierów spadła na Minato. Czwarty znowu musiał usiąść na krześle za biurkiem Hokage. 
Pierwszy dzień minął wszystkim niespokojnie, każdy się obawiał najgorszego, nawet pogoda była smutna, tuż po południu rozpętała się ulewa. 
Drugi dzień był gorszy od poprzedniego. Pogoda była ponura, po szybach cały czas spływały krople deszczu. Zrobiło się dość chłodno. Każdy miał coraz większy niepokój w sercu. Naruto nawet chyba nie śnił, aby się obudzić z tego snu. Wszystkie jego rany zostały zaleczone, ale on i tak się nie budził. Cała sala była przystrojona, kwiaty, laurki, jakieś listy, była nawet flaga z napisem „Szybkiego powrotu do zdrowia.” Wszystkie te ozdoby były wykonane przez mieszkańców, choć i dzieci Siódmego postarały się. Zrobiły wspólnie laurkę, która wysokością dorównywała Minoru. Stała oparta pod oknem, a wszystko to dla najlepszej osoby w Wiosce, osoby, która była gotowa się poświęcić dla ich dobra.

1 komentarz:

  1. Hejka,
    jak wspaniale, zaskoczenie że Naruto włada Kyuubim pokonał ich, ale wielka cena to co ma juz czwarte dziecko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń