sobota, 12 września 2015

Naruto na nowo 3. -19.

Naruto na nowo 3. -19.
Szedł szybkim marszem, jego mina wyrażała wściekłość, miną bramę, nawet nie zwracając uwagi na strażników. Pod jego stopami z każdym krokiem topniał śnieg, a z ust wydobywał się obłok pary.
-Hokage-sama! – krzyknął jeden ze strażników, dobiegając do niego. – Tsunade-sama kazała Panu przekazać, aby poszedł Pan do szpitala – Naruto skinął głową i ruszył do szpitala.
Wszyscy, których mijał kłaniali się z szacunkiem, chociaż nie zwracał na to uwagi. W końcu, gdy pokonał ostatni zakręt do szpitala, trochę zwolnił i się uspokoił. Wszedł do środka i podszedł do pielęgniarki siedzącej w recepcji.
-Witaj Hokage-sama. Tsuande-sama kazała przekazać, że jak się Pan zjawi, aby udał się Pan do jej gabinetu.
-Dziękuje – odparł krótko i odszedł. 
Gdy doszedł do odpowiednich drzwi, zapukał i wszedł. Tsunade siedziała za biurkiem i czytała jakąś kartę.
-Dobrze, że jesteś – powiedziała widząc kto wszedł. 
-Co z Josuke?
-Wszystko, dobrze, rany zostały wyleczone przez Kyubiego, prawie przed dotarciem do Konohy. Sasuke wszystko opowiedział.
-Gdzie leży?
-Sala 55. Poczekaj – powiedziała, gdy blondyn wstawał. – Mam dwa pytania? – gdy Naruto nic nie mówił, kontynuowała. – Po pierwsze, czy ty naprawdę, wyzwałeś Raikage na pojedynek. 
-Prawdopodobnie Tsuchikage i ich jinchuriki tez będą walczyć. 
-Mam nadzieję, że wiesz co robisz. Po drugie co to były za wybuchy.
-Pierwszy to jinchuriki z Kumo, drugi to próbka mojej mocy dla Raikage i to co z nim zrobię.
-Naruto, czy ty nie przesadzasz?
-Wybacz Tsunade, ale ja tego tak nie zostawię. A zasłużył, na to.
-Nie wiem co zaszło na Szczycie, ale zastanów się.
-Nie muszę, Wybacz ale chcę odwiedzić Josuke.
Naruto opuścił gabinet Piątej i ruszył do Sali, gdzie leży jego starszy brat. Gdy wszedł do środka zastał Hinatę, Saye i rodziców. Josuke leżał na łóżku, z jego miny Naruto wywnioskował, że wszystko jest dobrze.
-O Naruto – powiedział Josuke. – Proszę, powiedz Tsunade, aby mnie już wypuściła.
-Nie.
-Co tam się stało? – spytała Kushina.
-Josuke tylko wyjaśnił co się stało, gdy zbierał swoje kunaie – dodał Minato.
-Pokazałem Raikage, co nie co ze swojego arsenału – powiedział krótko Naruto.
-Czyli ty chcesz z nim walczyć.
-Na początku nie chciałem, ale teraz…
-Naruto nie pójdziesz tam sam – powiedział Josuke.
-Nie, idę sam, nikt nie ma tu nic do gadania. Wybaczcie, ale musze iść do gabinetu – opuścił salę, zostawiając ich ze swoimi myślami. 
Josuke spojrzał ojcu w oczy i w jednym czasie skinęli lekko głowami. Naruto nie udał się do gabinetu, tylko do domu. Zdążył wejść do środka, a Kira się na niego rzuciła i przytuliła.
-Sasuke ci powiedział? – spytał cichym głosem. Czarnowłosa pokiwała zgodnie głową. 
-Wiem, ze nie dasz obrażać swojej rodziny, ale jako Hokage nie powinieneś tak dawać się ponosić emocją. 
-Wiem to, też nie chcę wysyłać shinobi Konohy na bezsensowną wojnę. Cała wioska to moja rodzina. 
Nagle drzwi się otworzyły na do domu wszedł Minoru. Gdy chłopiec zobaczył zaistniałą sytuację, wiedział, że te plotki to prawda.
-Tato, to prawda, że będziesz walczył z Raikage?
-A ty to skąd wiesz?
-Całą wioska już o tych huczy. 
Naruto tylko westchnął i pokiwał głową z aprobatą.
-Twój brat to plotkara – powiedział do Kiry.
- Idę z tobą – powiedziała nagle czarnowłosa.
-Pogadamy o tym kiedy indziej – odparł blondyn i wszedł w głąb budynku.
Przed dwa tygodnie, codziennie do gabinetu Naruto, przychodzili shinobi i oferowali pomoc w walce z Raikage. Hokage był jednocześnie zły i szczęśliwy. Zły był z powodu tego, że ogłosił, ze sam pójdzie, a i tak wszyscy to zignorowali, szczęście mu dawało to, ze nawet w takiej sytuacji cała wioska była jednością. Trzeci tydzień minął w miarę łagodnie, Naruto miał więcej spokoju niż wcześniej, natomiast, gdy przychodził termin walki, znowu był odwiedzany przez mieszkańców i to ze zdwojoną siłą. 
Był bardzo wczesny ranek, nadal panował mrok. Wymknął się po cichu z domu i ruszył biegiem do bramy. Wszystko szło jak składka, dopóki miał przekroczyć bramę. 
-Gdzie się wybierasz o tej porze? – usłyszał dobrze znany mu głos.
-Na spacer? – odparł pytaniem i się odwrócił. Przed stała dobra połowa shinobi wioski z Kirą na czele.
-Chyba naprawdę myślałeś, że pójdziesz sam.
-No tak, w końcu jako Hokage zabroniłem wam.
-Widocznie nie znasz własnych mieszkańców.
-Znam o to bardzo dobrze, dlatego się zabezpieczyłem.
Naruto złożył jedna pieczęć, a nad całą wioską pojawił się przezroczysta kopuła, pokryta czarnym znakami. Kira dobiegła do niej i zaczęła w nią walić.
-Wybacz, to dla waszego bezpieczeństwa – dźwięk bardzo dobrze przechodził przez barierę, dlatego wszyscy go słyszeli. 
-Naruto! 
-Kira – Naruto podszedł bliżej i położył dłoń, na wysokości jej twarz. – Prędzej zginę, niż pozwolę komuś walczyć w tej bezsensownej wojnie.
-Co zrobisz jak Raikage cię oszuka? Co będzie jak weźmie całą armię? 
-Jedną śmierć oszukałem, to zrobię to z drugą. Nie bój się.
-Naruto, ja… jestem w ciąży – blondyn doznał szoku i nagłej fali szczęścia.
-To wspaniale – powiedział cicho. – Mam już kolejny powód, aby żyć.
Odwrócił się, aby schować napływające łzy, po czym ruszył biegiem. Kira jak i inni próbowali przełamać barierę.
-Minato! – damski krzyk rozniósł się po całym domu. 
Do sypialni Yondaime wpadła Kushina, była wściekła na swojego męża. Gdy drugi krzyk rozniósł się po domu, Namikaze aż spad z łóżka.
-Minato co ty tu robisz? Wszyscy próbują przełamać barierę Naruto, a ty śpisz.
Minato powiódł nieprzytomnym wzrokiem na zegarek, a gdy zobaczył godzinę, od razu się obudził.
-Cholera! 
W mgnieniu oka wstał i się ubrał. Po czym puścił się biegiem w kierunku bramy. Po jakiś trzydziestu minutach udało mu się przecisnąć na przód. Gdy wyszedł przed ludzi zobaczył jak Josuke próbuje Rasenganem rozwalić barierę, ale ta przyjmuje atak i oddaje go ze zdwojoną siłą. Syn Yondaime, szybko wstał i stworzył jeszcze raz technikę stworzoną przez Czwartego.
-Josuke poczekaj – powiedział głośno Minato. Wymieniony stanął na kilka centymetrów od bariery. – Tak nic nie zdziałasz, ta bariera pochłania energię i oddaje ją.
-Wiec jak się przez to przebić?!
-Nie da rady, trzeba ją zdjąć.
Minato podszedł bliżej i zrobił kilka pieczęci. Na jego dłoni pojawił się czarny znak kanji, następnie dotknął dłonią kopułę, ale ona go odrzuciła do tyłu. Yondaime wstał pomasował sobie kark i otrzepał z kurzu.
-Naruto ma smykałkę do barier – stwierdził Czwarty.
-Musimy się pospieszyć, znając jego możliwości może już być na miejscu – powiedziała Kira.
-Przecież do wioski jest pół dnia drogi, szybkim tempem. – powiedział zdziwiony Minato. – Mniejsza o to, jeśli nie dowiemy się dokładnie co to za bariera nici ze zdjęcia jej.
-Po prostu użyj więcej chakry – powiedział brat Kage do ojca.
-Mogę spróbować.
Minato powtórzył technikę, z większą ilością chakry, ale efekt był taki samy.
-Trzeba użyć odpowiednich pieczęci – usłyszeli za plecami.
-Minoru? – powiedziała Kira widząc syna. – Co ty tu robisz?
-Nikogo nie było w domu, więc wyszedłem z domu. Zauważyłem te zbiorowisko to przyszedłem. 
-Kto jest z Akane i Sayuri?
-Zostawiłem z nimi klona.
-Mówiłeś, że trzeba użyć odpowiednich pieczęci? – wtrącił Josuke.
-Tak, to jest jedna z tych słabszych barier taty. Pokazywał mi wszystkie jakie posiada. To jest bariera lepsza z tych słabszych. 
-Wiesz jakie są te pieczęcie?
-Tak, w tamtym tygodni udało mi się postawić taką samą i ją potem zdjąć. 
-Minoru mógłbyś? – spytała matka chłopca wskazując na barierę.
Czarnowłosy chłopiec skinął głową i podszedł bliżej bariery, składając kilka znaków, gdy zebrał chakre dotknął barierę. Najpierw rozeszła się po niej fala, a następnie zaczęła powoli znikać od góry. Po jakiś dziesięciu minutach bariera opadła, tak samo jak wyczerpany Minoru. Kira złapała syna, aby nie upadł na ziemię.
-Kira zostajesz w wiosce -powiedział Josuke.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale – wtrąciła Kushina. – Zostanę z tobą. 
-Ruszamy! – krzyknął Sasuke do wszystkich. 
Żona Hokage wraz z dzieckiem zeszła na pobocze, aby ich nie potrącili. Kushina stanęła obok nich.
-Bliźniaczki zadręczyły mojego klona – oznajmił nagle chłopiec.
-Mają charakterek taty – zaśmiała się czerwonowłosa.
Kira złapała syna za rękę i zaczęła iść do domu. 
-Mamo, ile osób pobiegło za tatą?
-Dobre pół wioski – odparła po chwili namysłu.
-Na pewno da sobie radę.

Naruto stanął na samej krawędzi krateru. Patrzył się prosto na wojska Raikage stojące po drugiej stronie. A widocznie też go zobaczył, bo przygotował się do ataku.
-Czyżby Bee wtedy nieźle oberwał – powiedział sam do siebie. 
Raikage włączył swoją Elektryczną Zbroję, więc Naruto pokrył całe ciało Złotym Płomieniem. Zderzyli się w powietrzu nad środkiem krateru, wywołując sporą fale uderzeniową. Odbili się od siebie, lądując jakieś trzydzieści metrów od siebie. Naruto katem oka zobaczył jak jego shinobi okrążają cały krater, stojąc jeden przy drugim.
-Co ty knujesz A?
-Twoją śmierć!
Nim blondyn coś spostrzegł już leciał do tyłu obijając się o kamienie. W końcu odbił się rękoma i wybił w powietrze na co czekał Przywódca Kumo. Znowu znalazł się nad nim i kopnął go z całej siły, łamiąc mu przy tym dwa żebra.
-Kuso! – warknął na siebie Naruto, gdy udało mu się klęknąć.
-Jeśli się poddasz pomyślę, nad twoim ułaskawieniem. 
-Chyba śnisz! Teraz moja kolej.
Naruto zmieszał w swoim ciele chakre lisów, którą ma pod pieczęcią i swoją. Całe jego ciało znowu pokrył Złoty Ogień, lecz był silniejszy. Doskoczył do A i uderzył go z całej siły w brodę, wybijając go w powietrze. Naruto wyskoczył w górę, na wysokość Raikage, zrobił salto i kopnął piętą A prosto w brzuch.
Blondyn gładko wylądował na ziemi, lecz złamane żebra dawały mu siwe znaki, natomiast A uderzył mocno w grunt robiąc sporą dziurę i wzniecając kurz. 
-Czyżby Bee, źle się czuł po moim ataku? – spytał, czekając, aż Raikage wyjdzie z kurzu.
-Ledwo przeżył gnoju! – odkrzyknął Raikage znowu atakując. 
Hokage zrobił unik, tak że pięść A przeszyła powietrze, zrobił dwa kroki w bok i uderzył Rasenganem w lewe ramię Przeciwnika. Co prawda jutsu Czwartego odrzuciło Raikage, ale nie wyrządziło mu żadnych szkód. 
-Zbroja błyskawic, nie służy tylko do ataku, ale i obrony.
-Przydałby mi się Futon – powiedział do siebie Naruto.
Nagle Naruto wyczuł kogoś po swojej lewej, gdy się obrócił, otrzymał silny cios w twarz. Gdy udało mu się odbić od ziemi i wylądować, zobaczył Brata Raikage, otoczonego czerwoną chakrą z trzema ogonami. 
-Zapłacisz mi za tamto – powiedział poważnie Bee. 
Naruto stał między Kilerem a A, oboje wystawili na bok prawą rękę. 
-Połączony atak, dzięki któremu urywają głowy – powiedział do siebie Naruto, uśmiechając się na koniec.
Gdy A i Bee byli blisko, wyskoczył szybko w powietrze składając kilka pieczęci, następnie obrócił się w kierunku ziemi, wypluwając Falę Złotego Ognia, pochłaniającą ich oboje. 
Hokage stanął kilka metrów od krawędzi, czekając, aż ogień zgaśnie. Nagle Naruto został otoczony przez dziesięciu shinobi Kumo. Wokół niego pojawił się bariera, która się cały czas zmniejszała. 
-Myślicie, ze nie potrafię przełamać bariery? – zakpił Naruto. Złożył kilka pieczęci i dotknął kopuły, ale nic się nie stało.
-To bariera specjalna, póki jest do niej przesyłana chakra, jest niezniszczalna – wyjaśnił Raikage, stojąc przed Namikaze. 
-Zobaczymy! 
Blondyn stworzył Rasengana i uderzył w barierę. Wybuch odrzucił Uzumakiego do tyłu. Powstała mała wyrwa, ale za nim wstał z ziemi ona zniknęła. 
-Nic jej nie zniszczy? – spytał sam siebie po cichu. – Skoro Rasengan zrobił wyrwę, to ja ją zniszczę.
Jego prawa ręka zaczęła świecić się złotym kolorem. Zacisnął dłoń w pięść i z nabiegu uderzył prosto w barierę. Przez sekundę nic się nie działo, ale potem nastąpił silny wybuch odrzucając każdego shinobi Kumo. 
Wszyscy shinobi zniknęli znad krateru, a ci co tworzyli barierę uciekli. Naruto stał naprzeciw Raikage. Blondyn e niepokoił brak Kilera Bee, ale po chwili dostał odpowiedź. Brat Raikage przemienił się w Hachibiego, stał za nim, a jego pięść leciała w jego stronę. Naruto w ostatniej chwili uskoczył w bok, ale A już tam czekał i wybił go w powietrze wystawiając go na atak Biju. Bee otwartą dłonią uderzył Hokage posyłając go na drugi koniec krateru. Jednak zamiast wbić się w ziemię, gdy miał uderzyć wokół niego pojawiło się niewidzialne pole.
-Dobra, koniec tego!
-Bee! To jest Rinnegan, takie same oczy miał Mędrzec Sześciu Ścieżek! – krzyczał Hachibi.
-Co?
-Nie wiem skąd je ma ale musisz uważać. 
Naruto przywołał swój miecz i ruszył do ataku na Kilera. Minął nabiegającego Raikage, raniąc go w lewą nogę i wskoczył na ciało Biju. Z każdym krokiem ranił go, gdy dobiegł do głowy wybił się w powietrze i posłał w niego ognisty sierp. Następnie odwołał miecz i zrobił klona, który posłał go z dużą prędkością na Bee. Na dłoni Naruto pojawił się Rasengan, ale w połączeniu z chakrą lisów, stał się Złoty.

1 komentarz:

  1. Hejka,
    wspaniały rozdział, a jednak okazuje się, że siła wybuchów dotarła do Konochy.... mieszkańcy przychodzą oferując pomoc...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń