Naruto na nowo2. – 2.
Słońce dopiero wstawało, ptaki i inne zwierzęta budziły się do życia. Mieszkańcy wioski jeszcze spali, a w każdym razie większość mieszkańców Konohy. W pewnej willi oddalonej od centrum kilkanaście minut drogi, pewien blondyn sprzątał po wczorajszym przyjęciu. Gdy nie to, że w domu śpi kilkanaście osób, zapewne użyłby klonów. Ów chłopiec był dziewięcioletnim blondynem. Jego niebieskie oczy same się zamykały pod wpływem zmęczenia. Gdy skończył od razu udał się do domu. Gdy przechodził przez salon zobaczył sporo osób. Był jakiś białowłosy staruszek z opaską Sanina, blondynka z jakimś diamencikiem na czole, rodzeństwo Uchiha wraz z rodzicami i wiele więcej innych osób. Chłopak nawet nie próbował sobie wyobrazić ile osób musiało być na tym przyjęciu w nocy. Przeszedł dalej nie robiąc hałasu. Od razu położył się spać.
-NARUTO! – głośny krzyk zbudził blondyna. Chłopak zaspanymi oczami spojrzał na zegarek, była godzina trzynasta. – NARUTO! – kolejny donośny krzyk rozniósł się po domu.
Chłopak szybko założył coś na siebie i zszedł na dół. Na dole zobaczył jak wszyscy jedzą śniadanie.
-Idź posprzątaj w kuchni – rozkazała Kushina.
Chłopak przełknął ślinę i ruszył do kuchni. Zobaczył tam wielki bałagan. Na podłodze były jakieś plamy i był rozlany jakiś sok. Blat był cały zabrudzony jakimiś okruchami i plamami od soku. W zlewie było pełno talerzy i szklanek. Gdy tak stał ktoś położy mu rękę na ramieniu. Naruto podskoczył ze strachu i obejrzał się do tyłu. Za nim stała czarnowłosa członkini drużyny siódmej.
-Co jest? – zapytał Naruto.
-Pomóc ci? – odparła Kira.
-Nie trzeba, poradzę sobie – chłopak zabrał się za sprzątanie.
-No to ci pomogę – uśmiechnęła się ciepło do blondyna.
Sprzątanie zajęło im niecałą godzinę. Gdy kończyli Kira została zawołana do salonu, więc chłopak został sam. Gdy skończył ruszył do swojego pokoju, ale gdy miał wyjść z kuchni stanął przed drzwiami, aby posłuchać rozmowy na jego temat.
-Po co mu pomagałaś? – zapytała Kushina – Poradził by sobie, chociaż w tym jest dobry.
-Nie rozumiem, jak pani może tak traktować własne dziecko – odparła Kira, czym zdziwiła pewnie połowę zebranych.
-Nic ci do tego. Skoro nie może być shinobim, to musi jakoś pracować na siebie.
-To jest tylko dziewięcioletnie dziecko – ich rozmowa przeradzała się w kłótnię.
Naruto wybrał ten moment, aby przejść do swojego pokoju, zatrzymał łzy i ruszył, wszyscy umilkli na jego widok nie patrzył nikomu w oczy, tylko przeszedł do swojego pokoju. Nie zamykał drzwi, aby słyszeć co mówią, ale o dziwo rozmowa nie potoczyła się dalej. Usłyszał jak na dole rozległo się głośne „PUFF”. A po chwili zaczęli o czymś dalej rozmawiać.
Kilka minut wcześniej kuchnia.
-Sensei? – spytał Jiraya, patrząc się zdziwiony na starą ropuchę.
-Tak, witaj Jiraya.
-Co tutaj robisz?
- Mam zwój od Żabiego Mędrca, miałem ci go przekazać osobiście – oddał saninowi zielony zwój. – Wybaczcie, ale muszę uciekać, mój obiad stygnie – zniknął w kłębie dymu.
-Co się właściwie stało? – zapytał Sasuke.
-Coś co nigdy się nie powtórzy – odparł pustelnik. Otworzył zwój i zaczął czytać.
-Co tam pisze Jiraya-sensei? – spytał zaciekawiony Minato.
-Przepowiadania… miał sen… dziecko z przepowiedni – czytał na głos tylko kilka fragmentów. Gdy skończył czytać oczy wyszły mu na wierzch, co bardzo zdziwiło innych.
-Hallo, Jiraya-sama – do pustelnika podszedł siwowłosy jonin, próbował go ocucić.
-Czekaj ja spróbuję – powiedziała Tsunade, podeszła do staruszka i przyłożyła mu z całej siły. Jiraya uderzył twarzą w ścianę, robiąc w niej sporą dziurę.
-AŁŁŁ, Tsunade za co to?
-Nie marudź, tylko czytaj co było w zwoju.
-W tym zwoju są jakieś informacje o dziecku z przepowiedni. Dziecko z przepowiedni to…
-To…
-I tu jest dziwne przesłanie. Choć jest najmłodsze, przeżyło najwięcej, nie ma chakry, ale jednocześnie ją ma, zna historię i ją zmieni – przeczytał tekst zwoju.
-O co w tym chodzi? – spytała Josuke, mimo, ze wyglądał na znudzonego, chłopak miał już pewne przypuszczenia co do dwóch pierwszych przesłań
-Nie wiem, później o tym pomyślę – odparł Sanin i schował zwój do kieszeni.
-Saya – zaczęła Kushina.
-Tak mamo?
-Czy wy czasami nie macie treningu drużynowego – wszyscy geninni z drużyny siódmej spojrzeli na siebie w szoku. Po chwili wybiegli z willi Namikaze. Dorośli się tylko cicho zaśmiali i wrócili do rozmowy.
Naruto wymknął się przez okno. Ruszył na pola treningowe, aby podejrzeć jak ćwiczy jego rodzeństwo i reszta. Gdy dotarł na miejsce schował się w krzakach. Cała czwórka siedziała na ziemi przed drewnianymi palami wbitymi w ziemię. Czekali na swojego senseia.
-AAA! – krzyknął blondyn zwracając na siebie uwagę wszystkich.
-Ładnie tak podglądać? – zapytał siwowłosy puszczając chłopaka. – Co tutaj robisz?
-Stoję – odparł. Kakashi tylko pokiwał głową i ruszył do swojej drużyny.
-Dzisiaj ćwiczymy walkę kataną – oznajmił Hatake, co zaciekawiło Naruto.
-Co on tutaj robi? – zapytał Sasuke, wskazując na blondyna.
-Niech sobie popatrzy – powiedział Kakashi rzucając im dwa długie patyki.
-Patyki? – zapytała Saya.
-Przecież nie dam wam prawdziwych katan – oznajmił siwowłosy jonin.
Naruto usiadł na wbitym palu, aby dobrze widzieć. Pierwszy walczył Sasuke z Josuke. Mimo, że byli początkującymi, Naruto poznał, że walczyli na wysokim poziomie. Gdy skończyli Hatake wytłumaczył im ich błędy i powiedział nad czym powinni popracować. Następnie walczyła Saya i Kira. Podobnie jak chłopacy walczyli na niezłym poziomie, ale trochę niższym. W ich walce było sporo błędów, które mogły przeważyć szanse na wygraną w prawdziwej walce.
-Chcesz spróbować? – zapytał jonin w kierunku blondyna. Chłopak rozejrzał się i wskazał na siebie palcem.
-Ja?
-A jest tu ktoś jeszcze?
Blondyn zeskoczył z bala i wziął patyk od swojej siostry. Następnie ustawił się na środku pola.
-Kto z nim walczy? – zapytał Sasuke, w jego głosie raczej było zniechęcenie.
-Ja mogę – zaproponowała Kira.
-Dobrze – powiedział Kakashi.
-Oszczędź go – dodał Josuke.
Naruto rzucił się na dziewczynę, czarnowłosa robiła tylko uniki. Po kilku minutach podstawiła mu nogę i chłopak upadł na ziemię, dziewczyna przyłożyła mu koniec kija do gardła.
-Jeszcze raz – powiedział Naruto.
-Daj sobie spokój, nie znasz, żadnego stylu walki kenjutsu – powiedział Sasuke.
-Ostatni raz – powiedział Kakashi widząc determinację w oczach dziewięciolatka.
Naruto przyjął postawę, stylu, który opracował. Patyk skierowany w prawo, jako przedłużenie wyprostowanej ręki. Całe ciało pochylne do przodu, a lewa noga trochę z tyłu. Lewą rękę przyłożył do piersi. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
-Sensei co to za styl?
-To w ogóle jest styl? – zapytała Saya, a później Sasuke.
-Nie znam takiego stylu – odparł zamaskowany przyglądając się postawie chłopaka.
Naruto ruszył do ataku. Ruszał się bardzo szybko, szokując wszystkich. Najpierw szybki atak z prawej, który został zablokowany, następnie atak z góry. Czarnowłosa zrobiła unik, wszyscy zebrani, patrzyli na to zszokowani.
-Sharingan? –zapytał blondyn, widząc czerwone oczy. – Chyba nie skopiujesz tego? – dziewczyna nic nie odpowiedziała.
Blondyn znowu ruszył do ataku, zadawał szybkie ciosy z każdej strony. Gdyby nie doujutsu, Kira dawno by przegrała. W końcu Naruto wyskoczył w powietrze i zadał mocne uderzenie. Kij Kiry nie wytrzymał i pękł na pół. Blondyn przyłożył końcówkę patyka do gardła swojej przeciwniczki. Wyczyn chłopaka, zabrał wszystkim mowę. Naruto zauważył, że Sasuke i Kakashi mają uruchomione Sharingany. Blondyn upadł na ziemię, ciężko dysząc.
-„Chyba nie potrzebnie walczyłem” – pomyślał chłopak. – „Przez tą pieczęć mam mało energii”
Jego zamyślenie przerwały oklaski. Jego rodzeństwo zaczęło mu klaskać, a po chwili dołączyła do niego reszta. Naruto zaskoczony nie wiedział co zrobić.
-Naruto, skąd znasz ten styl? – zapytał Hatake.
-Jaki styl? – zapytał głupio. – To nie był żaden styl – skłamał.
-No to skąd umiesz tak dobrze walczyć mieczem? – spytał Sasuke, a chłopak tylko wzruszył ramionami.
-Dobrze, na dzisiaj koniec – oznajmił Kakashi, następnie zniknął w kłębie dymu.
-Co robimy? – zapytała Saya.
-Idziemy coś zjeść? – spytał Josuke, a reszta go poparła. –Naruto idziesz z nami?
-Nie, nie chcę wam robić kłopotów – powiedział i pobiegł w swoim kierunku.
-Nadal ma małe zaufanie do was? - spytała czarnowłosa, wpatrując się w plecy biegnącego chłopaka.
-Ta i raczej szybko nam nie zaufa – odparł smutno Josuke. – Martwię się, aby tylko nie zrobił sobie czegoś, albo nie zwiał z wioski.
-Aż tak źle? – spytał Sasuke.
-Nie pytaj, ojciec non stop go szpieguję, a mama non stop daje mu jakieś zadania.
Cała czwórka przeszła już bramy wioski, ruszyła do baru Teuchiego. Szli rozmawiając na błahe tematy. Gdy weszli do środka zobaczyli małego blondynka jedzącego zupę i stos misek na blacie przed nim.
-Naruto? – zapytali zaskoczeni?
-Hmm – chłopak odwrócił się do nich.
-Ty to wszystko zjadłeś? – spytała czarnowłosa, a chłopak tylko pokiwał głową.
-Może my też coś zjemy – zaproponował Sasuke.
-Jest tu ktoś? – zapytał Josuke.
-Staruszku! – krzyknął Naruto, a z kuchni wyszedł starszy mężczyzna.
-Co jest Naruto-kun ? – zapytał staruszek i dopiero zauważył nowy klientów. – Cos podać?
-Tak, cztery razy Ramen.
-Hai, a dla ciebie Naruto dokładka?
-Nie dziękuję – odparł blondynek, a kucharz zniknął za drzwiami. Gdy Naruto kończył swoją miskę, reszta dostała miski z zupą. – Dziękuję – powiedział Naruto, gdy zjadł – kładę tutaj talon.
-Nie ma za co Naruto, wpadaj częściej, bo ostatnio rzadko cię tu widzę.
-Masz to jak w banku staruszku – chłopiec wybiegł z baru. Team 7 tylko popatrzył na to jak Naruto zachowuje się w stosunku do kucharza.
Minęło kilka dni. Ten czas dla Naruto był nadzwyczaj spokojny, wprawdzie jakiś członek Anbu nadal go szpiegował, a Kushina dawała mu zadania, ale chłopakowi, nie ciążyło już tak. W willi Namikaze, odbyło się kilka kłótni. Josuke i Saya próbowali przekonać rodziców do posłania Naruto do Akademii, ale wszystko spaliło na panewce. Opowiedzieli im jak walczył z Kirą, le nawet to nie dało, żadnego efektu. Naruto w tej chwili sadził nowe kwiaty. Słońce mocno grzało, więc był cały spocony i brudny.
Do ogrodu weszła cała jego rodzina i dwóch nie znajomych. Choć jednego znał i to dobrze. Był to Hirako z jakąś blond włosom kobietą.
-Naruto idź zrób herbaty – rozkazała Kushina. Hirako i Shiro spojrzeli jak Naruto wstaję, otrzepuję się z piachu i znika za drzwiami.
-To on? – zapytał Hirako.
-Hai – odparł Minato.
Naruto wrócił kilka minut później z tacą, na której były kubki z herbatą. Położył ją na stoliku i poszedł do swojego pokoju. Wziął książkę, usiadł w oknie i zaczął czytać. Widział co się dzieję w ogrodzie i jego też widzieli.
-„Co jest młody” – usłyszał głos w swojej głowie. Rozejrzał się nerwowo, ale nikogo nie zobaczył. Uznał, ze mu się przesłyszało. Po chwili usłyszał kilka warknięć.
-„Nie możliwe” – pomyślał.
-„A jednak”
-„Kurama, ale jak”
-„Nasze połączenie nadal istnieje, dlatego możemy rozmawiać „ – wyjaśnił lis.
-„Ujawniłeś im się już?”
-„Ta, wczoraj w nocy, żebyś widział jakie mieli miny” – zaśmiał się. -„Powiedz mi co ty tu jeszcze robisz?”
-„O co ci chodzi?”
-„Widziałem wspomnienia twojego rodzeństwa, pytam się dlaczego jesteś jeszcze w Konosze?”
-„Nie wiem” – odparł niepewnie. –„Nie wiem co robić, pieczęć zniknie dopiero , gdy skończę jedenaście lat.”
-„Za dwa lata, będzie za późno, przecież dla nich jak to będzie możliwe, że chłopak bez chakry po jedenastu latach włada ogniem.”
-„W sumie masz rację. To co od tak mam zwiać z wioski.”
-„Widzisz w tym jakiś problem, gdy by nie Josuke i Saya, zapewne nie miałbyś domu. Dobrze ci radzę, pakuj plecak i zmykaj stąd. Chyba masz dość takiego życia. ”
-„Pewnie, ze mam dosyć, non stop mnie szpiegują, non stop wykonuje jakieś durne zadania!” – chłopak wybuchł w swojej głowie.
-„Mam opowiedzieć twoją historię tym szczeniakom?” – zapytał Lis.
-„Nie, to za bardzo może zmienić historie, może kiedyś sam im to powiem” – odparł już spokojnie.
Naruto zerwał kontakt i zaczął pakować plecak. Zrobił to szybko.
-„Jeszcze jedno” – pomyślał i wszedł po cichu do gabinetu swojego ojca.
Zaczął czegoś szukać w szafie. Po kilku minutach szukania znalazł zielony zwój.
-Jest – powiedział po cichu.
Rozwinął go i przeczytał nas szybko, rozwinął go całego na biurku. Był to Pakt Przyzwania Lisów. Podpisał się szybko na nim i odłożył go na miejsce, wrócił do swojego pokoju po plecak. Opuścił dom, nie zostawiając po sobie żadnej kartki ani wiadomości.
Gdy Naruto rozmawiał z Kuramą w ogrodzie rozmowa ruszyła w najlepsze. Wszyscy się śmiali, żartowali, opowiadali coś. Taki nastrój panował, dopóki członek Anbu nie pojawił się przed Yondaime.
-Hokage-sama oto raport z misji szpiegowania Naruto Namikaze – w ręce blondyna trafił zielony zwój, a Pies zniknął w kłębie dymu.
-Minato – zaczął Hirako, zwracając na sobie jego uwagę - szpiegujesz własnego syna?
-Zbyt dziwnie się ostatnio zachowuję, a ja nie mam czasu na to – odparł, Hirako tylko uniósł wyżej jedną brew, na odpowiedź mężczyzny.
Minato rozwinął zwój, z którego wypadło jakieś zdjęcie. Kushina podniosła je i zaczęła oglądać, a Minato wziął się za czytanie.
Hej,
OdpowiedzUsuńczytając początek już zrobiło mi się smutno, ta rozmowa Josuke i Sayi z rodzicami nic nie dała, czy nikt nie zauważa, że swojego syna traktują jak sługę, och to połączenie z lisem istnieje, no pięknie zwiewa z wioski, no i zastanawiam się co jest w tym zwoju, ale i też ciekawi mnie Sasuke raz zachowuje się miło, a raz tak jakby go nie tolerował, jak się okazauje jest tym dzieckiem z przepowiedni...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, już zrobiło mi się smutno czytając ten początek, rozmowa Josuke i Sayi z rodzicami nic nie dała... czy nikt z mieszkańców nie zauważa, że swojego syna traktują jak sługę, przecież to syn Hokage... jednak to połączenie z lisem istnieje, no i pięknie Naruto zwiewa z wioski, i co jest w tym zwoju, ciekawi mnie Sasuke raz zachowuje się miło, a raz tak jakby go w ogóle nie tolerował, no i jak się okazuje jest tym dzieckiem z przepowiedni...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza