niedziela, 6 września 2015

Naruto na nowo 2.-5.

Naruto na nowo 2. -5.
-Słuchajcie wszyscy! - kobiecy krzyk rozniósł się po okolicy.
Dziesięć drużyn geninów z różnych wiosek stało przed głównym wejściem na poligon Ukrytej Wioski w Liściach. Wszyscy zwrócili uwagę na kobietę, która stała przed nimi.
-Każda drużyna dostanie jeden z dwóch zwoi – pokazała dwa zwoje jeden biały drugi zielony. – Najpierw każdy podejdzie do jonina za mną i podpiszę, kartkę. Dzięki niej, nasza wioska nie zostanie posądzona o waszą śmierć. Od razu mówię, że jak ktoś nie podpisze, cały jego Team odpada. Ruszać się!
Każdy podpisał tą kartkę i odebrali zwoje. Następnie rozkazali im ruszyć do innych bram. Kitsune wraz z bliźniakami czekali spokojnie na rozpoczęcie. W końcu się doczekali i brama się otworzyła. Ruszyli biegiem. W lesie panował mrok, ponieważ rozłożyste konary drzew zasłaniały promienie słoneczne. 
-Co to jest?! – krzyknął jeden z członków Teamu z Trawy, gdy zobaczył robaka wielkości domu.
-Katon: Ognisty Ryk Lisa – krzyknął Kitsune i fala ognia, w formie paszczy lisa pomknęła na stwora, paląc go całego. – Będzie ciekawiej, niż myślałem – stwierdził. – Plan przekazujemy telepatycznie – rozkazał, a jego przemienione klony kiwnęły głową, na tak.
-Ruszamy? – spytał Hiro.
-Tak. Wypatrujcie innych Teamów. 
Minęły dwie godziny. Zdobyli już potrzebny im zwój, nawet się przy tym nie męcząc. 
-A, gdyby tak zniszczyć kilka zwoi? – spytał nagle Hikari. 
-Dobry pomysł – odparł Kitsune – będzie mniej osób w drugim etapie, tych z Konohy i Suny zostawiamy. Ruszamy
Biegli już dobrą godzinę, a innych drużyn ani widu, ani słychu. Zamiast ludzi co rusz spotykali różne stwory. W pewnym momencie zobaczył wszystkie drużyny z Konohy, trzymali się razem. Wszyscy siedzieli w cieniu, oprócz kilku osób. Trzy osoby klęczały przy sobie i o czymś rozmawiały. Lis i reszta jego Teamu wyszli z krzaków, wszyscy spojrzeli na nich wrogo. Oni nic sobie nie robiąc przeszli przez polane i ruszyli dalej.
-Stójcie! – krzyknął ktoś z za ich pleców. Naruto odwrócił się. Przed nim stał brunet z małym psem na głowie, na sobie miał siwą kurtkę i czarne dresy z kilkoma kieszeniami. – Jest nas więcej, wiec możemy ich pokonać, będzie miej osób w drugim etapie – dodał, a kilka osób go poparło.
Naruto odwrócił się i ruszył dalej.
-Katon: Wielka Kula Ognia – ogień spowił Lisa, bliźniacy zdążyli odskoczyć.
-Sasuke! – krzyknęła wrogo czarnowłosa dziewczyna. Patrzyła wściekłymi oczami na swojego brata.
-Tak Sasuke-kun! – krzyknęły jego fanki, czyli różowowłosa dziewczyna i blondwłosa dziewczyna. Po chwili zaczęły się kłócić.
Dym i kurz opadł, wszyscy zobaczyli jak chłopak stoi i otrzepuje się z kurzu.
-Myślałem, że Konoha lepiej dba o wykształcenie swoich geninów – powiedział głośno, aby wszyscy go zobaczyli.
-Uważaj co mówisz jest nas więcej – warknął Kiba.
-Co mi po walce z wami, skoro nie umiecie przejrzeć genjutsu. KAI – powietrze zafalowało, a wokół nich pojawiło się kilkunastu tak samo wyglądających facetów. Konohańczycy patrzyli na to w szoku, strachu i ździwieniu.
-Katon: Ognisty Krąg – Lis wykonał swoje jutsu. Z rąk wystrzeliły dwa płomienie, która otoczyły wszystkich. Ogień zaczął podpalać nieznanych mężczyzn. Oni zaczęli zmieniać się w wodę i powstawały dwa nowe klony, teraz było ich dwa razy więcej niż przedtem. 
-Wysokiej klasy Wodny Klon – powiedział Hiro. W pewnym momencie Naruto spojrzał w niebo, spostrzegł ledwo zauważalną barierę chakry.
-Genjutsu w genjutsu – stwierdził pod nosem. – KAI! – krzyknął, a powietrze znowu zafalowało. Klony znikły, wokół nich znowu był tylko las. Z krzaków wyszło troje mężczyzn.
-Kim jesteście? – spytał Josuke.
-Nie ważne – odparł jeden.
-Musimy przyznać, że jesteście silniejsi niż poprzednicy.
-Poprzednicy? – powtórzyła Kira.
-Ile drużyn schwytaliście?! -krzyknął dziedzic Sharingana.
-Kil…
Nie dokończył bo czarne ostrze przebiło go od tyłu. Mężczyzna padł martwy. Wszyscy, a przede wszystkim jego kompani patrzyli na to w szoku. Lis nie czekał na ich ruch tylko zaatakował ich. Jednego przyszpilił do ziemi swoją kataną, a drugiemu podciął gardło kunaiem. Następnie rzucił tym kunaiem w serce ostatniego. Oczywiście nie obyło się bez bolesnych krzyków. Cała akcja trwałą mniej niż minutę.
-Idziemy – mruknął do swojego Teamu.
Reszta stała w szoku. Nie wiedzieli co zrobić, dla nich zabicie kogoś było nie możliwe, a chłopak o dwa lata młodszy od nich z zimną krwią zabił trzy osoby.
-Musimy iść – mruknął Josuke, ale wszyscy nadal stali w jednym miejscu. Dopiero po kilku minutach wszyscy otrząsnęli się i ruszyli do Wieży.
Kilka dni później, wszyscy, którym udało się dotrzeć do wierzy stali w wielkiej Sali. Przed nimi była Tsunade i kilku joninów.
-Gratulacje – powiedziała Hokage – udało wam się pomyślnie przejść przez drugi etap. 
-Czy ktoś chce się wycofać? – spytał jakiś jonin, a kilka osób podniosło rękę – dobrze, możecie wejść na trybuny. Na dole został Kiba, Hinata, Sakura, Ino, Shikamarau, Sasuke, Kira, Josuke, Saya, Gara, Kankuro, Temari, Neji, Lee, Tenten i Naruto. Ale niestety i tak jest was za dużo, jest was szesnaście , a w Trzecim etapie, nie może być tak dużo osób.
-Dlatego odbędą się walki – dodał były Hokage, stojąc obok kobiety. – Ekran wskaże kto będzie walczył, na ścianie pojawił się wielki ekran. – Pierwsza walka: Kankuro vs Kiba – wywołani zostali na dole, a reszta weszła na widownie.
-Gdy uznam, że ktoś nie może dalej walczyć, wkroczę – dodał Minato. –Start.
Brunet z Konohy rzucił kulkę z dymem pod swoje nogi, gdy dym opadł wszyscy patrzyli na to zdziwieni, bo nic się nie zmieniło. Kiba rzucił się na swojego przeciwnika. Akamaru stał na razie z tyłu. Genin z Konohy atakował na razie tylko Taijutsu oraz rzucał Kunaiami i Shurikenami. Chłopak z Suny wszystko ominął. Kiba wykorzystał swoją prędkości i uderzył mocno w brzuch. O dziwo Kankuro nie jęknął, ani się nie skulił. Pięść Inuzuki przebiła się przez jego ciało. Gdy wyciągnął dłoń w ręce miał kawałki drewna.
Nagle został owinięty przez linki. Obejrzał się do tyłu, prawdziwy Kankuro trzymał jego psa, a za nim stała marionetka, z której pochodziły metalowe linki. Nagle Akamaru zmienił się w Kibe, a Kiba w psa. Inuzuka uderzył lalkarza mocno w twarz i pobiegł pomóc Akamaru. Po chwili wszyscy stali naprzeciw sobie.
-Zaskoczyłeś mnie tym – przyznał Kankuro.
-Jeszcze niczego nie widziałeś – odparł Inuzuka, a jego pies zaszczekał. – Ruszamy, Akamaru. Gatsuga!
Kiba i jego piec zaczęli wirować w powietrzu. Kankuro zasłonił się marionetką, ale jego lalka nie wytrzymała i rozsypała się na kawałki. Genin z Suny musiał od skoczyć.
-Moja marionetka. Zapłacisz mi za to.
-Gatsuga! 
Powtórzyli atak, ale musieli tym razem zmierzyć się z dwoma lalkami. Jako, ze te marionetki były lepsze, żadnemu nie udało się zniszczyć ani jednej.
-Z tymi nie będziesz miał tak łatwo.
-Zobaczymy- powiedział i rzucił Akamaru jakąś pigułkę i sam zjadł jakąś. Nagle futro psa zmieniło kolor się na brąz.
-Co to było?
-Pigułka wzmacniająca. Ruszamy Akamaru. Gatsuga!
Ich połączony atak był szybszy i silniejszy. Przedarli się obok marionetek i ruszyli na genina z Suny. Kankuro w ostatniej chwili zdążył jedną marionetką obić jeden atak, ale drugi przeleciał obok niego i zatrzymał się za nim. W tedy Kiba szybko założył dźwignię na ręce Kankuro.
-Teraz Akamaru!
Pies od razu zaczął wirować i lecieć w ich kierunku.
-O nie, nie dam się tak łatwo – powiedział i rozgniótł w palcach pigułkę z gazem paraliżującym. Wszyscy osunęli się nie przytomni, na ziemię.
-Ogłaszam remis, żaden z nich nie przechodzi do trzeciego etapu – oznajmił Minato. –Następna walka Shikamaru Nara vs Temari z Suny.
Wywołani stanęli na przeciwko siebie. Shikamrau uważnie obserwował swoją przeciwniczkę. 
-Start.
Mimo rozpoczęcia walki nikt się nie ruszył. W końcu dziewczyna zdjęła z pleców wachlarz i wbiła go w ziemię.
-Gdy rozwinę go całego będzie koniec walki – oznajmiła dziewczyna. Chłopak nic nie powiedział.
-Powietrzne cięcie! – w kierunku genina z Konohy poleciał mocny sierp utworzony z powietrza. Chłopak odskoczył na bok i tak kilka razy. Po kilkunastu minutach nudnej walki Temari nie mogła się ruszyć.
-Co jest? – spytała zdziwiona i spojrzała na swojego przeciwnika. Kucał, ręce miał złączone tworząc jakąś pieczęć. Chłopak odetchnął z ulgą i wstał z ziemi. –Co mi zrobiłeś?! – krzyknęła.
-Złapałem cię moim cieniem – pokazał jak w cieniu obok ściany jest ciemny i długi cień, ciągnie się tuż za nią i łączy z jej. Zaczął iść do przodu, w kierunku Temari, a ona szła w jego kierunku.
-Co chcesz zrobić?
-Mam za mało chakry, aby kontynuować walkę, więc znokautujemy się nawzajem – powiedział i stanął tak, aby mogli uderzyć się nawzajem w kark. Po chwili oboje leżeli nie przytomni.
-Ogłaszam remis, obydwoje nie przechodzą do trzeciego etapu. Następne walka, Gara no Sabaku vs Neji Hyuga. 
Jinchuuriki Shukaku wyłonił się z piasku, a białooki zeskoczył z trybun. Ich spojrzenia się zetknęły, pełne pogardy Nejiego i z checią mordu czerwonowłosego.
-Start!
Piasek od razu ruszył na Hyuge i chciał go zmiażdżyć. Neji odskoczył do tyłu zwiększając odległość między nimi. Wokół jego oczu pojawiły się żyłki. W ostatniej chwili odskoczył od piaskowej dłoni lecącej z jego prawej strony.
-Będziesz tylko tak uciekał? – spytał Gara. – Ustań to cię zabiję – powiedział głosem szaleńca.
Neji rzucił kilka kunai z przyczepionymi wybuchającymi notkami. Chłopak z Suny zasłonił się piaskiem, eksplozja wzbiła tumany kurzu w powietrze, Neji wykorzystał tą chwilę i pobiegł za jego plecy. Gdy piasek opadł Gara rozglądał się za swoim przeciwnikiem. Hyuga podszedł bliżej i chciał zablokować jego punkty chakry, ale złapała go piaskowa dłoń.
-Mojej obrony nic nie przebije - oznajmił mrocznym głosem. –GIŃ! – dłoń zaczęła się ściskać, a wokół Nejiego zaczęła pojawiać się niebieska chakra. Gdy poczuł trochę luzu zaczął się obracać nabierając prędkości. 
-Kaiten!
Gdy tylko się uwolnił odskoczył pod ścianę. Oddychał coraz ciężej i szybciej. Chciał się ruszyć, ale nagle poczuł, że nie może nawet drgnąć. Spojrzał na swojego przeciwnika, trzymał zaciśniętą dłoń w jego kierunku.
-Piasek jest tak drobny, że nie można go odbić.
Neji zlustrował siebie Byakunganem, był cały zakurzony, a ten kurz był wymieszany z chakrą. Chakrą Gary.
-Kuso! – zaklął, gdy nad głową Jinchuuriki zaczęły pojawiać się piaskowe shurikeny i kunaie. 
-GIŃ! – krzyknął Gara i zamachnął się ręką, a piaskowa broń poleciała w kierunku Hyugi.
Nagle chłopak zniknął, wszyscy w szoku wypatrywali bruneta. Gara obejrzał się za siebie, Neji klęczał przed sędzią.
-Starczy, wygrywa Gara – oznajmił Minato i spojrzał hardo na czerwonowłosego. –Medycy! – zawołał.
Gara pojawił się obok reszty swojego rodzeństwa. 
-Następna walka Sasuke Uchiha vs Tenten(nie pamiętam jej nazwiska, więc sory) 
Wymienieni od razu stanęli naprzeciw sobie. Uchiha uruchomił swoje doujutsu, a dziewczyna wyciągnęła z kieszeni kilka zwoi.
-Start!
Czarnowłosy nie czekał na atak ze strony dziewczyny, ruszył od razu atakując ją Taijutsu. Naruto uważnie oglądał walkę, zauważył, że jego ataki stały się bardziej celne, płynne i skuteczne. Tenten nie mogłą wytrzymać tempa i odskoczył do tyło. Była przyparta do ściany i to dosłownie. 
-Przywołanie! – w kierunku Uchihy poleciało mnóstwo broni miotanej. 
Genin z Teamu 7 dzięki swojemu Sharinganowi ominął wszystko i znalazł się przed dziewczyną. Uderzył ją mocno w brzuch z pięści. Tenten osunęła się nie przytomna na ziemię.
–Wygrywa Sasuke Uchiha – oznajmił Minato.
-Łatwa walka –skomentował.
-Dobrze zostały cztery walki – powiedział blondyn, gdy medycy zabrali nieprzytomną dziewczynę. – Josuke Namikaze vs Hinata Hygua.
Chłopak stanął pewnie na środku Sali, dziewczyna z lekką nie pewnością stanęła naprzeciw niego.
-Start!
Dziewczyna uruchomiła Byakungana, a blondyn wyciągnął kunaia. Ruszył do ataku, przez pierwsze kilka minut Hinata robiła tylko uniki, w końcu dzięki swoim oczom zauważyła małą lukę i rzuciła szybko shurikenem. Syn Yondaime musiał odskoczyć, aby nie oberwać w krtań. Dziewczyna przyjęła postawę do Taijutsu swojego klanu. W jej oczach pojawiła się pewność i determinacja. Josuke złożył kilka pieczęci, koncentrując chakre w prawej ręce.
-Futon: Powietrzny sierp – chłopak machnął ręką, a w stronę dziewczyny poleciało powietrzne ostrze.
-Kaiten – dziewczyna odpowiedziała swoją techniką obronną, technika Namikaze przegrała. 
Syn Kushiny postanowił wykorzystać moment rzucił pod jej nogi kulkę dymną, po chwili nie biło nic widać, gdy Hinata obraca się i szybko podbiegł do niej. Dziewczyna w ostatniej chwili zauważyła chłopaka.
-64 uderzenia! – krzyknęła Hinata i aktywowała swoją technikę. Chłopak padł na ziemię. Dym rozwiał się i wszyscy zobaczyli, że Josuke leży na ziemi, Hinata wyłączyła Byakungana. Gdy Minato miał ogłosić wynik, Josuke zniknął w kłębie dymu, została po nim tylko dziura. Nagle wyskoczył za brunetką i uderzył ją delikatnie w splot słoneczny. Dziewczyna osunęła się po woli nieprzytomna na ziemię. Wszystkich zaskoczyło takie zagranie.
-Wygrywa Josuke Namikaze – ogłosił po chwili były Hokage, a dziewczynę zabrali medycy. Chłopak ruszył na górę do swojej drużyny.
-Dobre zagranie – powiedział Kitsune, gdy Josuke przechodził obok niego.
-Dzięki – odparł, nie zaszczycając go spojrzeniem.
-Kolejna walka – zaczął Minato – Saya Namikaze vs Ino Yamanaka.
Dziewczyny stanęły naprzeciw siebie.
-Wygram z tobą i Sasuke w końcu się ze mną umówi – powiedziała, a z trybun dało się słyszeć krzyki Sakury.
-Chciałabyś – skomentowała czerwonowłosa.
-Start!
Blondynka od razu zaczęła rzucać bronią miotaną. Córka Kushiny pokazała swój refleks i ominęła wszystkie kunaie i shurikeny.
-Takim czymś mnie nie pokonasz – powiedziała jinchuuriki połowy chakry Kuramy. Blondynka warknęła coś tylko pod nosem. Złożyła ręce w kształt trójkąta.
-„Łatwo dała się sprowokować” – pomyślała i zaczęła jak najszybciej biegał wokół niej.
Ino nie mogła wytrzymać i użyła techniki klanowej. Próbowała przejąć ciało swojej przeciwniczki, ale spudłowała i osunęła się nie przytomna na ziemię.
-Wygrywa Saya namikaze.
-Łatwizna – skomentowała zwyciężczyni i poszła do swojego Teamu.
-Przedostatnia walka Kira Uchiha vs Sakura Haruno – oznajmił Minato. 
-Wygram z tobą – powiedziała różowowłosa.
-Niech zgadnę, a Sasuke się wtedy z tobą umówi.
-Wyjęłaś mi to z ust – brat czarnowłosej miał chęć pozbyć się wszystkich swoich fanek.
–Start! – krzyknął, gdy przeciwniczki były gotowe.
Czarnowłosa ruszyła do ataku, w międzyczasie wyciągnęła kunaia i zaczęła napierać na Haruno. Różowowłosa dzielnie się broniła, ale gołym okiem było widać, ze jest gorzej wyszkolona. Na jej ciele zaczęło pojawiać się coraz więcej ran, z których ciekłą krew.
Po kilku minutach czarnooka odskoczyła. Złożyła kilka pieczęci i w kierunku zielonookiej poleciała ognista kula. Dziewczyna w ostatniej chwili odskoczyła w bok, ale za nim wylądowała na ziemi w jej stronę leciała ognista fala. 
Minato postanowił w kroczyć, rzucił szybko kunaia w stronę Sakury i teleportował się do niej, zabrał ja szybko z toru lotu Techniki.
-Wygrywa Kira Uchiha – oznajmił Minato, gdy wszystko się skończyło, a Hokage zaprzestała krzyków różowowłosej. – Ostatnia walka Kitsune vs Rock Lee.
Chłopcy stanęli naprzeciw siebie, w czach brewki była czysta determinacja.
-Dawaj Lee! – krzyczał Gai z całych sił.
-Oczywiście Mistrzu – odparł Lee.
-Start!
Lee od razu ruszył do ataku. Kitsune miał z niektórymi atakami niezłe problemy. Czarnowłosy próbował podciąć nogi przeciwnika, ale Lis podskoczył. Następnie Kitsune wyprowadził mocny prawy prosty, ale Rock złapał jego pieść i wykorzystał jego pęd, przerzucił go przez ramie, tak że poleciał w ścianę, zostawiając na niej spore wgniecenie. Kitsune wstał, otrzepał się z kurzu i ruszył do ofensywy. Zaczął od kilku mocnych uderzeń pięściami, które zostały sparowane. Szybkie kopnięcie ze strony Kitsune, zostało sparowane. Na koniec szybkie kopnięcie z półobrotu w twarz. Lee odleciał na jakieś dwa metry do tyłu. Czarnowłosy starł strużkę krwi i ruszył do ataku. Nim ktoś się zorientował co się dzieję, Kitsune wychodził z dziury w ścianie.
-WOW! – komentowali genini.
-Katon: Ogniste Kule – w kierunku Rocka z ogromną prędkością poleciało mnóstwo ognistych kul. Lee ominął je wszystkie i uderzył mocnym kopnięciem w brzuch Kitsune. Naruto przyczepi się chakrą do podłoża, tak aby nie odlecieć i złapał obiema rękoma nogę chłopaka. Gdy chciał coś zrobić, oberwał od czarnowłosego drugą nogą, w twarz i odleciał w bok na parę metrów.
-Kuso – zaklął pod nosem Lis. – Muszę, zacząć atakować ninjutsu – złożył kilka pieczęci. – Katon: Ognista Kula - w stronę brewki poleciała wielka ognista kula, zostawiając za sobą spory rów w podłodze.
Lee odskoczył w bok, ale Naruto czekał tam na niego, spowił ręce ogniem i zaczął atakować. Lee miał spore problemy z obroną, bo ogień parzył jego części ciała, w które oberwał. W końcu czarnowłosy odskoczył i rzucił pod nogi Lisa kapsułkę z dymem. Po sekundzie obydwoje znikli w dymie. W tym czasie uczeń mistrza w Taiutsu rozwinął swoje bandaże z nadgarstków i ruszył do ataku. Gdy dym opadł Naruto nie zdarzył zareagować i po chwili leciał w górę. Le wyskoczył za nim i owinął go bandażami.
-Omote Renge! – krzyknął Lee i po chwili obydwoje spadali na ziemię. 
Czarnowłosy w porę odskoczył i wylądował na ziemi, a Kitsune uderzył mocno w podłogę. W kraterze leżało ciało Lisa, a Lee opierał się rękoma o kolana i ciężko oddychał.
-Wyg… - zaczął Minato, ale przerwał, gdy Kitsune zniknął w kłębie dymu.
-Klon?! – pytali się wszyscy. Lee dopiero po chwili zrozumiał co się stało, ale było za późno.
-Katon: Złoty Ryk Lisa – na Rocka poleciał złoty ogień w kształcie paszczy lisa. Lee nie miał na tyle sił, aby uciec, wyciągnął kunaia i rzucił z całej siły w Lisa i czekał na nadejście ataku. Kunai wbił się w ciało chłopaka.
-Przegrałem Gai-sensei – powiedział cicho i zamknął oczy.
Minato postanowił wkroczyć i uratował chłopaka przed poważnymi ranami. Kitsune upadł na kolana, ale po chwili wstał.
-Wygrywa Kitsune – oznajmił sędzia.

2 komentarze:

  1. Hej,
    o tak walki wspaniałe, ciekawe jak będzie na arenie pokazał wszystkim, że potrafi zabić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    o tak wspaniały rozdział, walki naprawdę wspaniałe, pokazał że potrafi zabić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń