Naruto na nowo. -13.
-I co Tsunade, w końcu się spotykamy – powiedział Orochimaru stojąc na przedzie wojsk z Wiosek Mgły, Skały i Dźwięku.
Wszyscy Shinobi Konohy i dużo shinobi Suny stali przed bramą do Wioski Liścia. Hokage i Kazekage stali na ich czele. Z głębi wioski, było jeszcze słychać krzyki ewakuowanych mieszkańców.
-Jak widzisz nas jest więcej, tym razem Konoha upadnie.
-Nie myśl, że się tak łatwo poddamy – odparła blondwłosa kobieta. – W nas wszystkich jest Wola Ognia.
-Skończ z tymi bzdurami – wysyczał Sanin.
-Wola ognia to coś co on nigdy nie zrozumie – powiedział Jiraya, który stał obok Tsunade.
-Do ataku – krzyknął wężowy sanin , przywołując kilka wielkich węży, które od razu pognały w centrum wioski.
-Jiraya zajmij się wężami – rozkazała blondynka, a Ero-senin od razu zniknął w kłębie dymu. Po chwili w wiosce pojawiło się kilka wielkich Ropuch.
Shinobi Orochimaru ruszyli do ataku. Jako, że było ich więcej mieli znaczną przewagę. Walka była w miarę wyrównana, do póki shinobi Konohy i Suny nie zaczęli słabnąć z braku chakry i z odniesionych ran. W szpitalu nie było już miejsc, lekarze biegali po korytarzach, salach. Pielęgniarki non stop zmieniały bandaże, albo podawały leki przeciwbólowe. Tsunade walczyła z Orochimaru, natomiast Kazekage latał na swoim piasku i przerzedzał wrogie wojska. Gdy miecz Orochimaru miał przebić Tsunade, pojawił się Jiraya i cisnął nim Rasenganem.
-Dzięki – powiedziała Tsunade.
-Tsunade – zaczął pustelnik – mają za dużo shinobi, przegrywamy.
-Wiem, ale musimy dać radę.
Wszyscy shinobi Konohy i Suny, którzy żyli cofnęli się do bramy. Na czele stali Jiraya, Tsuande, Gara, Dwunastka Konohy.
-Hahahahah – Orochimaru zaczął się szaleńczo śmiać.
-Bomby podłożone – obok wężowego sanina pojawił się blondwłosy mężczyzna. O dziwo miał strój Akatsuki.
-Dobrze, Hirako.
-To członek Akatsuki, ale przecież podobno zostali wybici! – krzyknął jakiś mężczyzna.
-Konoha zniknie z powierzchni ziemi! – Orochimaru złożył jakąś pieczęć. Wszyscy czekali, aż nastąpi wybuch, ale nic takiego nie było. –CO!? – zapytał Orochimaru. – Twoje bomby są wadliwe – wysyczał wściekły sanin w stronę Namikaze.
-Nie możliwe, Kabuto sam je opracowywał. – odparł Hirako.
-Trudno, pobawimy się dłużej.
Wężowaty wycelował mieczem w czarnowłosą dziedziczkę Sharingana, a Kusanagi zaczął się błyskawicznie wydłużać. Nikt nie mógł nic zrobić, prędkość miecza była zbyt duża. Gdy czubek ostrza był przed ciałem dziewczyny, zatrzymał się. Wszyscy byli w wielkim szoku, na mieczu kucał chłopak. Z postury mógł mieć osiemnaście, dziewiętnaście lat. Miał krótkie, spiczaste blondwłosy. Ubrany był w ciemne dresy, i bluzę z motywami złotego ognia. Na nogach miał sandały Shinobi, prawy nadgarstek miał zabandażowany, a przy prawym udzie miał kaburę na kunaie i shurikeny.
-Naruto – powiedział Orochimaru. – Przemyślałeś moją propozycję?
-Tak – odparł Uzumaki.
-Jaką propozycję!? – krzyknęła Tsuande.
-Zniszczenia Konohy – odparł wężowy i zaczął się szaleńczo śmiać.
-On nigdy by do ciebie nie dołączył! – krzyknęła Tsunade.
-Dlaczego tak twierdzisz? Przecież w Konosze był bity i poniżany przez kilka lat.
-Naruto? – zapytała Kira, była szczęśliwa i jednocześnie martwiła się.
-Nie bój się, teraz będzie dobrze – posłał jej ciepły uśmiech. Teraz wszyscy wiedzieli, że jego amnezja minęła. – Widzę, że Orochmiaru zrobił ci nową rękę – stwierdził widząc, że Hirako ma lewą rękę jak nową.
Obok Uzumakiego pojawił się jego klon z torbą. Rzucił ją na ziemię, z torby wyspały się małe bomby, a klon znikł.
-To chyba twoje – powiedział Naruto do Namikaze.
-Więc to ty je rozbroiłeś.
Blondyn jednym ruchem odpieczętował katanę i mocnym pchnięciem przełamał Kusanagi. Złapał końcówkę miecza Orochimaru, która wzbiła się w powietrze i rzucił mocno w stronę wężowego sanina, mężczyzna uniknął ostrza, ale za to kilku shinobi za nim już nie. Przypiął katanę do pleców, napiął mięśnie w nogach i wzbił się za pomocą chakry wysoko w powietrze. Leciał w powietrzu prosto na wrogie wojska. Odwrócił się w stronę ziemi i złożył kilka pieczęci.
-Katon: Złota Fala Ognia – wielki złoty strumień ognia poleciał w dół. Gdy dotarł do ziemi rozszedł się po okolicy. Wielu shinobi spaliło się na popiół.
Po chwili ogień zgasł, a Naruto wylądował po środku wojska Orochimaru. Wyciągnął swoją katanę i zaczął zabijać wrogich shinobi.
-Do ataku! – krzyknęła Hokage.
Walka rozbrzmiała na nowo. Tym razem, dzięki pomocy Uzumakiego, wszyscy odzyskali ducha walki i to ninja Konohy i Suny zaczęli wygrywać. Po godzinie większość agresorów leżała martwa na ziemi. Naruto stał naprzeciwko Orochimaru i Hirako.
-Mogłeś mnie zabić, gdy miałeś ku temu okazję – powiedział Naruto.
-Nie martw się tym razem nie popełnię tego błędu – odpowiedział Naruto. Orochimaru widząc porażkę, wezwał tajemniczą trumnę. Wieko się otworzyło, z środka wyszedł wysoki blondyn, miał niebieskie oczy, na sobie miał płaszcz z napisem na plecach Czwarty Hokage i płomieniami u dołu. Orochimaru teleportował się i uciekł z pola walki.
-Yondaime? – zapytał Hirako.
-Tata? – spytał Uzumaki.
-Naruto? – mężczyźnie z oka poleciała pojedyncza łza. – Co się dzieję?
-Orochimaru cię wezwał, a sam uciekł- wyjaśnił najmłodszy blondyn.
-Musisz walczyć z własnym synem i zniszczyć Konohę – dodał Hirako. – Będzie ciekawa walka.
Nagle coś rozkazało ruszyć Minatowi do walki. Porozrzucał kilka swoich kunaiów i zaczął atakować.
-Zacznij walczyć synu – powiedział Minato, gdy Naruto zaczął obrywać coraz bardziej.
-Nie mogę – odparł chłopak załamując ręce.
-Musisz, wiem to. Razem z Kushiną obserwujemy cię od samego początku. Widzieliśmy wszystko, słyszysz wszystko – krzyczał Yondaime.
Naruto zacisnął ręce w pięści i podpalił je złotym ogniem.
-Dalej Naruto – ojciec zagrzewał syna do walki.
Minato rzucił w twarz syna trójramiennego kunaia, Uzumaki złapał ostrze kilka centymetrów przed nosem.
-Nie mogę się teleportować – zauważył ojciec Ognistego Lisa.
Wtedy zauważył, że rączka od kunaia stopiła się w ręce jego syna.
-Mój ogień, może stopić wszystko – powiedział Naruto.
Naruto ruszył do ataku, mimo tego, że trafiał ojca za pomocą Płomiennego Taijutsu, starszy Namikaze leczył się.
-To nic nie da, mam nieskończoną ilość chakry, a to ciało będzie się odnawiać.
Obydwoje stworzyli Rasengana. W oczach Minato była czysta duma. Zderzyli się, po czym nastąpiła eksplozja. Naruto został odrzucony kilka metrów do tyłu i uderzył plecami w drzewo. Minato także odrzuciło do tyłu, ale on teleportował się do kunaia wbitego nie daleko w ziemię. Jego prawa ręka była zniszczona, ale już się leczyła.
-Naruto wstawaj – powiedział Minato, gdy jego syn nie wstawał przez dłuższą chwilę. Najmłodszy Namikaze wstał i otrząsnął się z kurzu. Odpieczętował swoją katanę. –To nic nie da.
-Mylisz się – chłopak użył Sunshin no Jutsu i pojawił się przed ojcem. Odciął mu lewą rękę, która nie odrastała i oskoczył od ojca.
-Co się dzieję? – zapytał zdziwiony Yondaime.
-Ta katana jest specjalna. Przerobiłem miecz Kisame w podziemiach Uzushio-gakure.
-Kuźnia Mędrca – stwierdził Minato. – Musisz mnie szybko zabić.
-CO?! – krzyknął zszokowany osiemnastolatek. – Nie zrobię tego, nie, nie mogę.
-MUSISZ! – krzyknął Czwarty.
Yondaime wyciągnął kunaia prawą ręką i przybrał postawę do ataku. Ostrza się zderzyły, na ziemię leciało mnóstwo iskier. Naruto w końcu zaczął atakować. Mimo katany z Kuźni Mędrca Naruto nie mógł teraz ani razu zranić ojca.
-Naruto, weź się w garść.
-Tato – powiedział smutno młody Uzumaki.
-Synu musisz to zrobić, ja już nie należę do tego świata.
Naruto podpalił swój miecz. Złoty ogień wirował wokół ostrza. Wyskoczył w powietrze i zaatakował z góry. Kunai Czwartego został przecięty, a Uzumaki wbił katanę w serce ojca.
-Brawo – pochwalił Uzumakiego. Yondaime położył rękę na głowie syna. – Jestem z ciebie dumny i Kushina na pewno też – Naruto wypuścił broń i przytulił się do ojca. Z oczu leciało mu mnóstwo łez.
Nagle Minato zabłysnął bardzo jasnym światłem, zaczął znikać.
-Kira to dobra dziewczyna, staraj się o nią. Pamiętaj, zawsze będziemy na ciebie patrzeć z góry – powiedział Minato, za nim zniknął. Katana Uzumakie spadła na ziemię. Chłopak schylił się i podniósł ją.
-Zostaliśmy sami - powiedział Uzumaki, a w oczach Hirako pojawiła się niepewność.
Starszy Namikaze zobaczył, ze niedaleko nich walczyła Kira, wtedy wpadł na pomysł. Naruto ruszył do ataku, podbiegł do swojego kuzyna i zamachnął się kataną. Naruto był zmęczony, więc Hirako wykorzystał chwilę, odsłonięcia się przez Naruto i wbił mu w brzuch kunaia. Uzumaki pochylił się do przodu, ale się nie przewrócił. Hirako wtedy podbiegł do Kiry, zaszedł ją od tyłu, ogłuszył ją i zabrał ze sobą. Zniknęli w kłębie dymu. Wszyscy to dobrze widzieli, bo walki się już skończyły.
-KIRA! – krzyczeli wszyscy.
-Jiraya masz szybko uruchomić swoją siatkę szpiegowską – rozkazała Tsunade – musimy ją znaleźć zanim coś jej zrobi. – Pustelnik od razu zniknął w kłębie dymu.
-Tsunade-sama musimy jej szukać – powiedział Sasuke.
-Sami nie wyruszycie, nawet nie wiemy gdzie mogą być.
-To co musimy zacząć działać – kłócił się Uchiha.
-Nie musimy czekać, na razie musimy się zająć rannymi! – krzyknęła kobieta. Sasuke zacisnął pięści ze złości, ale zgodził się z Tsunade.
Jinchuuriki Kuramy wyciągnął kunaia, mimo, że podpierał się na katanie, upadł na ziemię. Zemdlał.
-Szybko trzeba mu pomóc – krzyknęła Hinata, która była najbliżej niego i podbiegła do niego.
Tsunade szybko do niego podbiegła i zaczęła go leczyć.
-Miał tylko kilka małych ran i tą większą po kunaiu – powiedziała, gdy skończyła go leczyć. – W szpitalu pewnie nie ma miejsca, więc … - zaczęła się zastanawiać - … zanieście go do jego byłego domu.
-Ale jego dom ktoś wziął – powiedziała Hinata.
-Wzięła go Kira, zapasowe klucze są u mnie gabinecie wiszą przy drzwiach.
-Hai! – krzyknęli. Sasuke i Kiba wzięli Uzumakiego, a Hinata pobiegła po klucze. Reszta poszła z Hokage.
Wszędzie była ciemność. Na małym stoliku paliła się małą lampeczka. Na łóżku, a raczej kawałku materaca siedziała skulona dziewczyna. Trzęsła się z zimna, strachu, a może z czegoś jeszcze innego. Jej długie, czarne włosy były posklejane od brudu i potu. Po polikach spływały jej łzy. Do środka wszedł wysoki, blond włosy mężczyzna. W prawej ręce miał lampę.
-Czego ty ode mnie chcesz? – zapytała wściekła dziewczyna.
-Od ciebie nic, ale muszę się zrewanżować twojemu chłopakowi, jeśli w ogóle nadal go kochasz.
-Nic ci do tego – warknęła.
-Porzucił was, a ty nadal go kochasz – powiedział Namikaze.
-Miał amnezję, więc nic nie pamiętał – broniła go dziewczyna.
-Amnezje miał po walce ze mną. Widzisz, musisz sobie z nim poważnie porozmawiać. Te drzwi są specjalne, wysysają chakrę, więc nie uciekniesz – powiedział i wyszedł. Zostawił dziewczynę samą, pogrążyła się w przemyśleniach.
Wieczór w Konoha-gakure był już spokojny. Zwykli mieszkańcy wrócili już do domów. Shinobi nadal znosili ciała poległych, lekarze zajmowali się rannymi. Wielu opłakiwało swoich przyjaciół, rodziców, dzieci, braci, siostry. Przed jednym domem było kilku Anbu.
-Obudził się – powiedział Pies słysząc odgłosy dochodzące z domu. – Idź po informować Hokage – Kruk od razu zniknął w kłębie dymu.
W biurze Hokage, było sporo osób. Tsunade, Jiraya i cały rocznik porwanej dziewczyny, nie było tylko Uzumakiego.
-Za mniej więcej godzinę, powinienem otrzymać wiadomość od szpiegów – powiedział Jiraya.
-Do tego czasu zorganizujemy grupy ratunkowe – odparła Hokage. – Więc tak, będą dwie grupy, Sasuke, Hinata, Kiba, Lee, Ino, druga to Neji, Teneten, Choji, Shino, Shikamaru. Sakura zostaje w wiosce.
-Hokage-sama ja też chcę iść – zaprotestowała różowo włosa.
-Sakura, jako medyk musisz zostać w wiosce i pomóc rannym – powiedziała Tsunade.
-Hai – odparła dziewczyna.
-Hokage-sama – w gabinecie pojawił się Kruk. – Naruto Uzumaki obudził się.
-Dobrze już do niego idę – odparła kobieta.
-Idziemy z tobą Tsunade-sama – powiedzieli wszyscy chórem.
Naruto stał przed swoim domem. Przed nim leżał nie przytomny członek Anbu w masce Psa.
-Gdzieś się wybierasz? – zapytała Tsunade, gdy dotarła przed dom Uzumakiego wraz z jego rocznikiem.
-Tak – odparł. – Próbował mnie zatrzymać, ale marnie mu to wyszło.
-Kakashi? – zapytała Tsunade, ale nie otrzymała odpowiedzi.
-Jest nie przytomny, pewnie dlatego się nie stawiał – Sakura podeszła do niego i go ocuciła.
Kakashi złapał się za głowę i zaczął masować bolące miejsce.
-Masz mocną rękę Naruto – powiedział Kakashi.
-Sorki Kakashi-sensei.
-Gdzie idziesz? – zapytał Sasuke, Uzumaki zaczął iść w stronę bramy.
-Naprawić swój błąd – odpowiedział blondyn.
-Jaki? – zapytała zaciekawiona Tsunade.
-Pozwoliłem mu żyć i teraz Kira musi za to płacić – gdy dotarł pod bramę, Naruto wyciągnął swoją maskę Lisa z pod płaszcza i założył ją na twarz.
-Ty jesteś Ognistym Lisem? – zapytali wszyscy jednocześnie.
-Wyjaśnienia później. Przyzwanie – wszystko spowił siwy dym. Nikt nic nie widział. Dopiero, gdy wiatr rozwiał dym, wszyscy stanęli jak wryci. Patrzyli w szoku na to co przyzwał Uzumaki. Przed nimi stał wielki, rudy, dziewieciogoniasty lis. Zwierzę przeciągnęło się, jego ogony spokojnie falowały na wietrze.
-Długo mnie nie wypuszczałeś – powiedział groźnym, basowym głosem.
-Nie ma czasu na to – wskoczył na łeb lisa i przyczepił się za pomocą chakry. – Ruszaj na wschód.
Kyuubi ruszając zerwał ogromny wicher wiatru, piasek i liście poderwały się w powietrze. Gdy reszta otworzyła oczy, Kyuubi znikał za horyzontem.
-Musimy ruszyć za nim – powiedział Sasuke, a wszyscy się z nim zgodzili.
-Od teraz jesteście jedną grupą, możecie ruszać – powiedziała Tsunade, a wszyscy pobiegli za Uzumakim i lisem.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ech darował mu życie, a ten się z Orochimaru sprzymierzył, wszyscy zaskoczeni widokiem lisa... co za tchórz... przywołał Yondaime a sam zwiał...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńech darował mu życie, a ten z Orochimaru się sprzymierzył, wszyscy są zaskoczeni widokiem lisa, co za tchórz przywołał Yondaime a sam zwiał...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia