wtorek, 8 września 2015

Naruto na nowo 2. -21.

Naruto na nowo 2. -21.
-----Naruto-----
Siedziałem w szatni Areny i czekałem na rozpoczęcie egzaminu. W między czasie rozmyślałem, jak pogoda jest nie przewidywalna, mimo, że był koniec Października, była sporo śniegu. Na moją twarz wdarł się uśmiech, gdy przypomniałem sobie moje urodziny. Zdążyłem wrócić z patrolu Anbu, ulice wioski były zasypane, a w domu, trwały przygotowania. Gdy dowiedziałem się o imprezie, samoczynnie śnieg wokół mnie zaczął topnieć, ale musiałem to wytrzymać. Szczerze nie przepadałem za urodzinami, ale dla przykrywki musiałem się bawić, teraz zostałem wciągnięty przez Tsunade w walkę z chuninami, którzy walczyli o miano Jonina.
-----Narracja trzecio osobowa------
-Egzamin na Jonina uważam za rozpoczęty! – krzyknęła Piąta Hokage.
Po całej arenie rozniosły się krzyki. Wszystkie miejsca były zajęte, część shinobi siedziała nawet na dachu, areny. Właśnie rozpoczął się egzamin na Jonina. Na środku areny stało sześć osób, którym udało się przejść pierwszy etap, który polegał na odebraniu zwoju i dostarczenie go do wioski. 
Od prawej w szeregu stał Kiko Nakamura. Chłopak średniego wzrostu, na oko szesnaście lat, oczy koloru niebieskiego. Krótkie, spiczaste, brązowe włosy. Ubrany w jasny podkoszulek na długi rękaw i ciemną bluzę oraz ciemne dresowe spodnie, do których miał przypiętą kaburę na kunaie i shurikeny. Miał opaskę Konohy.
Drugą osobą była dziewczyna, Yuki Kohara. Niska dziewczyna z długimi czarnymi włosami i zielonymi oczami. Na oko piętnaście lat. Ubrana w czarną koszulkę i filetowo-zieloną bluzę, ciemne, dresowe spodnie nie ograniczające ruchu i kabura przyczepiona do nich. Trzeba było przyznać swoją urodą mogła powalić sporą część chłopaków. Miała opaskę Taki.
Następnie byli bliźniacy. Ciemne, średniej długości włosy i czarne oczy. Jeden był ubrany w jasnych barwach, a drugi na przeciwieństwo pierwszego. Jeden nazywał się Izuma Ruki, a drugi Kejko Ruki. Mieli opaski Suny. Mogli mieć maksymalnie szesnaście lat.
Czwartym uczestnikiem również był chłopak. Konohamaru Sarutobi (nie wiem o ile jest młodszy od Naruto w anime, ale w opo będą w tym samym wieku. Dop.aut.) miał brązowe włosy, na czole opaskę Konohy, ubrany jasny podkoszulek na długi rękaw i czarne spodnie. Miał siedemnaście lat, jako jedyny miał katanę na plecach.
Ostatnią uczestniczką była dziewczyna z Suny. Nazywała się Shiro Roshitsu Miała włosy do pasa, w kolorze piasku. Zielone oczy, a urodą mogła konkurować z drugą dziewczyną. Ubrana w ciuchy, odpowiednie dla pustynnego klimatu.
-Dobrze, możemy zaczynać walkę - na środku pojawił się Shikamaru.
-Walkę, a nie walki? – spytał zdezorientowany Konohamaru, w jego stan poszła reszt uczestników.
-Walkę, Hokage wraz z Kazekage zmienili zasady, będziecie walczyć z nim – wskazał na wychodzącego z szatni członka Anbu w masce Lisa. –Jeśli go pokonacie wszyscy zostaniecie joninami, jeśli jednak przegracie Hokage i Kazekage będą decydować kto zostanie joninem, więc postarajcie się.
-Mamy przesrane – mruknął wnuk Trzeciego Hokage.
-Czemu? – spytała dziewczyna z Suny.
-To najlepszy członek Anbu. W wiosce mówią, że jest shinobim idealnym. Nikt nie zna jego prawdziwych umiejętności i tożsamości.
-Po co ich straszysz, teraz będą się bać walczyć – powiedział Lis.
-Słyszałeś, mimo, że szeptałem? – spytał zaskoczony chłopak, na co Kitsune skinął głową.
-Przygotujcie się, macie pięć minut na opracowanie strategii. 
-Po co nam strategia, skoro on ją usłyszy?
-Egzamin jest już rozpoczęty, więc możecie użyć jakiegoś jutsu – odparł Shikamaru i zniknął w kłębie dymu pojawiając się obok Kage.
-Ktoś ma pomysł?
-Ja, zatkajcie uszy – Yuki, wyszła na przód i wyjęła z kabury flet, na którym zaczęła grać. Melodia była tak miła dla ucha, że usypiała kibiców, ale gdy zaczęła zwiększać poziom chakry dźwięk zaczął się przemieniać. Przez wysokie tony, bębenki mogły popękać. Ci którzy byli przytomni zatkali sobie uszy, podobnie było z Kitsune. – Mamy jakieś pięć minut.
-Kto w czym się specjalizuje – powiedział Izuma. – Ja w Suitonie i walczę wręcz.
-Ja w Raitonie i walce wręcz – powiedział Kejko.
-Katon – powiedzieli jednocześnie Konohamaru i Shiro.
-Genjutsu i trochę Doton – powiedziała Yuki.
-Futon – powiedział Kiko.
-Musimy atakować tak, aby wzajemnie wzmacniać swoje techniki.
-Więc Yuki będziesz próbowała ciągle go przetrzymywać w genjutsu, wtedy Konohamaru i Shiro zaatakują ognistymi technikami, a Kiko wzmocni je Futonem. Jeśli to nie zadziała ja użyję Suitonu, a Kejko użyje Raitonu, spróbujemy go sparaliżować.
-Plan dobry, ciekawe jak wyjdzie w praktyce?
-Długo? – nagle między nimi pojawił się Kitsune. Wszyscy odskoczyli do tyłu i przyjęli pozycję bojowe.
-Kie…kiedy?
-Na początku. To jak walczymy?
Naruto widząc, brak reakcji ze strony przeciwników, ruszył do ataku. Podbiegł do Konohamaru, mimo szoku brunet zdążył zareagować i zaczął wymieniać ciosy z Lisem. 
-Suiton: Wodny Smok. 
Naruto zdążył odskoczyć przed wodnym smokiem, ale wpadł w pułapkę Kejko. Chłopak czekał na niego z aktywowaną techniką, jego pięść była pokryta błyskawicami. Chłopak dobiegł do niego i uderzył go w twarz. Naruto odleciał na dwa metry, a na jego masce pojawiła się rysa.
Następnie Yuki zaczęła grać na flecie, próbując złapać go w Genjutsu. Jednak na Kitsune nie zadziałało, złożył kilka pieczęci i posłał w dziewczynę ognistą kulę.
Bracia z Suny zaczęli walczyć z członkiem Anbu wręcz. Każdy zauważył, że byli zgrani, ich ruchy idealnie wyćwiczone, nadchodziły jeden po drugim, ale Kitsune pokazał swój refleks unikając wszystkich ciosów.
-Futon: Podmuch. 
Silny podmuch wiatru wybił Lisa w powietrze. Kiedy leciał, odwrócił się w ich stronę i złożył kilka pieczęci.
-Katon: Ogniste Pociski.
Naruto posłał we wszystkich chuninów mnóstwo ognistych pocisków.
-Katon: Ognista Fala! – krzyknął Konohamaru i naprzeciw ognistym pociskom posłał falę ognia.
Nastąpiła silna eksplozja, która wzbiła w powietrze tumany kurzu zasłaniając widok. 
-„Czym ich by tu zaskoczyć?” – rozmyślał Kitsune. – „Może by tak wybuchowe notki pod ziemią?”
Lis stworzył klona, który w tumanach kurzu, nie widzialnie zaczął kopać mały tunel. Kiedy wiatr rozwiał kurz, wszyscy byli gotowi do dalszej walki. Chuninowie stali obok siebie, ale gdy tylko Izuma dał znak okrążyli Lisa. Chłopak nie wiedząc co go czeka, czekał na rozwój sytuacji. Wszyscy zaczęli składać różne pieczęcie. 
-Masowy atak? – spytał sam siebie. Kitsune złożył jedną pieczęć, a podłożone notki eksplodowały, wszyscy stracili równowagę i musieli zrezygnować z ataku. Po arenie rozniósł się wstrząs, a Yuki jako jedyna poleciała na ścianę areny i osunęła się nieprzytomna na ziemię, po chwili medic-ninje zabrali ją na noszach. W podłożu areny było teraz spora liczba kraterów, a w kilku miejscach leżały skalne odłamki.
-Futon: Powietrzne Cięcie – za plecami Kitsune znalazł się Kiko. Powietrzny sierp leciał prosto w plecy członka Anbu. Kiedy był metr od niego, chłopak podskoczył do góry, tak, ze sierp odciął kawałek płaszcza. 
-Katon: Ognista Kula! – Shiro i Konohamaru wykonali dwie ogniste kule.
Naruto przyjął atak na siebie.
-Mamy go?
-Nie! – odkrzyknął Naruto. 
Gdy ogień zniknął, ich widokowi ujawnił się Kitsune, któremu nic nie było. Kitsune strzepał tlący się ogień z rękawa i zaczął kroczyć ku lekko wystraszonych chuninów. Po arenie rozniosły się okrzyki widzów, w końcu nie co dzień widzi się jak ktoś przyjmuje na siebie dwa silne ataki i nic mu po nich nie jest.
-Kim on jest? – zadawali sobie pytanie.
-Katon: Ogniste Pięści.
Z rąk Lisa wystrzeliły dwie ogniste pięści, które natychmiastowo urosły, nokautując Izume i Shiro.
-Konohamaru musimy spróbować walki wręcz – powiedział Kejko wskazując na katanę wnuka Trzeciego, chłopak skinął głową i wyciągnął katanę, była to najzwyklejsza katana, jaką używali shinobi. 
Naruto przywołał jeden ze swoich mieczy.
-Biały miecz? – powiedział zaskoczony Kejko. – Pierwszy raz widzę miecz z ostrzem bo obu stronach.
-Bądź ostrożny – powiedział Konohamaru i ruszył do ataku.
Jego stylu walki Kataną, był godny podziwu, choć nie miał szans w walce na miecze z Naruto.
-Znasz kilka stylów? – spytał Naruto, gdy Konohamaru co rusz atakował innym stylem.
-Trzy – odparł chłopak.
Kiedy oni rozmawiali Kiko pobiegł za plecy Kitsune.
-Futon: Powietrzny Pocisk.
W plecy, Lisa poleciał silny pocisk z powietrza, który miał go powalić na ziemię. Efekt był udany, gdyż odrzuciło Lisa kilka metrów do przodu, prosto w ręce Kejko, który czekał z Elektryczną Pięścią. Chłopak z Suny zdziwił się, gdy zamiast on trafić Naruto, to Lis trafił jego, tylko, że Ognistą Pięścią.
-Połączmy ataki.
-Oki. Katon: Ognisty Smok.
-Futon: Powietrzny Smok.
Dwa jutsu połączyły się tworząc wielkiego ognistego smoka. Naruto przelał trochę chakry do miecza i zamachnął się wypuszczając ją. Smok został rozcięty przez ognisty sierp, który poleciał w chłopaków i eksplodował trafiając ich. Konohamaru uderzył w spory kamień i zemdlał, a Kiko uderzył w ścianę i także zemdlał.
-Koniec – krzyknął Shikamaru. – Wygrywa Kitsune. 
Wszyscy zaczęli bić brawa. Naruto się tym nie przejął i spojrzał Hokage w oczy, która wykonała minimalne skinienie głowa. Kitsune zniknął w Złotym Ogniu, pojawiając się w domu, gdzie od razu zaczął się przebierać i likwidować ślady jakiekolwiek walki. 
-Jako, że niestety nie udało im się pokonać Ktsune jestem zmuszona wraz z Kazekage wybrać, kto zostanie joninem. Będziemy głównie oceniać umiejętności, ale także umiejętność strategicznego myślenia. Wynik zostanie podany wieczorem przed budynkiem administracyjnym.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Tsunade i Gara udali się do Gabinetu Piątej, gdzie zaczęli dyskutować na temat chuninów. Wieczór nastał szybko. Dokładnie o Siódmej wszyscy zebrali się na ogłoszenie wyników.
-Joninem zostaje Konohamaru Sarutobi, Kiko Nakamura oraz Izuma i Kejko Ruki. Reszcie gratuluję dojścia do finału i życzę powodzenia w następnym egzaminie. 
Po tym ogłoszeniu nowi joninowie zostali wezwani do gabinetu Hokage, a reszta mogła się rozejść. Naruto został wezwany późnym wieczorem do Hokage. Gdy tylko udało mu się wymknąć z domu pobiegł do gabinetu Piątej. Gdy wszedł do środka, zastał ta kupców, których uratowali podczas patrolu.
-Dobrze, że już jesteś – powiedziała na dzień dobry Hokage. – Państwo – wskazała na kupców – prosi, abyś ich eskortował do Wioski Homura. Jest to misja rangi B, więc jeśli nie chcesz ktoś inny ja weźmie – skończyła mówić, a Kitsune zaczął się zastanawiać.
-Wezmę ją.
-Dobrze, zatem jutro o świcie wyruszacie.
-Dziękuję, Ci, że się zgodziłeś – powiedział staruszek, gdy opuszczali gabinetu.
-Idę sam?
-Jeśli chcesz weź kogoś.
-Nie dziękuję.
-Wiesz, że nie musiałeś dawać im takiego wycisku – powiedziała zmieniając temat, a chłopak tylko wzruszył ramionami.
-Są może jakieś wiadomości o pozostałych członkach Akatsuki? – chłopak również zmienił temat, na bardziej poważny.
-Nie, poszukiwania ciągle trwają, ale bez żadnego postępu.
-Rozumiem, ja już pójdę.
Naruto opuścił gabinet i poszedł do domu. Na jego szczęście nikt nie zauważył jego wymknięcia. Dzięki czemu mógł spokojnie położyć się spać.
Rankiem państwo czekało gotowi do drogi brakowało tylko Kitsune. Po kilku minutach pojawił się w Złotych Płomieniach.
-Już jestem – powiedział. – Przepraszam za spóźnienie.
-Nic się nie stało. Możemy ruszać?
-Tak.
-Jeśli można, mogę poznać wasze imiona? – spytał, gdy przeszli jakiś kilometr?
-Nie przedstawiliśmy się, ja jestem Ahiko, a to moja żona Tsukasa – powiedział staruszek, a Naruto wtedy zdjął maskę szokując tym kupców. Ukazał im swoją młodą twarz i spiczaste blondwłosy.
-Jestem Naruto, będę podróżował jako zwykły chłopak, aby nie wzbudzać podejrzeń – skinęli mu tylko głową, a blondyn odbiegł trochę do przodu.
-Taki młody, a już w Anbu.
-Jego rodzice musza być z niego dumni – szeptali między sobą, ale Naruto wszystko słyszał.
Naruto szedł na przodzie, a za nim jechał powóz, na którym siedziało małżeństwo. Nie śpieszyli się, gdyż było sporo śniegu utrudniając poruszanie się. Szli w takim sposób już kilka godzin Jak dotąd nikt ich nie zaatakował, do czasu.
-Stać! – przed nimi pojawiło się pięciu masywnych mężczyzn, byli uzbrojeni po zęby. – Oddajcie co macie, a może nikomu nic się nie stanie.
-Chciałbyś – warknął Naruto.
-Taki mały szkrab, a jaki pyskaty. – Tshugo bierz go.
Na blondyna rzucił się jeden z nich, mimo że miał włócznie, padł na ziemię martwy, gdy oberwał shurikenem w krtań.
-Ty mały gnoju! – krzyknął największy z nich. – Brać go!
-Naruto! – krzyknął Ahiko, ale chłopak uniósł tylko prawą rękę, na znak, ze nic mu nie będzie.
Kiedy opuścił rękę, w jego dłoni pojawił się czarny miecz, a następnie ruszył biegiem na bandytów. Gdy był między nimi zaczął wykonywać płynne ruchy, przypominające taniec. Rabusie padali jeden po drugim, śnieg zrobił się czerwony od ich krwi, a zwierzęta płoszyły się od rozdzierających krzyków. Na koniec został ten największy.
-„Jest podobny do gościa, który nękał Wioskę Homura” – pomyślał blondyn i przyjrzał się jeszcze raz, bandycie tylko tym razem bardziej uważnie. Bandyta siedział na ziemi, o czołgał się do tyłu, w jego oczach był strach i panika.
-Kim…kim ty jesteś?
-Naruto… - podszedł do niego i uniósł miecz do góry – Namikaze – wraz z wypowiedzeniem nazwiska, w oczach rabusia pojawił się większy strach, a Naruto szybko opuścił miecz.
Podróżnicy patrzyli na to z przerażeniem, na ich oczach siedemnastolatek zabił pięć rabusiów i wyszedł z tego bez szwanku.
-Katon: Ognista Fala.
Naruto użył mało chakry, aby tylko spalić martwe ciała. Po czym założył maskę Lisa i odwrócił się do eskortowanych. 
-Do wioski została godzina drogi. Proszę nikomu nie mówić kim jestem – otrzymał tylko skinienie głowy.
----Później-----
-Jesteśmy – powiedział Lis.
Byli już w bramie Wioski Homura. Mężczyzna szczęśliwy zszedł z wozu i podszedł do chłopaka.
-Jesteśmy twoimi dłużnikami. Hokage nie chciała zapłaty, więc damy ci to – powiedział wciskając Lisowi pudełeczko w ręce.
-Nie mogę – bronił się.
-Proszę weź to – powiedział otwierając pudełeczko. W środku były dwa naszyjniki ze srebra. Główna ozdobą był biały kryształ. – Podobno, gdy prześle się do nich chakre, kolor zmienia się na kolor włosów ukochanej osoby.
-Nie powinienem.
-Już koniec gadania, gdyby nie ty i twoja koleżanka, byśmy nie żyli.
-Cóż dobrze. Dziękuję. Muszę już wracać do wioski. 
Naruto od razu ruszył z powrotem do wioski. Drogę oświetlał sobie Złotym Ogniem.

1 komentarz:

  1. Hej,
    walka wspaniała, lis pokazał swoje umiejętności...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń