Narut na nowo 2. -6.
-Niech wygrani ustawią się w rzędzie – oznajmił Minato.
Gdy wszyscy to zrobili Tsunade stanęła przed nimi.
-Gratuluję, wszystkim przejścia do trzeciego etapu. Trzeci etap odbędzie się za dwa tygodnie, wiec macie czas na odpoczynek i ewentualny trening. Zebranych na trybunach proszę już o wyjście – powiedziała do wszystkich widów - Za chwilę odbędzie się losowanie przeciwników. Minato.
Blondyn podszedł do każdego z małym pudełeczkiem, w którym były kartki.
-Podajcie teraz swoje numery.
-Jeden – powiedział Kitsune.
-Trzy – powiedział Josuke.
-Sześć – powiedziała czarnowłosa z klanu Uchiha.
-Dwa – dodał Gara.
-Cztery – powiedział czarnowłosy.
-Pięć – dodała córka Yondaime.
-Dobrze, walki wyglądają tak, Kitsune vs Gara, Josuke vs Sasuke i Saya vs Kira. Czy ktoś ma coś do dodania? – spytał, ale nikt nic nie powiedział.
-Dobrze możecie się rozejść.
Kitsune ruszył pierwszy do wyjścia, lewą ręką trzymał ranę po kunaiu. Gdy doszedł do drzwi oparł się i stanął. Wszyscy zaczęli go mijać, nie zwracając na niego uwagi. Ruszył do przodu, gdy tylko opuścił budynek upadł na ziemię. Jedyną osobą, która to zauważyła była Kira. Dziewczyna od razu do niego podbiegła.
-Ej, Kitsune – zaczęła go szturchać i dopiero po chwili zobaczyła plamę krwi. – Kuso – dziewczyna zaczęła biec do Tsunade. Tsuande-sama, Tsuande-sama – czarnowłosa wbiegła do Sali, z której nie dawno wyszli.
-Co się stało? – spytała zdziwiona kobieta.
-Przed drzwiami, leży nie przytomne Kitsune, wokół niego jest coraz więcej krwi – kobiety i Minato od razu ruszyli do chłopaka.
Gdy wyszli na dwór, na ziemi nikogo nie było, była tylko plama krwi, która ciągnęła się w las.
-Minato idź go szukać, zabierz go do szpitala – rozkazała blondynka. – Ja idę już do szpitala, sprawdzić co z rannymi.
-Pójdę z Panią – dodała Kira.
Rozeszli się w swoje strony. Namikaze poszedł szukać Lisa, a Hokage i Uchiha poszły do szpitala. Minato szedł za śladami krwi. Znalazł go jak opierał się o drzewo.
-Tu jesteś – powiedział Minato zwracając na sobie jego uwagę.
-Coś się stało?
-To ty raczej powinieneś mi powiedzieć. Mam Cię zabrać do szpitala.
-Nie trzeba, poradzę sobie – odparł i upadł na kolana.
-Ta akurat – skwitował Namikaze. Ich spojrzenia się spotkały. Minato miał przez chwile wrażenie, że zna tą osobę bardzo dobrze, ale jednak nic o niej nie wie.
-Poradzę sobie – Naruto nadal stawał przy swoim.
-Nie marudź idziesz ze mną – Yondaime złapał go za bark i teleportował się z nim do szpitala. Tsunade, akurat przechodziło korytarzem, gdy oni się zjawili i zabrała go od razu.
-Siadaj na łóżku i pokaż ranę – rozkazała Senju, gdy weszli do wolnej Sali.
-Poradzę sobie sam.
-Skończ z tym! – krzyknęła. Kitsune postanowił już posłusznie wykonywać rozkazy Hokage.
-Rana nie jest głęboka, ale uszkodziła ci tętnice, dlatego straciłeś tyle krwi – powiedziała, gdy zaleczyła ranę, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
Słyszała, że Kitsune spokojnie oddycha, więc stwierdziła, że śpi. Jej ciekawość wzięła górę i postanowiła zdjąć jego maskę. Gdy jej ręka była parę centymetrów od jego maski, poczuła nacisk na nadgarstku.
-Hokage nie powinna być tak ciekawska.
-Ale powinnam wiedzieć jak wyglądają uczestnicy Egzaminu.
-Może i masz racje ale skąd mam mieć pewność, że nie wygadasz się mojej rodzinnie.
-Rodzinie? – powtórzyła. – Masz tutaj rodzinę?
-Mam.
-Obstawiam, ze nie wiedzą, że tutaj jesteś.
-Mam swoje powody.
-Dobra, zaleczyłam ci ranę.
-Mam pytanie.
-Co?
-Możesz nie śledzić mnie Anbu – kobieta zaskoczona patrzyła na chłopaka.
-Nie wiem kim jesteś, więc muszę, wiedzieć czy nie masz złych zamiarów – wyjaśniła po chwili i zaczęła kroczyć do drzwi.
-Tsunade-sama – usłyszała, ale nie odwracała się zatrzymała się tylko przed drzwiami. – Nie mów nikomu, po Egzaminie sam się pokaże.
Kobieta teraz dopiero się odwróciła. Chłopak zdjętą maskę trzymał prawą ręką. Zamarła, nie mogła wykrztusić żadnego słowa. Szok w jaki wpadła trwał kilka minut. Gdy się otrząsnęła, podbiegła do niego i przytuliła go z całej siły. Spiczaste blond włosy, niebieskie oczy, rysy na policzkach i wielki uśmiech.Wygląd jak młodego Yondaime.
-Naruto – w jej oczach pojawiły się łzy. – Wiesz jak długo cię szukaliśmy, wszyscy od chodzili od zmysłów. Gdzieś ty był?
-Byłem tam gdzie, nogi mnie poniosły.
-Co tutaj robisz?
-Nudziło mi się, po prostu chciałem się zabawić na tym Egzaminie, może odwiedzić wioskę – stwierdził chłopak.
-Teraz, to się zastanawiam, czemu ty bierzesz w tym udział.
-Tak jakoś nie miałem co robić, a że znalazłem zaproszenie…
-Jak to znalazłeś?
-Wyciągnął z spod płaszcza zielony zwój.
-To jest zaproszenie dla Wioski Trawy – powiedziała, gdy obejrzała, papier. – A twój Team? – spytała, a w odpowiedzi Naruto stworzył klony, które zmieniły się w jego drużynę.
-Rozumiem. Jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie twoja rodzina.
-Nie, nie chce nic słuchać, na ich temat. Jestem Naruto, ale nie Namikaze, czy Uzumaki. Pogadamy po egzaminie – powiedział i zszedł z łóżka. – Na razie nic nikomu nie mów.
-Ale…
-Żadnych ale, po egzaminie może wyjaśnię.
-Jak to może?
-Koniec rozmowy – powiedział blondyn. Założył maskę i wyszedł z Sali, zostawiając Tsunade samą. Kobieta siedziała jeszcze chwilę w zamyśleniu, póki nie wezwano jej w ważnym przypadku.
Szedł przez wioskę, bez żadnego celu. Kątem oka zauważył bar Teuchiego. Bez zastanawiania wszedł do środka. Było tylko jedno wolne miejsce, obok czarnowłosej dziewczyny z Drużyny 7. Reszta była zajęta przez geninów z Konohy. Usiadł na wolnym miejscu i czekał na kucharza. W międzyczasie przysłuchał się rozmowie innych zebranych przy ladzie.
-A wy co tacy smutni? – spytał brunet z psem na głowie. Pytanie było skierowane do blondyna i czerwonowłosej dziewczyny.
-Nie dawno minęło dwa lata – wszyscy zrozumieli o co im chodzi.
-Nadal nic? – spytała czarnowłosa dziedziczka Sharingana.
-Nic, Hokage też nie chce nam nic powiedzieć, żadnych informacji, nie wiemy nawet czy żyje.
-A wasi rodzice?
-Ojciec zrozumiał swój błąd, ale mama chyba nadal nie. Wyparła się go, więc w domu są coraz częstsze kłótnie.
-Słucham – powiedział kucharz do lisa, dopiero teraz zebrani zauważyli, że obok Kiry siedzi jeden z uczestników Egzaminu.
-Sześć misek Ramen na wynos – odparł, a Teuchi zniknął za kotarą do kuchni. Wszyscy zaczęli mu się przyglądać.
-Coś nie tak? - spytał w końcu.
-Jesteś od nas o dwa lata młodszy, a perfekcyjnie władasz ogniem – powiedział Sasuke.
-Do perfekcji mi dużo brakuję, kilka lat treningu.
-Saya – szepnął Josuke do siostry.
-Co jest?
-Pamiętasz rozmowę jego z Hokage?
-Tę, w której uzupełniali o nim informacje?
-Tak.
-No to co?
-Pomyśl, blondyn, niebieskie oczy i 10 Października.
-Dokładnie jak Naruto. Chyba nie myślisz, że to może być on?
-Sam nie wiem, musimy iść do Tsunade.
-Co wy tam tak szepczecie? - spytała Kira.
-Nie ważne – odparła niebieskooka uśmiechając się serdecznie. Dopiero teraz zauważyli, że Lis wyszedł z pomieszczenia.
-Musimy już iść, na razie – powiedział Josuke i wyszedł wraz z siostrą z baru.
-Idziemy od razu do Hokage? – spytała się niebieskookiego.
-Nie, ojciec może u niej być, jutro do niej pójdziemy.
-To po co tak wcześnie wyszliśmy?
-Chce się dowiedzieć gdzie mieszka.
-To chodź – pociągnęła go za rękaw, a chłopak patrzył na nią zdziwiony, dziewczyna widząc jego spojrzenie zaczęła tłumaczyć. – Przed egzaminem, musiałam zaprowadzić jego Team do jakiegoś hotelu.
-Rozumiem.
-Zobacz czy to piasek unosi się w powietrzu? – chłopak wskazał na piasek unoszący się nad jedną z uliczek.
-Tak – spojrzeli na siebie. – Gara – powiedzieli jednocześnie i zaczęli tam biec. Gdy dotarlina zakręt zobaczyli dwóch chłopaków. Jeden czerwonowłosy, z tatuażem na czole i wielką tykwą na plecach. Drugi w białym płaszczu i masce w kształcie pyska Lisa. Obok tego drugiego był biało-rudy lis wielkości dużego psa, w pysku miał reklamówkę z jedzeniem.
-Yuki – zwrócił się Kitsune do zwierzęcia – zanieś to do hotelu.
-LIS!? – krzyknęli cicho. – Ale tylko klan Uzumaki może je przywoływać – dodała czerwonowłosa.
-Ciiii – uciszył Josuke siostrę – usłyszą nas.
-Czego chcesz?- spytał Kitsune.
-Wycofaj się z Egzaminu – powiedział Gara, zimnym tonem.
-Czemu? – spytał zaciekawiony.
-Nie chce cię zabijać.
-Niby czemu?
-Nie ważne.
-A może nie chcesz zwracać na sobie uwagi zabijając? – spytał. – Wiesz jinchuuriki nie musi zabijać, aby być zauważalny – Gara, jak i rodzeństwo Namikaze spojrzeli na niego w szoku.
-Skąd wiesz? – spytał Gara, zakładając na twarz swoją „maskę”.
-Wiem dużo rzeczy – odparł chłopak i zdjął maskę, ale głowa Gary zasłoniła ciekawskim widok.
-Więc to ty?
-Tak – odparł i założył maskę. – Mam nadzieję, że nikomu nie powiesz.
-Ty też siedź cicho z informacjami o jinchuuriki – Kitsune kiwnął tylko głową i rozeszli się w swoje strony.
-Co robimy? – spytała po cichu Saya.
-Teraz to sam nie wiem – odparł chłopak drapiąc się po głowie.
-Chodź idziemy do domu, zaraz będzie ciemno – powiedziała dziewczyna i obydwoje ruszyli do domu.
Tsunade podpisywała różne papiery które przynosiła jej asystentka. Gdy podnosiła kieliszek z Sake do ust, przez drzwi właśnie weszła Shizune ze stertą papierów.
-To ostatnie – powiedziała, na dzień dobry z uśmiechem, ale jej wyraz twarzy zmienił si, gdy zobaczyła, kieliszek w ręce Hokage. – Tsunade-sama miałaś nie pić.
-Ale ja muszę, poza tym muszę odpocząć, od tego.
-To nic nie wyjaśnia.
-Jejku, czemu dałam się na to namówić. Dobra połóż to tu i możesz iść do domu, czy gdzie tam chcesz.
-Hai.
Tsunade znowu zaczęła podpisywać, ale nie na długo, bo po kilku minutach w jej gabinecie pojawiło się czterech członków Anbu, w maskach Kruka, Psa, Żaby i Kota. Hokage spojrzała na nich zdziwiona brakiem ostatniego członka.
-Hokage-sama – zaczął Kruk, który był w białym płaszczu oznaczającym, że jest Kapitanem. – Przeszukaliśmy okolice, żadnego śladu po Naruto Namikaze, zamiast niego znaleźliśmy obóz bandytów. Było ich dziecięciu w starciu straciliśmy Lwa – wyjaśnił.
-Rozumiem, anuluję misję szukania Uzumakiego. Co do Lwa, niestety na razie nie mam kim go zastąpić. Na razie będziecie pilnować porządku na Egzaminie na Chunina.
-Hai! – krzyknęli i znikli w kłębach dymu, a kobieta znowu zaczęła wypełniać papiery.
-Cześć Tsunade – ktoś wskoczył przez okno do gabinetu.
-Co znowu?! – krzyknęła już strasznie zdenerwowana. Uspokoiła się dopiero, gdy zobaczyła kto przyszedł. Jej przyjaciel z drużyny, jeden z trzech Saninów, Żabi Pustelnik i Największy Zboczeniec na Świecie. –Jiraya? Co tutaj robisz?
-Wpadłem spytać, czy wiesz coś na temat Naruto? – spytał, a blondynka zgryzła wargę, nie wiedziała, czy może mu o tym powiedzieć. – Wiesz coś? Anbu go znalazło?
-Nie, Anbu go nie znalazło – odparła na drugie pytanie, a Ero-senin posmutniał.
-Moi ludzie też nic nie mogą znaleźć – powiedział, po chwili.
-Ehh, nie mów o tym nikomu – powiedziała i pokazała teczkę jednego uczestnika egzaminu. Pustelnik zaczął ją oglądać.
-Wioska Trawy… blondyn… niebieskie oczy… maska w kształcie Lisa – mówił pod nosem. – Co w związku z tym, jest dużo ludzi w blond włosami i niebieskimi oczami.
-Spójrz na datę urodzenia – Jiraya znowu zaczął czytać akta, po chwili spojrzał na nią zaskoczony.
-To on?
-Tak, pokazał mi się dzisiaj, gdy leczyłam jego ranę.
-Minato wie?
-Nie, nie mów mu nic, ani nikomu innemu.
-Czemu?
-Powiedział, że po egzaminie wszystko wyjaśni.
-Po co on bierze w nim udział.
-Powiedział, że nie miał co robić i chciał się zabawić – Jiraya westchnął tylko na odpowiedź jaka usłyszał.
-A jego Team?
-Nie ma żadnego Teamu.
-Jak to?
-To jego klony?
-Ale jak, on przecież…
-Nie miał chakry? – dokończyła, a senin kiwnał głową. – Nie wiem jakim cudem, ale nadal trudno go wyczuć, a posługuję się zaawansowanymi technikami ognia.
-Ognia? Ale skąd? Przecież nikt u nich w rodzinie nie posiada Katona.
-Nie wiem, o nic już mnie nie pytaj.
-Gdzie może być?
-Był jakiś czas temu, pytał, gdzie może potrenować, powiedziałam mu, ze pole treningowe numer 7 powinno być wolne – powiedziała, a Jiraya od razu zniknął w kłębie dymu. Tsunade westchnęła głośno i zrobiła spory łyk z butelki z Sake. – Będzie niezły pasztet jak Minato się o tym dowie – stwierdziła i wróciła do pracy.
Kitsune szedł przez wioskę, był u Hokage, pytał się o miejsce do treningu. Nie specjalnie mu się spodobało wskazane miejsce, na razie nie chciał widzieć nikogo z rodziny. Szedł nie zwracając uwagi na wszystko, jego myśli ciągle zakrzątała rozmowa z Tsunade w szpitalu, zastanawiał się czy dobrze zrobił. W pewnym momencie wpadł na kogoś i upadł na tyłek. Wstał i otrzepał się z kurzu, dopiero zauważył na kogo wpadł.
-Przepraszam, zamyśliłem się – powiedział chłopak i pomógł wstać czarnowłosej dziewczynie.
-Nic się nie stało, też nie patrzyłam gdzie idę – odparła. – Może Cię gdzieś zaprowadzić?
-Nie dziękuje, idę na jakieś pole treningowe. To nie twój Team – wskazał na idących geninów .
-Ta to oni.
-Ja już muszę lecieć – powiedział i odszedł, nie miał ochoty na gadanie z rodzeństwem. Na dodatek widzieli, że gadał z Garą i on wie kim jest Kitsune.
-Co jest? Zrobił Ci coś? – spytała Saya, czarnowłosą, gdy doszli do niej.
-Nie, wpadliśmy na siebie – odparła.
-Co się stało? Nad czym się zastanawiasz? – zapytał Sasuke.
-Nie, nic – odparła Kira.
-Znam Cię, powiedz co się stało.
-Po prostu miałam wrażenie, że skądś go znam, ma podobne oczy do Naruto.
-Naruto?
-Tak, wiem że to głupie. Idziemy na Ramen – postanowiła zmienić temat.
-Możemy.
Dlaczego jest tak mało komentarzy ?? To opko to cudo !
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo tak Tsunade poznała kim jest kitsume i rodzeństwo ma podejrzenia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i już Tsunade poznała kim jest kitsume ale i rodzeństwo ma swoje podejrzenia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia