sobota, 12 września 2015

Naruto na nowo 3. -17.

Naruto na nowo 3. -17.
Gdy Naruto zemdlał, wszyscy do niego podbiegli. Kirze leciał potok łez po polikach, zresztą wszyscy byli wzruszeni. Mimo takiej chwili ktoś musiał zapanować nad chaosem, spowodowanym śmiercią Danzo, powrotem Naruto i przybyciem Daimyo do Konohy.
-Zanieście go do szpitala! – krzyknęła Tsunade, która pierwsza się otrząsnęła.
Josuke od razu spojrzał na szwagra i razem z Sasuke zanieśli go do wymienionego budynku. Za nimi poszła Kira, Kushina Minato, Saya, Hinata i Jiraya. Blondwłosa wnuczka Shodaime podeszła do strażników Lorda Feudalnego.
-Dimyo-sama – powiedziała kłaniając się.
-Witaj Tsunade – powiedział mężczyzna, gdy jego strażnicy zrobili mu przejście. – Widzę, że panuje tu nie małe zamieszanie.
-Niestety – odparła spokojnie Tsunade.
-Proszę abyś zwołała zebranie z głównymi osobami w wiosce.
-Tak jest! 
Tsunade się ukłoniła i zniknęła w chmurze dymu. Daimyo otoczony strażnikami zaczął iść w kierunku budynku administracyjnego. Mieszkańcy nie wiedząc co mają zrobić rozeszli się do swoich domów. Ciałem Danzo zajął się Kakashi, zabierając je do kwatery Anbu, tam miało czekać na osąd, który ma wydać następny Hokage.
Naruto od razu został przebadany przez lekarzy. Na szczęście nie miał żadnych poważnych ran, więc od wszyscy mogli być spokojni. Kira cały czas siedziała przy łóżku swojego męża i trzymała go za dłoń. Wciąż nie mogła się doprowadzić do porządku, z oczu ciągle płynęły jej łzy. Nagle drzwi do Sali się otworzyły, a do środka wbiegły trzy osoby, jeden czarnowłosy chłopiec i dwie blondwłose bliźniaczki. Za nimi weszły jeszcze dwie, czerwonowłosa kobieta i blondwłosy mężczyzna.
Bliźniaczki od razu usiadły przy matce, tylko, że na łóżku, Minoru natomiast stanął przed łóżkiem. Minato wraz z Kushiną stanęli za krzesłem, na którym siedziała żona ich syna. 
-Co powiedzieli lekarze?
-Zużył dużo sił, nie wiadomo kiedy się obudzi – odparła dziedziczka przemienionego Sharingana. 
-Mamo? Tata już wróci do domu? – spytała nagle Akane.
-Tak, kochanie, już nigdzie się nie będzie wybierał.
-Babcia już mu to wytłumaczy – dodała Kushina z uśmiechem na twarzy. Minato w tej chwili cieszył się, że nie jest w skórze Naruto.
-Kushina ja już muszę iść – powiedział Minato.
-Gdzie?
-Damyo, chce się spotkać ze wszystkimi ważnymi osobami w wiosce – kobiety mu tylko skinęły głowami, a on zniknął w charakterystycznym dla siebie blasku.
-Kira, zaczęła Uzumaki. – Co to był za lis?
-Jego Summon – odparła z wiedzą jaką miała.
-Przepraszam – powiedziała pielęgniarka wchodząc do środka. – Odwiedziny już się skończyły. Pacjent musi odpoczywać.
-Jeszcze chwilę – odparła Kira.
-Dobrze, ale tylko chwilę – odparła kobieta i wyszła zamykając za sobą drzwi.
-To ja wezmę dzieciaki i pójdziemy do domu – zaproponowała Kushina. – Minoru weź siostry i pójdziemy do domu.
-Hai babciu. 
Chłopiec wziął siostry za ręce i wyszedł za babcią z Sali. 

-Więc Daimyo-sama o co chodzi? – spytał Minato, gdy wszyscy się zebrali. Byli tu wszyscy przedstawiciele klanów, grup społecznych, w dodatku była Tsunade, Jiraya, Daimyo i dwóch jego strażników, którzy stali za nim. Sam Lord był ubrany w fioletowo-białe szaty z emblematami Kraju Ognia. Był młody, może miał jakieś 25 lat.
- Doszły mnie słuchy o tym jak Danzo sprawował władzę, dlatego miałem zamiar wybrać nowego Hokage, ale ktoś już walczył z nim.
-Tak to był Naruto, mój syn – odparł Minato. – Okazało się, że jednak żyje, a w dodatku przez jakieś pięć miesięcy udawał kogoś innego, aby móc przebywać w wiosce.
-Rozumiem – odparł Lord. – Ciało Danzo, zostanie zabrane przez moich strażników. Pozostaje tylko przekazanie wiadomości mieszkańcom i wybranie nowego Kage. Czy ktoś ma jakieś propozycje? – spytał rozglądając się po przybyłych. – Ten cały Naruto, jak silny jest? – skierował pytanie do Minato.
-Właściwie to nie wiadomo – odparł za Yondaime Josuke. – Przed tym jak został uznany przez Danzo za zmarłego był silny, ale teraz pokonał go, więc musi być silny. 
-Więc Naruto Namikaze zostanie Siódmym Hokage – ogłosił Lord Feudalny.
-Daimyo-sama –zaczął Minato. 
-Tak?
-Wątpię, aby mój syn przyjął to stanowisko.
-Czemu?
-Na pewno, będzie chciał nadrobić stracony czas z żoną i dziećmi. 
-Więc to już zależy od niego. Gdzie on jest?
-Leży nieprzytomny w szpitalu – odparła Tsunade.
-Więc, do póki Naruto się nie obudzi i nie podejmie decyzji, Tsunade wracasz na stanowisko Hokage – na twarzy blondynki pojawił się mały grymas niezadowolenia.
-„A już myślałam, że będę miała spokojną emeryturę” – przeszło przez myśl wnuczce Pierwszego Hokage. – Tak jest.
-Niech ktoś, przekaże ciało Danzo moim strażnikom, oni będą wiedzieć co z nim zrobić, ja idę na odpoczynek – rozkazał Daimyo i wyszedł z Sali z swoimi strażnikami. 
Część odetchnęła z ulgą, na koniec spotkania. Kakashi wyszedł z Sali i ruszył po ciało Danzo, za nim poszło dwóch strażników, którzy czekali na korytarzu. Wszyscy się rozeszli, została jedynie Tsunade, która musiała przygotować jakąś przemowę dla mieszkańców i zacząć uporządkowywać papiery. 

Jego powieki zaczęły drgać, a po kilku sekundach otworzyły się. Zaczął się rozglądać nieprzytomnym wzrokiem po pomieszczeniu. Wszędzie była biel, która w ciągu dnia raziła w oczy. Na jego szczęście był wczesny ranek, więc nie doznał nagłego bólu oczu z powodu białego pokoju. Na szafce stojącej przy łóżku były kwiaty i dwa rysunki. Gdy były blisko siebie przedstawiały rodzinę. Jego rodzinę. Na krześle były złożone ciuchy, w których walczył. Wyjrzał przez okno, połowę widoku zasłaniała korona drzewa, a druga połowa widoku przedstawiała budząca się do życia wioskę.
-„Ile spałem?” „Co teraz będzie?” „ Co się stało potem?” – głównie takie myśli krążyły po jego głowie.
Podniósł się i usiadł na łóżku. Spojrzał na zegarek wiszący nad drzwiami, było dopiero po 8. Wtedy właśnie, drzwi się otworzyły, a w nich stanęła czarnowłosa kobieta. W jej granatowych oczach pojawiły się łzy, przebiegła dystans od drzwi do niego i się na niego rzuciła. Gdyby nie siła blondyna, upadli by po drugiej stronie łóżka. Kobieta płakała w jego ramię, Naruto zaczął ją głaskać po czarnych jak smoła, długich włosach.
-Wiesz, powinnam cię ukatrupić, za to co zrobiłeś – powiedziała, gdy się uspokoiła. 
-Nie będę się nawet bronił – odparł i pocałował żonę.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. Ile spałem?
-Niecałe dwa dni, wczoraj Tsuande została ogłoszona tymczasowym Hokage, a przed wczoraj walczyłeś z Danzo.
-Kira – zaczął niepewnie Naruto. – Co teraz… - kobieta nie dała mu dokończyć, zamknęła jego usta namiętnym pocałunkiem.
-Wracasz do domu i nigdzie się już nie wybierasz. To teraz będzie – powiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, już nie tak ja zawsze wymuszony, ale najprawdziwszy na świecie uśmiech, który ostał odwzajemniony. 
- O ile przeżyje spotkanie z matką – zażartował mężczyzna.
-Widzę, że już się obudziłeś – do środka weszła Tsunade. – I się dogadaliście – dodała widząc uśmiech na twarzy czarnowłosej, która nadal oplatała rękoma szyje blondyna.
-Tak i czuję się bardzo dobrze.
-To wspaniale, będziesz mógł szybciej podjąć decyzję.
-Jaką decyzję?
-Nie powiedziałaś mu? – spytała Kire, na co kobieta zaprzeczyła ruchem głowy. – Więc Daimyo wyznaczył Cię do urzędowania posady Kage, jako Siódmy. 
-Co? – spytał krótko nic nie rozumiejąc.
-Zostaniesz Siódmym Hokage, rozumiesz? – powtórzyła Tsunade.
-Przecież ja się nie nadaje na Hokage, nic nie wiem o rządzeniu.
-Nieprawda – wtrąciła Kira. – gdy mieszkaliśmy w Sunie, często pomagałeś Garze.
-Pomoc, a to to dwie inne rzeczy.
-Trudno, przejdziesz szybkie szkolenie. Twój ojciec też nic nie wiedział, gdy obejmował stanowisko Czwartego. A jeśli się nie zgodzisz tak ci porachuje kości, że nawet Kushina cię nie pozna – Tsunade zacisnęła dłoń w pięść i zaczęła grozić Uzumakiemu. 
-Zastanowię się – odparł niepewnie blondyn.
-Zgodzisz się – powiedziała napierając Tsunade, Naruto aby móc jak najszybciej wyjść ze szpitala skinął delikatnie głową, co ucieszyło kobietę.
-Kiedy mogę wyjść?
-Jeśli się dobrze czujesz to nawet teraz.
Niecałe trzydzieści minut później otwierali drzwi domu. Weszli do środka, Naruto od razu w wejściu został zaatakowany przez swoje dzieci, które rzuciły się na niego z wesołymi okrzykami. Kiedy udało mu się przejść dalej, w salonie posłał żonie zdziwione spojrzenie, gdyż było tu pusto. Dopiero, gdy Kira zaprowadziła go do ogrodu zobaczył wszystkich. Po przywitaniu, groźbach Kushiny zaczęło się opowiadanie Naruto co było po tym jak Danzo go pokonał.
-A tak właściwie, to jakim cudem Danzo tak łatwo przegrał? – zadał pytanie Josuke, które na pewno trapiło wszystkich.
-Danzo zawsze był szurnięty, władza zaślepiła go, przez co nie walczył z całej siły – odparł Naruto. – Ktoś mi teraz wyjaśni o co chodzi z tym Hokage?
-Nie ma co tu wyjaśniać – zaczęła Kushina. – Daimyo wybrał ciebie na Siódmego Hokage, Tsunade jest chwili na zastępstwie ciebie.
-O tym już wiem, Tsunade zaczęła mi grozić, że jak się nie zgodzę, to mi porachuje kości.
-Pewnie myślała, że już nigdy nie będzie musiała patrzeć na te papiery – zaśmiał się Minato.
-No to braciszku jesteś Kage – powiedziała Saya.
-Oby dobrze mi to szło – powiedział sam do siebie, a wszyscy się zaśmiali.
I wszystko wróciło do normalności. Dni mijały, tygodnie mijały, miesiące mijały. Wszyscy wiedli spokojne i beztroskie życie. Naruto na początku miał ciężko, bo musiał nadrobić przejrzenie papierów, które Danzo sobie olewał, ale po kilku tygodniach nadrobił zaległości. Co do mieszkańców, to większość przyjęła to bardzo dobrze, a reszta musiała się podporządkować. Była jedna rzecz, która cieszyła Siódmego, nikt nie pytał o Rinnegana, nawet jego rodzina, wszyscy o nim zapomnieli. W ciszy trenował, ulepszał swoje ogniste techniki, Taijutsu z wykorzystaniem ognia, techniki oczne i inne. Za każdym razem, gdy trenował w gabinecie był klon, którego wykorzystywał częściej, podczas treningiem z Minoru lub opieką nad bliźniaczkami tez je wykorzystywał. 
Ale wszystko co piękne, kiedyś się kończy. W tej chwili Naruto czytał list od Raikage, z każdym słowem, jego oczy się rozszerzały, a twarz wyrażała lekki strach. Gdy skończył, wysłał swojego asystenta po dwie osoby. 
-Co jest Naruto? – spytał Josuke wchodząc przed Sasuke do gabinetu. Brat Kage widząc minę Przywódcy Konohy lekko się zaniepokoił. 
-Przygotujcie się, wieczorem wyruszamy na szczyt Kage.
-Szczyt Kage? – dopytał Sasuke. 
-Tak, Raikage wezwał szczyt, chodzi o Pakty pokoju, nie pasuje mu, że mimo śmierci Danzo, zasady pokoju są takie same.
-Co mamy wziąć? – spytał krótko Josuke. Wiedział, że to może się źle skończyć, Sasuke pewnie też się tego domyślał.
-Na szczycie nikt nie powinien mieć broni, ale wy ją macie wziąć, dobrze zamaskować, aby nikt jej nie widział.
-Gdzie się to odbędzie?
-W Kraju żelaza, jak zawsze. Jest to neutralne terytorium, więc jest idealne. Możecie iść.
Naruto szybko wypełni resztę papierów i wyszedł z gabinetu, zamykając go i wywieszając kartkę na drzwiach „Nie ma mnie, w razie problemu zgłosić się do Tsunade Senju, która będzie albo w barze, albo w szpitalu.” Naruto widząc napis, zaśmiał się do siebie, wiedział, że Piąta nie będzie zachwycona i to do cieszyło. Cały czas odpłacał się za to, że zmusiła go do wzięcia tego stanowiska.
Wyszedł z budynku i biegnąc po dachach ruszył do domu. Cały czas musiał wspomagać się chakrą, aby nie poślizgnąć się na dachach. Biały puch leżał już od jakiegoś tygodnia, a Naruto już miał go dość. Gdy pomyślał, że w Kraju Żelaza jest tak prawie cały rok, przeszedł go dreszcz po plecach. 
-Co tak wcześnie? – spytała zdziwiona Kira, wychodząc z kuchni. – Zwykle siedzisz do późnego popołudnia.
-Muszę się spakować, ruszam z Josuke i Sasuke do Kraju Żelaza, na szczyt Kage.
-Cos poważnego się stało?
-Chodzi o warunki pokoju, które wyrządził Danzo.
-Pięć miesięcy spokoju i wszystko się wali – skomentowała czarnowłosa. 
-Gdzie dzieciaki?
-Minoru umówił się na wspólny trening z Katsuką, Kejim i Sejim. A bliźniaczki z dziadkami wyszli na spacer. 
Reszta czasu do wyruszenia minęła mu na spędzeniu go z Kirą. Na dziesięć minut, przed odejściem był już pod bramą. Widocznie ta wiadomość dotarła do strażników, bo o dziwo byli czujni, to znaczy nie spali, ale grali w karty. Po kilku minutach pojawił się Josuke, przy wbitym wcześniej kunaiu. 
-Sory za spóźnienie – powiedział Josuke.
-Nic się nie stało, zaraz będzie Sasuke.
-Wyczuwasz go?
-Nie widzę – powiedział pokazując na czarną czuprynę, która wyróżniała się od tłumu na głównej ulicy. Josuke tylko się cicho zaśmiał, po trzech minutach Uchiha dotarł do nich, więc mogli ruszyć. 
-Dotarcie zajmie nam jakieś dwa dni, więc dotrzemy na dzień przed rozpoczęciem obrad, a to tylko jeśli pogoda będzie nam sprzyjać – wyjaśnił najmłodszy uczestnik podróży.
-Wątpię, aby pogoda nam sprzyjała Naruto – odparł Josuke.
-Zdam się na mojego farta – odparł z uśmiechem, obydwoje posłali mu zdziwione spojrzenie. – Dzięki niemu ciągle żyje. 
-Ja bym powiedział, że to nie jest fart – odparł Sasuke. – Ty masz taki dar, widocznie ktoś chce abyś żył jak najdłużej. 
Naruto zaczął się zastanawiać, nad tymi słowami i doszedł do wniosku, że jest to prawda. W końcu wszystko co teraz ma zawdzięcza Mędrcowi Sześciu Ścieżek, ale o tym wiedział tylko on.

1 komentarz:

  1. Hejka,
    fantastyczny rozdział, o tak Daymono uznał Naruto za siódmego hogake, ale to czemu Tsunade tymczasowo mianował a nie Minato? groźby Tsunade jak się nie zgodzi i zemsta Naruto, czyżby nowe kłopoty się szykowały?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń