Naruto na nowo. -11.
W parku było jeszcze zamieszanie. Jonini już po woli się rozchodzili. Hokage słuchała raportu od Kakashiego, póki nie usłyszeli krzyku.
-Tsunade-sama! – Tsunade jak i inni od razu odwrócili się w stronę krzyku.
Kira Uchiha klęczała obok Ognistego Lisa. Chłopak leżał nie przytomny na ziemi. Blondynka od razu do niego podbiegła i zaczęła go badać.
-Nic mu nie jest, Kakashi zanieść go do szpitala. Jest wyczerpany.
-Hai.
-Wam nic nie jest? – zapytała drużynę 7.
-Nie, Sakura już nas opatrzyła – odparł Sasuke.
-Ja idę do szpitala, gdyby ktoś mnie szukał – powiedziała Hokage.
Minęły dwa dni od wydarzeń z Kisame. Gai już był zdrowy i mógł opuścić szpital. W sali Lisa była pielęgniarka, sprawdzała jego stan zdrowia. Wszystkich zżerała ciekawość, kim jest Ognisty Lis, ponieważ nie mogli ściągnąć jego maski. Gdy pielęgniarka wyszła, chłopak od razu wstał i usiadł w oknie. Siedział tak z godzinę, wpatrywał się w wioskę. W pewnym momencie zobaczył jak Kira idzie razem z Shikamaru. Oboje się śmiali, co u Nary było rzadkim widokiem. Uzumaki poczuł ból w sercu.
-Nie mogę mieć jej tego za złe – powiedział po cichu do siebie.
Lis zszedł z okna, ubrał się i po cichu opuścił szpital. Robił wszystko, aby nikt go nie widział. Wszedł do gabinetu Hokage przez okno.
-AA! – krzyknęła wystraszona blondynka.
-Witaj Hokage-sama.
-Co ty tu robisz? Powinieneś być jeszcze w szpitalu i jak w ogóle się wydostałeś z niego? – zaczęła wypytywać blondynka.
-Przyszedłem po zwoje. Muszę już wyruszać – powiedział głosem bez żadnych emocji. Tsunade znowu widziała w jego oczach pustkę.
-Masz – rzuciła mu dwa zwoje. – W czerwonym jest głowa Kisame, a w zielonym Samehada.
-W takim razie do zobaczenia.
-Czek… - nie zdążyła, bo Lis zniknął w słupie ognia.
-Hoakge-sama! – do gabinetu wpadła czarnowłosa Uchiha. – Ze szpitala zniknął Ognisty Lis.
-Wiem, był u mnie. Odebrał zwoje i zniknął.
-Aha – odparł dziewczyna. - To ja już pójdę.
Tsunade za każdym razem, gdy widziała ją widziała ten straszny smutek, żal i ból w oczach. Odwróciła się na fotelu w stronę okna i zaczęła wpatrywać się w okno.
-Naruto gdzie jesteś? – zapytała sama siebie i zaczęła rozmyślać nad swoim ulubieńcu. Jej rozmyślanie przerwała Shizune ze stertą papierów.
W tej samej chwili przez las biegł Ognisty Lis. Chciał jak najszybciej oddalić się od Konohy. Miał nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł, że on, Naruto Uzumaki to Ognisty Lis. W kieszeni płaszcza miał dwa zwoje. Po kilku kilometrach usiadł na grubej gałęzi. Zdjął maskę i zaczął jeść jakąś kanapkę, która odpieczętował ze zwoju. Po kilkuminutowej przerwie ruszył dalej.
-Ktoś ty? – zapytał strażnik w pałacu Lorda Feudalnego.
-Ognisty Lis, mam głowę więźnia – pokazał zwój.
-Wejdź – Uzumaki posłusznie wszedł przez bramę. – Czekaj, zawołam kapitana – strażnik odszedł, zostawiając Lisa samego. Po chwili wrócił z kapitanem straży. Był to już trochę starszy mężczyzna. Był wysoki, miał na sobie samurajską zbroję i katanę przy boku.
-Witaj Lisie, czekałem na ciebie. Jestem Tsukei.
-Jesteś samurajem? – zapytał Naruto.
-Tak. Masz głowę Kisame?
-Tak, proszę – blondyn oddał zwój z głową Kisame.
-Chodź, Daimyo-sama na ciebie czeka – Lis ruszył za Tsukeiem do Lorda. Po kilku minutowej przechadzce dotarli do gabinetu Daimyo.
-Witaj Lisie – powiedział Daimyo. Mężczyzna wstał z za biurka i podszedł do chłopaka.
-Witaj Daimyo-sama – Uzumaki ukłonił się z szacunkiem.
-Proszę o to twoja nagroda, wyjaśnienia przysłała mi Tsunade. – Lord dał mu sakiewkę z pieniędzmi i teczkę z papierami.
-Miały być same informacje – zauważył Lis.
-Informacje są za wykonana misję, a pieniądze, po to abyś jeszcze tu wrócił – wyjaśnił Daimyo.
-Dziękuje – powiedział Naruto i ukłonił się. – Mogę o coś prosić?
-Proszę – mężczyzna usiadł na swoim fotelu.
-Mógłby Lord rozesłać listy do innych Lordów Feudalnych, że wykonam jakieś misję za informacje o Akatsuki?
-Hmmm, oczywiście, tylko powiedz mi jak mam się z tobą skontaktować?
-Mogę zostawić tutaj mojego przyzywanego lisa, on mi później wszystko przekaże.
-Dobrze. Jeśli to wszystko możesz już iść.
Naruto przyzwał lisa i rozkazał mu, aby czekał na listy od innych, a on sam opuścił pałac.
Tak minęły trzy lata. Cały świat słyszał o Ognistym Lisie Pogromcy Akatsuki. Przydomek Pogromca Akatsuki dostał od Lorda Feudalnego, gdy sam zabił połowę członków Akatsuki. We wszystkich wioskach obawiano się jego siły, każdy chciał być jego sprzymierzeńcem. W Konosze nadal poszukiwano Uzumakiego. Na szczęście jeszcze nikt nie poznał jego tajemnicy. W tej chwili Naruto stał nad wielkim kanionem. Wpatrywał się w zachodzące słońce. Nie miał na sobie maski, dzięki czemu można było zobaczyć jego dojrzałe rysy twarzy, lisie wąsy, krótkie, spiczaste blond włosy. Biały płaszcz falował na wietrze.
-„Gdy by coś poszło nie tak uciekaj z mojego ciała” – powiedział chłopak w myślach, gdy otworzył pieczęć.
-„Jesteś zbyt dobrze przygotowany, aby coś poszło nie tak, a po za tym ja będę czuwał.”
-„Może masz rację, ale wolę być przygotowany”
Nagle obok niego pojawił się mężczyzna. Miał czarne oczy, opadające średniej długości włosy. Na sobie miał czarny płaszcz w czerwone chmury.
-Długo czekasz? – zapytał przybysz.
-Trochę – odparł blondyn.
-Chcesz to skończyć dzisiaj.
-Tak, czas, aby Hirako opuścił ten świat.
-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? – zapytał czarnowłosy.
-Tak Itachi i obietnicę też.
----Wspomnienie------
Słońce górowało na niebie. Przez drogę między polami zboża szedł chłopak. Z postury inni ludzie dali by mu z szesnaście lat. Miał na sobie maskę w kształcie lisa z mały ogniami po bokach. Na sobie miał biały płaszcz. Szedł do świątyni, najsilniejszego kiedyś klanu, do świątyni klanu Uchiha. Gdy doszedł zobaczył wielki klif, a w nim drzwi. Nie czekając na nic podszedł bliżej. Gdy jego ręka była już na klamce poczuł ostrze przyłożone do krtani.
-Czego tu szukasz – Naruto usłyszał męski głos za sobą.
-W końcu cię znalazłem, Itachi – odparł Lis. Uzumaki poczuł jak ostrze zostaje wycofane. Obrócił się. Zobaczył czarnookiego członka Akatsuki.
-Kim jesteś? – zapytał Uchiha. Naruto zdjął maskę.
-Naruto Uzumaki Namikaze.
-Syn Yondaime to Ognisty Lis, a to ci heca – powiedział Itachi. – Czego tu szukasz? – zapytał już poważny.
-Wiem, ze jesteś szpiegiem – zaskoczenie wdarło się na twarz Uchihy. – Chce zniszczyć Akatsuki, a ty mi w tym pomożesz.
-Wejdź, tutaj ktoś może nas zobaczyć. – Obydwoje weszli do środka świątyni. Wzdłuż korytarza było sporo pochodni, a po bokach drzwi do różnych pomieszczeń. Itachi zaprowadził Uzumakiego do salonu.
-Mów – powiedział czarnowłosy.
-Potrzebuję informacji na temat wszystkich członków Brzasku.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem.
-Wykonywałem misje dal Lordów Feudalnych za informacje, od nich wiem, że tutaj jest wasza świątynia, więc chciałem czekać tutaj na ciebie.
-Od kiedy jesteś Ognistym Lisem.
- Od kiedy mnie wygnano z wioski przez radę.
-Powiedz co słychać u mojego rodzeństwa?
-Dobrze, za nim mnie wygnali byłem chłopakiem twojej siostry, a Sasuke sobie radzi.
-A co u Trzeciego, mam nadzieję, że dobrze się nimi zajął.
-Trzeci został zabity przez Hirako – powiedział głosem bez żadnych emocji. Itachiego to trochę przeraziło.
-Dobrze pomogę ci, ale obiecaj mi coś.
-Co?
-Jeśli coś mi się stanie, wróć do wioski i zaopiekuj się moją siostrą.
-Masz do jak w banku – Uzumaki uśmiechnął się szczerze.
-Jeszcze jedno – powiedział Uchiha. – Co zrobiłeś z Samehadą?
-Miecz Kisame – powiedział przypominając sobie co z nim zrobił. Nagle odpieczętował ze zwoju jakiś miecz. Z wyglądu była to najzwyklejsza katana.
-Co to za miecz?
-To jest Samehada, teraz jest moja.
-Ale jak ty ja przerobiłeś? – zapytał Itachi będąc dalej w szoku.
-Kurama mi pomógł.
-Ku…rama?
-Kyuubi.
-Jak on ci pomógł?
-Zaprowadził mnie do Kuźni Mędrca.
----Koniec wspomnienia----
-Gotowy? – zapytał Uchiha.
-Teraz tak – odparł Naruto, gdy odpieczętował swój miecz z owiniętej kartki na nadgarstku.
-Zaraz tu będą . – było tak jak powiedział Itachi, po pięciu minutach przed Lisem i Uchihą byli trzej ostatni członkowie Akatsuki, Obito, Pain i Hirako.
-Czyli spotykamy się jako wrogowie – powiedział Hirako.
-Na to widać – odparł Lis.
-Jeszcze możesz do nas dołączyć – powiedział Pain.
-Nie – powiedział Naruto i przyjął postawę do walki. Itachi i członkowie Brzasku zrobili to samo.
-Ty weź Obito, ja się zajmę moją rodzinką.
Itachi ruszył pierwszy i odciągnął Obito na bok. Gdy odbiegli na bok, obydwoje włączyli Sharingany.
-Traktowałem cię jak brata – powiedział Obito. – A ty jesteś zwykłym zdrajcą.
-Nie, ja zawsze byłem szpiegiem – odparł brat Kiry i Sasuke.
-ZGINIESZ! – wrzasnął Obito i rzucił się na Itachiego.
Ich pojedynek na Taijutsu i broń białą był wyrównany, dzięki doujutsu klanu Uchiha.
-Katon: Ognista Kula – krzyknęli jednocześnie. W połowie drogi od nich zderzyły się dwie duże, ogniste kule. Nastąpiła eksplozja, która wznieciła w powietrze tumany kurzu. W powietrzu było słychać zderzenia dwóch metali i było widać pojedyncze iskry.
-Czemu ty mu pomagasz? – zapytał Obito.
-On chce zrobić cos dobrego dla świata, a ja chce mu w tym pomóc.
-Wiesz, że on nie ma szans, on sam przeciwko Hirako i Painowi.
-Nie znasz go.
-Katon: Ognista Fala.
-Katon: Wirujący Płomień – wielka fala ognia i dwa kręcące się strumienie ognia zderzyły się. Znowu nastąpiła eksplozja. Gdy dym opad obydwoje stali naprzeciwko siebie, stali nad kraterem, który miał z dziesięć metrów średnicy.
W tym samym momencie aktywowali Mangekyo Sharingan. Zaczęli walczyć na genjutsu. Po kilku minutowej walce na iluzje, obydwoje zakryli oczy rękoma, na twarzach mieli krew. Obito wstał pierwszy, znikąd w jego prawej ręce pojawiła się katana. Szybko podbiegł do itachiego, który nie był jeszcze gotowy i wbił mu katanę w brzuch. Ostrze przeszło przez całe jego ciało.
-GIN! – krzyknął Obito i odskoczył od rannego kuzyna. Itachi zaczął kaszleć krwią, a wokół niego robiła się coraz większa kałuża z czerwonego płynu.
-Ty też zginiesz – wykrztusił kompan Lisa i ostatkami sił użył na swoim wrogu Amaterasu.
-AAAA! – krzyk palącego Obito rozniósł się po okolicy. Po chwili ciało członka Brzasku zostało całe pokryte czarnym ogniem.
-Naruto reszta w twoich rękach – szepnął Itachi i wypuścił po raz ostatni powietrze z płuc.
-----W tym samym czasie u Naruto-----
-Rodzinką? – powtórzył Pain.
-Jestem Naruto Uzumaki Namikaze, więc jakiś pokrewieństwo jest między nami co nie Nagato Uzumaki – Lis celowo podkreślił nazwiska.
-Skończcie to biadolenie – powiedział Hirako. – Walczmy.
Naruto od razu pokrył się płaszczem chakry Kuramy z czterema ogonami i przyjął postawę taką samą jak podczas walki z Kisame. Pierwszy ruszył Nagato, czerwono włosy uważnie obserwował Rinneganem jinchuurikiego Kyuubiego. Próbował wyczytać co syn Yondaime zrobi.
-Doton: Ziemny Smok – w stronę blondyna pędził olbrzymi, ziemny smok.
-Suiton: Wodny Smok – Hirako dołączył do walki i użył wodnego smoka. Techniki połączyły się i powstał Błotny Smok.
-Katon: Ognisty Smok – Naruto wypuścił z ust wielką falę ognia, która przybrała kształt głowy smoka. Gdy techniki się zderzyły powstała potężna eksplozja. W ziemi powstał krater o średnicy około dwudziestu metrów. Fala uderzeniowa wyrywała drzewa z okolicy, a kawałek klifu oberwał się i spadł na sam dół kanionu. Walczących odepchnęło na kilka metrów do tyłu.
-Mocny jest – skomentował starszy Uzumaki.
-Nadchodzi – powiedział Hirako.
Naruto pędził na Nagato z kataną w prawej ręce.
-Shinra Tensei – krzyknął Nagato i po chwili blondyn leciał do tyłu.
Nie spodziewanie za plecami czerwonogłowego spod ziemi wyskoczył klon Lisa z czerwonym Rasenganem w ręku.
-Kyubi Rasengan! – krzyknął klon i uderzył Nagato w plecy. Starszy Uzumaki poleciał w stronę prawdziwego Naruto, który czekał gotowy z kataną w rękach. Gdy Nagato był blisko, Naruto zamachnął się mieczem i rozciął mężczyźnie brzuch. Członek Akatsuki zaczął kaszleć krwią.
-Katon: Ognisty Ryk Lisa.
-Shinra Tensei.
Nagato odpychał ogień, ale był coraz słabszy i ogień był coraz bliżej jego. W końcu członek Akatsuki opadł z sił i złoty ogień go pochłonął.
-Czemu mu nie pomogłeś? – zapytał Ognisty Lis.
-Był słaby – odparł Hirako. – Nie mógł żyć w moim świecie.
-Twoim świecie! – krzyknął Naruto. – Jakim świecie? Zostałeś sam, udaremniłem wszystkie porwania jinchuuriki, wybiłem połowę Akatsuki –zaczął wyliczać Uzumaki. Zapieczętował swoją katanę.
-To co, gdy cię zabije wszystko zacznę od nowa. Suiton: Wodny Wir – Hirako wypluł dużą ilość wody, która przybrała kształt wielkiego wiru i leciała prosto na Uzumakiego.
-Katon: Ognista Kula – Naruto skontrował atak kuzyna wielką ognistą kulą.
Para, która powstała po zderzeniu się Technika zasłoniła wszystko dookoła. Naruto stał i nasłuchiwał. W pewnym momencie usłyszał kopniecie kamyka z jego prawej strony. Płaszcz z chakry biju zniknął. Nim zdążył zareagować został popchnięty w stronę przepaści. Gdy spadał rzucił szybko shurikena z zaczepioną linką. Broń owinęła się wokół prawej ręki starszego Namikaze. Lis pociągnął go ze sobą. Spadli obydwoje.
Pierwszy wstał Naruto. Podtrzymywał się rękoma o kolana, na twarzy miał sporo krwi. Lewe oko miał zamknięte, a prawe na pół zamknięte. Patrzył jak Hirako powoli się zbiera i wstaje do podobnej pozycji co Uzumaki.
-Masz dość? – zapytał Naruto.
-Nie, skończę dopiero, gdy cię zabiję. Wtedy stworzę świat, w którym będę rządził.
-Skończ z tym głupim światem. –miedzy nimi zapanowała cisza.
-Powiedz mi – zaczął syn Yondaime – czemu porzuciłeś swoją wioskę, a raczej czemu zniszczyłeś swoją osadę?
-Nic ci do tego, a po za tym mówi to ktoś kto porzucił Konohę, przyjaciół i miłość. Nie masz prawa pytać o takie rzeczy.
-Może masz rację, ale nie zmienia to faktu, że dalej będziemy walczyć.
-Futon: Powietrzne Cięcie – starszy Namikazę machnął ręką i posłał w stronę Lisa powietrzny sierp.
Naruto zrobił salto w bok i ominął Jutsu swojego kuzyna.
-Zabiję cię – zaczął mówić Namikaze – znajdę Kuźnię Mędrca i wtedy zapanuję nad światem – mężczyzna zaczął się szaleńczo śmiać.
-Czas to skończyć – powiedział Naruto. Chłopak zaczął zbierać resztki chakry w prawej ręce. Najpierw pokazała się niebieska, wirująca kula, która zaczęła się przekształcać. Teraz to była czerwona, wirująca kula, wokół niej było kilka strumieni ognia. Wysoka temperatura była wyczuwalna nawet przez Hirako, który stał kilka metrów dalej.
-Katon: Kichigan – powiedział Naruto i znikł za pomocą Sunshin no Jutsu, pojawił się swoim kuzynem.
Uderzył Techniką nie w Namikaze, a w ziemię metr obok. Nastąpiła wielka eksplozja. Ogień rozszedł się po okolicy paląc wszystko co miał na drodze. W powietrzu było słychać krzyki ostatniego członka Akatsuki. Wszystko trwało kilka sekund, ale to wystarczyło, aby okolica się zmieniła. Hirako wyglądał, jednym słowem strasznie. Jego skóra na twarzy jak i na innych częściach ciała była stopiona. Część włosów miał wypalone, ciuchy, były prawie całe spopielone. Lewą rękę miał całkowicie spaloną, nadawała się tylko do amputacji.
-Dobij mnie – wykrztusił Hirako.
-Nie, nie zabiję cię.
-Czemu? – mężczyzna przechylił głowę, aby widzieć twarz osiemnastolatka.
-Trzeci mnie prosił, abym się nie mścił, ale i tak to zrobiłem – wyjaśnił młodszy blondyn – Dlatego cię nie zabiję. Znikaj stąd – rozkazał Uzumaki. Hirako jakimś cudem wykrzesał trochę chakry i zniknął w chmurce dymu. Miał małe szanse na wyleczenie się samemu.
Nagle z góry zaczęły spadać kamienie. Kanion się zawalał, a Uzumaki padł na ziemię, nie miał siły, aby się w ogóle ruszyć.
-„Uciekaj!” – krzyczał lis w głowie chłopaka.
-„Nie mam sił, ty Kurama musisz uciekać” – pomyślał i zemdlał.
Z brzucha nieprzytomnego blondyna zaczęła wyciekać pomarańczowa chakra, gdy było jej sporo zaczęła przybierać kształt lisa z dziewięcioma ogonami wielkości konia. Na dół spadały coraz większe kamienie. Zwierzę za pomocą ogonów położyło chłopaka sobie na plecach. Po chwili z prędkością światła uciekał z kanionu, który prawie cały się zawalił.
Kurama taki kochany XDDD
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch mam nadzieję, że Itachi przeżyje, sieje postrach, wszyscy się ho boją, a Kyuubi taki kochany...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńoch Kyuubi taki kochany... mam nadzieję, że Itachi przeżyje, Naruto sieje strach, wszyscy się go boją...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia